Artykuły

Polityka i miłość

Węgierska komedia w 4 aktach "Jan", pióra Bus-Fekete, wystawi ona została przez Teatr Aktora w sali Ogniska Polskiego w Londynie pt. "Polityka i miłość". Reżyserował Wojciech Wojtecki.

Doskonała to sztuka, wybornie obudowana; obfituje zarówno w zabawne sytuacje, jak i w walne dowcipy. Naturalnie, jak wszystkie sztuki przedwojenne na tle obyczajowym, nie jest dzisiaj aktualna. Któż bowiem uzna za godny śmiechu paradoks życiowy, że kamerdyner magnata węgierskiego, długoletniego szefa rządu, zostaje nagle posłem z listy socjalistycznej? Węgierscy magnaci nie są już magnatami, nie mają kamerdynerów i są wysiedlani z Budapesztu. Na Węgrzech nie ma list socjalistycznych, bo za przykładem "przodującego Związku Radzieckiego" zaprowadzono tam komunizm. To znaczy, że magnat przestał być magnatem, kamerdyner nim nie został, obaj są w nędzy i pod grozą kar. Na temat tych paradoksów można by też pisać komedie, ale niech by kto spróbował! Natomiast na "zgniłym zachodzie" wolno nam jeszcze śmiać się z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, jak się komu podoba, więc śmiejemy się na tej komedii. "Śmiejmy się, bo nie wiemy, czy świat potrwał jeszcze dwa tygodnie".

Omawiana sztuka była przed wojną grana z powodzeniem w Polsce, i ma słuszność Teatr Aktora, że ją z drobnymi skrótami) wznowił. Zyskał powodzenie na premierze i "będzie je miał na pewno w objazdach, komedia jest nie tylko dobra, ale i dobrze grana.

Rolę tytułową kamerdynera-posła stwarza W. Wojtecki. Kreacja pod każdym względem świetna, utrzymana w tempie i tempo narzucająca, w szczegółach obmyślona, postawiona konsekwentnie i mocno, Nic dodać, nic ująć. Brawo.

Oboje pp. Butscherów znamy jako niezawodnych aktorów. I tym razem dają dwa doskonałe typy. Może te typy nie są magnackie, raczej szlagońskie, ale promienieje z nich ciepło, są bardzo prawdziwe i ludzkie. Lepiej i tak, niż gdyby typy miały być nienaturalne.

Beata Ostrowska w pierwszym akcie wydawała się nieco skrępowana w ruchach, jak gdyby i stremowana. Później rozegrała! się, zyskała na swobodzie, grała coraz żywiej, aż w końcu stała się całkiem sobą. Niepospolita uroda młodej artystki dodawała uroku jej kreacji.

Nie sądzę, aby obsadzenie roli hrabiego Jerzego przez Wiesława Mireckiego było najlepszym wyborem. Ten artysta, który z taką prawdą grał młodego powstańca i w sztuce Chudzyńskiego, tutaj nie stwarza sylwetki salonowej, jakiej komedia wymaga. Nie jego w tym wina. Aktor jak żołnierz: idzie tam, gdzie mu każą.

Drobny epizod z radiem rezolutnie zagrała p. M. Mirecka.

Dekoracja p. J. Smosarskiego była na premierze jeszcze nie wykończona, ale pomyślana oszczędnie i ładnie. Nasi dekoratorzy z konieczności wyspecjalizowali się w najprostszym zdobieniu sceny. Zmuszą ich do tego konieczność objazdów. Myślę, że to dobrze.

Publiczność premierowa nie szczędziła sztuce i wykonawcom oklasków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji