Artykuły

Łódź. Tłumy walą do Filmówki

41 osób na miejsce to rekordowa liczba kandydatów na Wydział Aktorski w łódzkiej szkole filmowej. Są tacy, którzy śladami mistrzów już po raz czwarty podchodzą do egzaminów. Nie poddadzą się póki nie odniosą sukcesu.

Na Wydział Aktorski jest najwięcej, bo 910, chętnych. To o 150 więcej niż przed rokiem. Kandydaci od poniedziałku oblegają schody, parapety i korytarze wyczekując wyczytania swojego nazwiska. - W Warszawie jest podobno ponad tysiąc kandydatów. Byłam wczoraj i nie przeszłam dalej. Przerwali mi podczas pierwszego tekstu. Mam nadzieję, że w Łodzi wysłuchają mnie do końca - mówi Kasia Orasińska. - W filmówce na pierwszym etapie mówi się to co się przygotowało, a w Krakowie od razu sprawdzają umiejętności interpretacyjne. Każą zmieniać coś w tekstach. Nie wiem czy to lepiej. Bez etiud trudniej określić czy ktoś się nadaje - tłumaczy Ewelina Pankowska, która ma już za sobą egzaminy w Krakowie i Warszawie. W stolicy przeszła dalej. Większość kandydatów zdaje do wszystkich czterech szkół i przez najbliższe dni będzie mieszkać w pociągach krążąc między Łodzią, Wrocławiem, Warszawą i Krakowem. - Jesteśmy ze Śląska. Wyjechaliśmy z domu jak było jeszcze ciemno - mówią "Gazecie" Mateusz i Sylwek. Ten drugi jest już po egzaminie i zaraz wsiada w pociąg. Jeszcze nie zna wyników ale jutro czeka go Wrocław. Katarzyna Chorzępa z Rzeszowa zdawała już po raz czwarty. - Wierzę, że w życiu trzeba i można robić to, co sprawia nam największą przyjemność - tłumaczy.

W łódzkiej szkole filmowej przyszli studenci muszą przejść przez trzy etapy. W pierwszym mówią wiersz, fragment prozy i śpiewają piosenkę ludową - Najpopularniejsze jest "Czerwone jabłuszko", ale zdarzyły się już piosenki, których nigdy wcześniej nie słyszeliśmy - mówi Michał Staszczak, aktor Teatru im. Jaracza i przewodniczący jednej z trzech komisji egzaminacyjnych. - W pierwszym etapie sprawdzamy tzw. ogólne warunki kandydatów. Ich głos, słuch, wymowę. Nie mamy ustalonej liczby osób, które mogą przejść dalej. Bierzemy zdolnych. Czasami to dwóch, czasami dziesięciu kandydatów - mówi Marcin Brzozowski, aktor i reżyser. Wśród egzaminatorów są jeszcze: Bronisław Wrocławski, Zofia Uzelac, Ewa Mirowska, Ireneusz Czop i Mariusz Jakus.

Drugi etap rozpocznie się w poniedziałek. Przejdzie do niego ok. 130 osób. Komisja sprawdzi ich umiejętności interpretacyjne i ruchowe (kandydaci pokażą przygotowane przez siebie układy choreograficzne). Ostatni etap to warsztaty, scenki i rozmowa. Z 40 zakwalifikowanych do niego osób połowa dostanie indeksy.

Na Wydział Operatorski dokumenty złożyło 120 osób. Przyjętych będzie siedem. - Kandydaci są różni. Niektórzy świeżo po maturze, inni z ukończonymi dodatkowymi fakultetami - mówi Julek, który dostał się do trzeciego etapu i czeka na decydującą rozmowę podczas której będzie musiał obronić nagrany przez siebie film. - Trudno powiedzieć jak komu idzie. Niektórzy wychodzą niezadowoleni a przechodzą dalej. Za kilka godzin wyniki i będziemy wiedzieć wszystko - dodaje.

Na Wydziale Reżyserii komisja, w której skład wchodzą m.in. Ryszard Brylski, Mariusz Grzegorzek czy Filip Bajon ze 156 studentów wybierze ośmioro. Wyniki pod koniec tygodnia. Na Wydział Fotografii chętnych jest ponad 150 osób. - Przyjmiemy 14. Muszą wykazać się wrażliwością estetyczną, umiejętnościami kreowania rzeczywistości i własnej wypowiedzi twórczej. Wymagane jest też opanowanie podstawowego warsztatu fotograficznego - mówi "Gazecie" Janusz Tylman, kierownik zakładu fotografii. Na Wydziale Organizacji Produkcji Filmowej i Telewizyjnej rozmowy kwalifikacyjne będą prowadzone dopiero 5 i 6 lipca. Spośród 210 kandydatów przyjętych będzie tylko 25 osób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji