Artykuły

Atutowe "Nabucco"

Już tylko doba dzieli nas od momentu podniesienia kurtyny przed premierą, która wzbudza w Poznaniu szczególne emocje. Oto nowa dyrekcja Teatru Wielkiego odkrywa swą pierwszą kartę atutową. Kto choć trochę interesuje się operą, chciałby jutro wieczorem znaleźć się w gmachu pod Pegazem. Niestety, nawet premierowa seria pięciu spektakli nie może zaspokoić zainteresowania pierwszym wystawieniem w tym teatrze Verdiowskiego "Nabucca".

Byliśmy na jednej z ostatnich prób przed "generalną". Obok gotowych fragmentów spektaklu, mogliśmy obserwować prawdziwy akt tworzenia. Nadawania kształtów muzyce, wprowadzania w ruch solistów i ogromnych zespołów chórzystów oraz statystów. Zmagania się sztuki z techniką. Ambicji twórców i bardzo, niestety, ograniczonych - delikatnie mówiąc - możliwości tzw. kuchni teatralnej naszej sceny operowej. Wprost elementarne jej braki zastępuje ofiarność pracowników wszystkich służb i warsztatów.

Przez kilka godzin kręciliśmy się za kulisami. Wśród Babilończyków i Żydów, co chwilę przebierających się w inne kostiumy (jest ich ponad 200!), żołnierzy i orszaków królewskich Nabuchodonozora. Razem tworzą tło dla dramatu głównych protagonistów. Próbują prawie wszyscy soliści potrójnej obsady. Są skupieni, napięci chwilami, jeszcze w rękach reżysera, oswajający z rekwizytami i warunkami sceny, na której - gdy rozpocznie się spektakl - pozostają zdani tylko na siebie, na własny talent, doświadczenie i los...

Do charakterystycznego zapachu dekoracji, owej mieszaniny farb, klejów, tkanin, najróżniejszych tworzyw sztucznych, ze wspaniałą zielenią wiszącego ogrodu babilońskiego włącznie, wdziera się tym razem jeszcze jedna, niezwykle ostra woń. W bocznej "kieszeni" sceny trzeba było urządzić doraźny popas dla trzech dorodnych rumaków, wypożyczonych z toru na Woli. To na nich właśnie król Nabucco triumfalnie wjedzie na dziedziniec świątyni żydowskiej. Konflikt polityczny, religijny i osobisty głównych bohaterów ciągnie apogeum.

Po Bytomiu, Gdańsku, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie i Warszawie, a tuż przed Bydgoszczą, zatem dosłownie w ostatniej chwili, włączył się Poznań do ogólnopolskiej mody na wystawianie właśnie tej opery Verdiego. Przez dziesiątki lat zapomniana, przeżywa swój renesans także w wielu innych krajach. Już jutro dowiemy się, czym poznańska inscenizacja wzbogaci ów łańcuch popularności dzieła, znanego powszechnie z jednego chóru "Va, pensiero"?

PS. Sponsorem tego wspaniałego spektaklu, o czym już wcześniej informowaliśmy, jest Bank Gdański.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji