Artykuły

Każde pieniądze to dług

Ostatni kryzys finansowy uderzył we wszystkich lub przynajmniej wywołał niepokój u większości mieszkańców naszego globu. Patrzymy na zagrożonę realnym bankructwem całe kraje, jak choćby Grecja, Islandia, Ukraina. Jest wiele miejsc na świecie i bardzo wielu ludzi, którzy mają realne możliwości, żeby bez głębszego uzasadnienia nadmuchać kolejny finansowy balon bez pokrycia - mówi Paweł Dangel w rozmowie z Dorota Jovanka Cirlic w Dialogu.

Rozmowa Doroty Jovanki Ćirlić i Pawła Dangla

ĆIRLIĆ: Zacznijmy od, wydawałoby się, banalnego pytania: czy sztuka, w tym teatr, powinna mieć w dzisiejszych czasach wymiar edukacyjny? Pytam, bo drukowany na naszych łamach dramat Lucy Prebbie "Enron" pokazuje mechanizmy, które pozornie nie mają wpływu na życie przeciętnego człowieka, ale dobrze by było, żeby każdy je znał, tak jak zasady gry w monopoly.

DANGEL: Jak najbardziej. Próba pokazania kulis i mechanizmu sprawy, która została nam wcześniej przedstawiona w mediach w sposób zbanalizowany czy jednostronny, jest na pewno ciekawym wyzwaniem dla teatru. Wszyscy zapewne słyszeliśmy słowo "Enron", mamy jakieś skojarzenia, ale mało kto ma wyobraźnię i wiedzę na temat głównych bohaterów tego skandalu oraz motywów ich postępowania. Oszustwo i przestępstwo zawsze były dobrym tłem do pokazywania ludzkich postaw i ujawniania mechanizmów psychologicznych rozmaitych działań. Polemizowałbym natomiast z tezą, że tego typu oszustwa nie mają wpływu na życie przeciętnego człowieka. Szczególnie ostatnie dwa lata, odkąd zmagamy się z ogólnoświatowym kryzysem gospodarczym, wyraźnie uwrażliwiły nas i zmobilizowały do ogólnospołecznej debaty. Gdzie leżą przyczyny kryzysu, kogo i dlaczego możemy obarczać za to winą? Istnieje, rzecz jasna, poważne ryzyko, że teatr również ulegnie pokusie uproszczenia, tabloidyzacji i w efekcie wyjdzie spektakl zrobiony pod jedną z góry założoną tezę.

ĆIRLIĆ: Czym zatem był Enron? Od razu przypomnijmy, że pod tym skrótem

kryje się Creditors Recovery Corporation, amerykańskie przedsiębiorstwo z siedzibą w Houston, które przed bankructwem zatrudniało dwadzieścia dwa tysiące osób. Czy tylko "pomysłowym użyciem papieru", że posłużę się słowami Dennisa B. Levine'a, skądinąd skazanego za wykorzystywanie poufnych informacji w obrocie na giełdzie, co w języku prawniczym nazywane jest "przestępstwem wtajemniczenia"?

DANGEL: Enron był cynicznym szalbierstwem kilku konkretnych osób...

ĆIRLIĆ: ...polegającym na świadomym fałszowaniu dokumentacji finansowej firmy. Jak nazywa to enigmatycznie bohater sztuki: "rejestrowano przyszłe zyski teraz". Zakładany, ale w gruncie rzeczy niewiadomy zysk zapisywano jako przychód w momencie podpisania kontraktu. Od ujawnienia skandalu związanego z działaniem Enronu głośno zrobiło się o kreatywnej księgowości.

DANGEL: Tak, proszę jednak pamiętać, że nie był to ani pierwszy, ani ostatni znany nam we współczesnej historii przypadek. W tym samym czasie z podobnych powodów zbankrutowały choćby tylko w Stanach Zjednoczonych tak znane i szanowane firmy jak firma audytorska Arthur Andersen czy operator telekomunikacyjny WorldCom. Jeśli przełożymy natomiast ten skandal na nasze polskie realia, to sądzę, że sprawa Enronu kojarzyć się będzie czytelnikom i widzom bardziej jednak z mechanizmem tych oszustw, których sami doświadczyliśmy w nie tak odległej przeszłości, jak choćby "oscylator finansowy" Art B, afera FOZZ czy "piramida Grobelnego". A jednak uważam, że scena teatralna daje nam unikalną szansę, aby przez dwie godziny wspólnie zastanowić się, w którym momencie i dlaczego rodzi się w ludzkich głowach ta konkretna myśl czy decyzja, nieuchronnie prowadząca do przestępstwa, która uruchamia po drodze cały ten proces szwindlu, kombinacji i matactwa. Przecież chce się nadal wierzyć, że z gruntu wszyscy jesteśmy uczciwymi ludźmi.

ĆIRLIĆ: Tylko czy nasza publiczność jest do odbioru takich sztuk przygotowana?

DANGEL: Patrząc przez chwilę na tę sztukę okiem byłego co prawda, ale jednak reżysera, sądzę, że to, co w niej najciekawsze, to nie przedstawiony nam ze szczegółami mechanizm finansowego oszustwa, ale konkretni ludzie, którzy za nim stoją, oraz ich rzeczywiste motywacje. Powody, dla których nakręcili cały ten mechanizm. Dlaczego mając już praktycznie wszystko, czego chcieli w swoim zawodowym życiu, sięgnęli po jeszcze więcej? Patrząc wstecz, można powiedzieć, że podjęli nieuzasadnione ryzyko. Który z trzech głównych bohaterów ostatecznie odpowiada za całą sytuację? Jakie są tego konsekwencje? Czy w efekcie ma to nas odstraszać, czy też nauczyć, jak postępować nieuczciwie? Oczywiście problem brania odpowiedzialności za swoje czyny oraz w ostatecznym rozrachunku zrzucania jej na innych jest tutaj kluczowy. Sam jednak nie wystawiałbym tej sztuki jak "Niemców" Kruczkowskiego, ale raczej widziałbym ją jako czarny kryminał z gatunku Agathy Christie lub nawet tragifarsę w stylu Bułhakowa. Bo chociaż jej bohaterowie dalecy są od ideału, to jednak zdobywają naszą sympatię i zrozumienie.

ĆIRLIĆ: Sprawa Enronu to jednak nie był tylko wypadek przy pracy. Poza sprawą Enronu mamy rozmaite piramidy, mniejsze i większe, w tym tę najstraszniejszą w skutkach - Bernarda Madoffa, amerykańskiego finansisty i filantropa,

który oszukał inwestorów na sześćdziesiąt pięć miliardów dolarów i został za to skazany na sto pięćdziesiąt lat więzienia - ale też zwykłe łańcuszki szczęścia i kto wie, co jeszcze. Żyjemy w epoce, gdy nie mamy czasu pomyśleć, ale mamy czas, by coś zrobić: kupić, sprzedać, zagrać w lotto, wziąć kredyt, zapominając, że -jak pisze Lucy Prebble - "każde pieniądze to dług"...

DANGEL: Świat od czasu Enronu poszedł dużo dalej w swoich dostatecznie już zawiłych i skomplikowanych regułach oraz zasadach gospodarczego funkcjonowania. Ostatni kryzys finansowy uderzył we wszystkich lub przynajmniej

wywołał niepokój u większości mieszkańców naszego globu. Obecnie patrzymy już nie tylko na przedsiębiorstwa jako źródło zagrożenia dla naszego finansowego bezpieczeństwa. I nie mówimy tutaj o jednym czy nawet kilku nieuczciwych sprawcach, którzy spowodowali całą tę sytuację. Dzisiaj musimy rozstrzygać, na ile przyczyną upadku lub zachwiania się gospodarek wielu krajów są rządy państw z ministrami finansów i prezesami narodowych banków na czele, przy aktywnym udziale czołowych światowych ekonomistów z ich teoriami rynkowymi oraz rozbuchanych konsumpcyjnie społeczeństw. Patrzymy na zagrożonę realnym bankructwem całe kraje, jak choćby Grecja, Islandia, Ukraina czy nasi najbliżsi nadbałtyccy sąsiedzi. Jest wiele miejsc na świecie i bardzo wielu ludzi, którzy mają realne możliwości, żeby bez głębszego uzasadnienia nadmuchać kolejny finansowy balon bez pokrycia. Zapewne wiele takich balonów lata obecnie nad naszymi głowami, tylko my o tym albo nie wiemy, albo nie chcemy tego przyjąć do wiadomości. Pozostaje czekać, aż ktoś w końcu przekłuje je igłą, nie bacząc na konsekwencje. Tak więc debata na temat szalbierstwa, sprytu i nieuczciwości tych tak zwanych drobnych cwaniaczków byłaby chyba nieadekwatna do skali problemu i stanowiła zbyt wąskie spojrzenie na całą sprawę.

ĆIRLIĆ: Pamiętam z dzieciństwa . groźnie brzmiące słowo "spekulant". Perfidnie nadużywane dla celów politycznych. Przypomnijmy, że spekulacja to "myślenie abstrakcyjne, nieopierające się na danych doświadczenia", ale też "nieuczciwe operacje handlowe dokonywane w celu osiągnięcia wyższego niż przeciętnie zysku". I jedno, i drugie wiąże się z emocjami. Z każdą obecnością na rynku, uczciwą czy nie, wiążą się emocje. Najprostsza: czy uda się tutaj zarobić na życie, chociaż, jak mówi Lucy Prebble, "każdego dnia możemy stracić tyle samo, ile zarobimy". Potem dochodzi fascynacja samą ideą zarabiania pieniędzy. Jeszcze później, na wyższym szczeblu, własna gra cudzymi pieniędzmi. Powiedziałam "gra pieniędzmi"? Nie, tak naprawdę liczbami, które też już nie są realne, bo to tylko cyfry zapalające się i gasnące na monitorach komputerów. Nie ma już tradycyjnego rynku, czyli wymiany rzeczywistych towarów na rzeczywiste pieniądze. Ogromne sumy wirtualnych pieniędzy wędrują po świecie. Wszyscy pożyczają sobie pieniądze, wierząc, że kiedyś je zwrócą. To czyje one są?

DANGEL: Rzeczywiście w pewnym momencie pieniądz staje się towarem dość abstrakcyjnym. Wartość naszego majątku często mierzymy sztucznie wycenioną wartością naszego domu lub przynajmniej jego niezadłużoną częścią, czy też wartością akcji spółek, o których w sumie niewiele wiemy i niewiele z tego rozumiemy. Na co dzień często przestajemy też rozróżniać, czy jeszcze wydajemy nasze własne zarobione i zaoszczędzone pieniądze, czy już żyjemy na kredyt z kolejnego banku. Samo życie i praca w biznesie też może w efekcie stać się czasem "grą". Zaczyna na nas działać jak każde inne uzależnienie. Gramy po to, aby grać. Ścigamy się z wynikiem, pokusą, ambicją, chciwością lub konkurencją.

ĆIRLIĆ: Bo fascynujemy się zwycięstwem? Jedni zdradzają żony, jeżdżą na gapę, kiwając kontrolerów, a inni zapędzają się jeszcze dalej, grubo przekraczają granice prawa, obracają potajemnie akcjami, wykorzystują nieoficjalne informacje, wpływając na rynki?

DANGEL: Tak, ale zawsze musi gdzieś tkwić początek i koniec tego, wydawałoby się, pozornie wirtualnego łańcucha zdarzeń. Dla mnie początkiem jest każdy z nas. Ze swoimi materialnymi potrzebami i konsumpcyjnymi aspiracjami. Z presją na wydawanie pieniędzy spotykamy się na każdym kroku. Codziennie ktoś chce nam coś zaoferować lub sprzedać. Świat pełen jest profesjonalnych i wysoko wykwalifikowanych pośredników, specjalistów, ekspertów, którzy proponują nam produkty, usługi, doradztwo, konsultacje. Praktycznie już nic nie kupujemy bezpośrednio od producenta czy wytwórcy. Zawsze jest między nim a nami jeszcze ktoś - sprzedawca, dealer, pośrednik, makler, broker etc. Często to właśnie od jego postawy, wiedzy, uczciwości i rzetelności zależy, czy będziemy się potem czuć oszukani, czy nie. Sami byśmy się już dawno pogubili w tym konsumpcyjnym i wysoko wyspecjalizowanym świecie.

ĆIRLIĆ: Przemknęło się w naszej rozmowie ważne słowo: ryzyko. Żyjemy w czasach wielkich obietnic, być może bez pokrycia, i wielkiego strachu. Przed stratą. Ryzyko jest wpisane w nasze życie. Ale czy nie odpowiadamy za każdy wzięty kredyt, za każde wykupione obligacje, za to, że nasze pieniądze idą na interesy o podwyższonym ryzyku, które mogą dać duży zysk, ale i dużą stratę? Czy to wszystko nie opiera się na ludzkiej słabości, głupocie i chciwości - słabości, głupocie i chciwości każdego z nas?

DANGEL: Ryzyko jest częścią tej "gry". Często bez niego nie byłoby całej tej adrenaliny, emocji, rywalizacji, która niektórych z nas właśnie uzależnia. W biznesie zdarza nam się mówić: "no risk, no fun", bez ryzyka nie ma zabawy. I tak jak w sporcie najczęściej motywują nas sukcesy innych. Czasem budzi się w nas zazdrość. My też chcemy coś osiągnąć. Czytamy w prasie, słuchamy w radiu, oglądamy w telewizji historie o bogatych i bardzo bogatych ludziach. O ich życiu jak w serialu. O tych, którym akurat się udało. Nie analizujemy jednak zbyt głęboko, jak do tego doszło. Nie zastanawiamy się również, ilu próbowało pójść podobną drogą, ponosząc druzgocącą porażkę. Media, reklama, profesjonalni marketingowcy i piarowcy nakręcają tę spiralę naszych pragnień i oczekiwań. Poza tym wszyscy naokoło też tak robią, żyją na kredyt, więc dlaczego nie ja? I znowu pada pytanie o odpowiedzialność. Kto ma nas ostrzec przed nadmiernym ryzykiem? Komu powinniśmy zaufać? Może to my sami musimy się pilnować, aby nie wpaść w pułapkę, aby później nie szukać winnego. Poza tym żyjemy dzisiaj w świecie pozbawionym szacunku dla autorytetów. Tak więc, kto ma nas ostrzec przed naszą własną naiwnością, chciwością czy głupotą.

ĆIRLIĆ: Czy morale musi polec w wirtualnym świecie transakcji? Czy jest w nim miejsce na myślenie o etyce?

DANGEL: Tak, ale do tego potrzebne są właśnie wiarygodne, prawdziwe autorytety. Komu dzisiaj możemy zaufać, wysłuchać go i w efekcie zastosować się do zaproponowanych reguł? Polityków, dziennikarzy, ekonomistów, naukowców, biznesmenów, duchownych?

ĆIRLIĆ: Jeśli chodzi o poziom uczciwości w zawodach, wedle klasyfikacji czasopisma "Business Week" finansiści znajdują się przed lekarzami, szefami przedsiębiorstw, dziennikarzami, prawnikami, a zwłaszcza - politykami.

DANGEL: Sama rozmowa o etyce niestety nie wystarczy. Potrzebny jest jeszcze mocny, spójny i dobrze funkcjonujący system prawny. Pamiętajmy, że przestępcy z Enronu zostali błyskawicznie osądzeni i skazani. W naszych realiach wyroki sądowe zapadają po wielu latach (albo raczej nie zapadają), a w większości sprawy ulegają przedawnieniu lub kasacji ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Brzmi to jak przyzwolenie. Jak zachęta. Istotne jest, aby istniała bardzo wyraźna i czytelna linia podziału między tym, co legalne i uczciwe, a tym, co nielegalne i nieuczciwe. Dopiero wtedy warto rozpoczynać dyskusję nad etyką w tym pierwszym obszarze. Bo tym drugim zdecydowanie powinni się zajmować prokuratorzy i wymiar sprawiedliwości. My zaś na ogół debatujemy nad etyką właśnie tam, gdzie ewidentnie zostało popełnione świadome przestępstwo. Szalbierstwo jest szalbierstwem i trzeba je piętnować.

ĆIRLIĆ: A każda szalbiersko nadmuchana bańka pęknie, gdy rynek powie dość.

**

Paweł Dangel, ur. 1955, absolwent wydziału reżyserii w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej w Moskwie (CITIS). Reżyserował w teatrach polskich (1979-1984) i w Londynie, gdzie wykładał też na wydziałach teatralnych w The Rosę Bruford College of Speech and Drama i Guildhall School of Musie & Drama. Współpracował z polską sekcją radia BBC i Wolną Europą. Współorganizował Kongres Kultury Polskiej w Londynie w 1985 roku. W Anglii rozpoczął też pracę w ubezpieczeniach (1985), przechodząc kolejne etapy drogi zawodowej jako agent, menedżer a następnie dyrektor. W 1994 wrócił do Polski, aby współtworzyć i budować od podstaw Towarzystwo Ubezpieczeniowe na Życie Nationale-Nederlanden Polska. W 1997 roku zaczął od podstaw budować Grupę Allianz w Polsce, w której od trzynastu lat pełni funkcję prezesa zarządu. Za swoje osiągnięcia na polu biznesu i zarządzania otrzymał tytuł "Menedżera dwudziestolecia w Polsce" w rankingu dziennika "Rzeczpospolita", a jego firma pod hasłem "Allianz przyjaciel kultury" wspiera wiele instytucji kulturalnych, zwłaszcza teatr. Od sezonu 2004/2005 jest mecenasem nagród teatralnych, Feliksów Warszawskich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji