Artykuły

Pinterowski "trójkąt"

Pozornie wydawałoby się, że nic się nie dzieje. Ale to tylko pozór. Reżyser przedstawienia umieścił akcję (a raczej aktorów) w powiększonej ("kosztem" widowni) przestrzeni scenicznej. Dużą i niemal pustą (dwa fotele, jakaś kanapa) scenę wypełniają trzy postaci. Deeley i Anna snując wspomnienia toczą ze sobą zażarty nieustępliwy pojedynek o Kate, o jej miłość. Ta gra pełna żądzy zazdrości i perwersji zawiera się w niedopowiedzeniach, aluzjach, a nawet znaczącym milczeniu. Walka trwa tutaj przez cały czas. Z jednej strony jest to walka między kobietą a mężczyzną o drugą kobietę z drugiej - walka pozoru z istotą sprawy.

Bo np. owa, z pozoru tylko nieważna, gra erotyczna jest zabiegiem prowadzącym do konstatacji głębszych, do ujawnienia procesu psychicznego, w którym istota ludzka bezowocnie zmaga się z upływającym czasem, próbując niejako zatrzymać go poprzez próbę wywoływania wspomnień i zaprojektowania ich na rzeczywistość aktualną, w jakiej egzystują bohaterowie. Lecz owa prawda przeszłości dzisiaj brzmi wieloznacznie. Tym bardziej, iż Anna i Deeley - prześcigający się w dążeniu do zdobycia władzy nad Kate przez zawładnięcie jej przeszłością - dowolnie selekcjonują i zmieniają owe "dawne czasy" przypisując sobie takie prawdy, które odpowiadają ich celom w danej chwili.

Zarysowana w przedstawieniu głębsza warstwa emocjonalna (lesbijskie skłonności Anny do Kate, poczucie niepewności i zagrożenie wywołane u Deeleya przybyciem Anny, porażająca wręcz obojętność miłosna Kate) sygnalizuje zarazem przerażającą atmosferę pustki wewnętrznej i pustki egzystencji ludzkiej. Tej samej, która wciąż poddawana jest nieustannemu zagrożeniu.

Mistrzowsko przez aktorów poprowadzone postaci dodają głębi przedstawieniu. Zwłaszcza Teresa Budzisz-Krzyżanowska w roli Anny prezentuje całą gamę środków aktorskich, gdzie agresywność przeplata się z subtelnym wyciszeniem, przebiegłość z uległością i tajemnicą. Wszystko to wzbogacone tonacją głosu, gestem, grymasem twarzy, uśmiechem, półuśmieszkiem ironicznym, kpiarskim, w którym czuje się prowokację i zapowiedź walki. A scena Anny i Kate z końcówki I aktu należy do najlepszych nie tylko w tym przedstawieniu, ale chyba w całej twórczości aktorek. Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej i Ewy Żukowskiej. Nerwowość a zarazem powściągliwość owego wewnętrznego rozdygotania, tłumiona agresją namiętności uczuć - wszystko to nie tylko doskonale tworzy napięcie i "dekoruje" przedstawienie dramaturgicznie, ale i dodaje sztuce wymowy dwuznacznej.

Znakomicie partnerują aktorce Ewa Żukowska i Jan Dębno-Krzyżanowski. Tak więc debiut państwa Krzyżanowskich, którzy rozpoczęli sezon na stołecznej scenie, wypadł znakomicie. Zaś umiejętność wydobycia nastroju poetyckiego i utrzymanie go przez cały czas trwania spektaklu - to już głównie zaleta reżysera spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji