Gustaw Holoubek w roli... aktora
Teatromani znowu tłumnie zjawili się w Operze Bałtyckiej, na której scenie zagościł w miniony poniedziałek stołeczny Teatr Ateneum z "Garderobianym" Ronalda Harwooda. Z Gustawem Holoubkiem i Marianem Kociniakiem w głównych rolach.
Nazwisko Gustawa Holoubka, który kreację w "Garderobianym" przygotował z okazji niedawnego jubileuszu 50-lecia pracy artystycznej, było znakiem spektaklu najwyższej jakości. Sama sztuka Harwooda traktuje o istocie aktorstwa i teatru poprzez opowieść o starym aktorze (Sir - gra go Holoubek) i jego garderobianym, Normanie (w tę postać wcielił się Kociniak). Opowieść jest utkana z dość banalnych prawd o aktorskiej profesji i o teatrze, w którym wielką choć anonimową rolę spełniają garderobiani, inspicjenci i rzesze podobnych im "szarych" pracowników. Tym, co łączy ich z artystami, jest urzeczenie magią sceny. Za kulisami rozgrywa się dramat gasnącego schorowanego artysty, który po raz przeszło dwusetny zagrać ma króla Leara. Niedyspozycja starego aktora zdaje się przemawiać za odwołaniem przedstawienia. Odbywa się ono jednak, w dużej mierze za sprawą Normana, który zdoła zmobilizować swego przyjaciela do wyjścia na scenę. Ostatniego, jak się okaże.
Wspaniały aktorski duet, w którym Marian Kociniak jest godnym partnerem mistrza Holoubka, czyni z tej pełnej oczywistości sztuki dramat przejmujący i wzruszający.
Publiczność dziękowała za to na stojąco, szykując się już na kolejne wieczory organizowane przez Agencję Artystyczną "Kontakt", czyli na kwietniowe spektakle "Żelaznej konstrukcji" z Franciszkiem Pieczką i zapowiedziany na maj recital Tytusa Wojnowicza.