Pomysł na sztukę
Festiwal "Białysztuk" w Białymstoku ocenia Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.
Nie ma wątpliwości, że największą atrakcją festiwalu Białysztuk było czytanie dramatu Michała Walczaka "Pierwszy raz".Walczak nazywany jest "nadzieją polskiej dramaturgii". Dwudziestoparoletni twórca (rocznik 1979) ma w dorobku cztery dramaty - "Piaskownica", "Podróż do wnętrza pokoju", "Dziwna rzeka", "Kopalnia" - nie tylko opublikowane (m.in. w "Dialogu" i "Pokoleniu porno", antologii dramatów współczesnych wybranych przez Romana Pawlowskiego), ale też wystawiane (m.in. w Teatrze Narodowym w Warszawie). W ramach festiwalu Białysztuk odbyło się czytanie najnowszego dzieła Walczaka pt. "Pierwszy raz".
Młody dramat nad Białą
Na czytanie "Pierwszego razu" miał przybyć sam autor. Nie dojechał. Mimo to warto było się pofatygować do Akademii Teatralnej, by wysłuchać tekstu w interpretacji Anny Kaźmierowskiej i Pawła Chomczyka. Rzecz o "pierwszym razie" dwojga młodych ludzi mogła zauroczyć świeżością, humorem, prawdą obserwacji obyczajowych. Chciałoby się ten tekst zobaczyć w interpretacji pary bardzo młodych, zdolnych aktorów, najlepiej białostockich. Na takie przedstawienie do teatru nie trzeba byłoby zganiać szkół i innych "widowni organizowanych" - może nawet nastolatki z własnej woli trafiłyby do teatru.
Lektura
Za tydzień kolejna porcja młodej dramaturgii - czytanie sztuki "1-0-1" Krzysztofa Bizio trzydziestoparoletniego dramaturga ze Szczecina, z wykształcenia architekta, którego dramaty grane są na scenach Polski i Europy.
Można powiedzieć, że pomysł czytania dramatów nie jest nowy, że nic w tym nadzwyczajnego. To prawda, tylko jakoś nikt do tej pory nie wpadł na pomysł, by takie czytanie zorganizować w Białymstoku.
To dopiero początek
Poza czytaniem "Pierwszego razu" w ramach pierwszej edycji festiwalu Białysztuk zaprezentowano spektakle "Trzeba coś z tym zrobić" teatru Akcja DZRT oraz "Tajemnica drżenia" w reż. Jacka Malinowskiego. Ostatnim punktem programu był koncert jazzowy w klubie Odeon. Całość zrobiona za niewielkie pieniądze, przy współpracy z Akademią Teatralną, Teatrem Dramatycznym i Urzędem Miejskim (wsparcie finansowe). Ale najważniejszy, jak zwykle, był pomysł.
Absolwenci Akademii Teatralnej założyli Stowarzyszenie Promocji Artystycznej i - korzystając z własnych kontaktów, operatywności i energii - doprowadzili do powstania festiwalu Białysztuk. Powstała impreza, której w ofercie kulturalnej brakowało. Pomysł jest trafiony - oby tylko organizatorom wystarczyło energii na kontynuację. Chwilowo wydaje się, że mają jej aż nadto. Już w najbliższą sobotę kolejna edycja festiwalu. Dwie następne odsłony odbędą się w kwietniu. Już teraz rodzi się plan kolejnej serii spotkań w cyklu Białysztuk - ma się odbyć jesienią. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć powodzenia.