Artykuły

Inny "Ślub"

Gombrowiczowski "Ślub" dzieje się we śnie. Henryk śni i jednocześnie tworzy fabułę swego snu. Jest jego głównym bohaterem i aktorem. Stwarza siebie i jest przez innych stwarzany. Wedle słów Gombowicza - "Wszystko dokonywa się poprzez Formę: to znaczy, że ludzie, łącząc się między sobą, narzucają sobie nawzajem taki czy inny sposób bycia, mówienia, działania.., i każdy zniekształca innych, będąc zarazem przez nich zniekształcony".

10 lat termu oglądać mogliśmy "Ślub" w inscenizacji Jerzego Jarockiego. Dziś na scenie warszawskiego Teatru Współczesnego wyreżyserował go Krzysztof Zaleski.

Zaleski należy do pokolenia reżyserów, o których mówi się młodzi, zdolni. Ostatnio pokazał w stolicy "Księdza Marka" Słowackiego i "Mahagonny" Brechta, Teraz oglądamy jego "Ślub".

Sceneria snu - szare jakby sine deski oprawiają scenę (łącznie z sufitem). W tym kolorze stół (z szachownicą - okazja do figur szachowych?) i krzesła. Jeszcze płachta czarnego aksamitu służąca za obrus, królewski płaszcz, parawan etc.

W tej scenerii postacie - wzajemnie stwarzające się i określane. Gombrowicz pisał, że sztuka ta jest korowodem masek, gestów, krzyków i min, i że powinna być zagrana sztucznie.

Henryk śni ojca, którego wynosi do godności króla, po to, by ten udzielił mu ślubu z Manią, dziewką, w której pamięta swoją dawną narzeczoną. Wkrótce sam ogłasza się królem i by udzielić ślubu sobie samemu potrzebna mu jest boskość własna. Pragnie stać się swoim Bogiem.

"Zaleski odebrał "Ślubowi" jego podwójność, zamazał granice konfrontacji śniącego ze śnionym. Jego Henryk nie jest w świecie snu obcy. Wchodzi weń uległy, zbyt nieśmiało akcentu je swoje zdziwienie sztucznością sytuacji, koniecznością pewnych

działań dla - zestrojenia się z innymi w formie". Nie znajduje równowagi między realizmem, a sztucznością gry. Jego dyktatorskie wcielenie również jest wątpliwe.

Rola Henryka (Wojciech Wysocki) to najsłabszy punkt spektaklu. Natomiast znakomite są obie panie: Matka (Krystyna Tkacz) i Mania (Maria Pakulnis).

Nie jest to "Ślub", jak chciał Gombrowicz - "przepaścisty, zawrotny, a czasem szalony". Jest inny. Ale także warto go zobaczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji