Artykuły

Dramat rodzinny

Oto sytuacja nie do pozazdroszczenia: jesteś w szpitalu, ale nie wiesz, co ci się przydarzyło. Po powrocie do domu nie rozpoznajesz mieszkania ani kobiety, która nazywa cię mężem. Pamiętasz, że masz na imię Gilles i jesteś pisarzem kryminałów. Nie wiesz jeszcze jednego: jesteś bohaterem sztuki "Małe zbrodnie małżeńskie" [na zdjęciu], którą wystawi w Art Studio Lubelski Salon Artystyczny.

Francuski pisarz Eric-Emmanuel Schmitt, autor dramatu "Małe zbrodnie małżeńskie", to pisarz kontrowersyjny. Schmitta nienawidzą krytycy, ale kochają czytelnicy, o czym świadczy sukces wydawniczy jego najpopularniejszej książki "Oskar i pani Róża", czy olbrzymia popularność "Małych zbrodni..." właśnie.

O przyczynach powodzenia Francuza długo by dyskutować, ale nie ulega wątpliwości, że jak mało kto umie dotrzeć do czytelnika i wie, czym ten żyje, co go porusza. Wyreżyserowana przez Marcina Sosnowskiego historia Gillesa (w tej roli Leonard Pietraszak) i jego żony Lisy (Magdalena Zawadzka) opowiada o rzeczy trywialnej i frapującej jednocześnie: o relacji dwojga ludzi, którzy są ze sobą od 15 lat.

Małżeństwo Lisy i Gillesa jest podobne do tysięcy innych - składa się z miłości, przywiązania i tęsknoty, ale też z małych i większych sekretów. Z tą drobną różnicą, że ich mały sekret może dotyczyć alkoholizmu męża, a większy - próby morderstwa (bo może Gilles znalazł się w szpitalu za sprawą Lisy?)

- Kiedy widzicie kobietę i mężczyznę w urzędzie stanu cywilnego,zastanówcie się, które z nich stanie się mordercą - przestrzega nas Schmitt.

A widzowie zastanowią się w trakcie spektaklu, kto ma bardzo przechlapane: główny bohater czy jego żona?

Małe zbrodnie małżeńskie, Art Studio, wtorek, godz. 18.30, bilety 30-40 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji