Artykuły

Matka na sześcioro

"Matka" w reż. Grzegorz Mrówczyńskiego, spektakl dyplomowy Szkoły Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich przy Polskim Ośrodku ASSITEJ w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Nie pierwsza to "Matka" Witkacego przykrojona do możliwości - tym razem wykonawczych. W celach dydaktycznych (dyplom Szkoły Aktorskiej Machulskich) Grzegorz Mrówczyński podciął dramat tak, aby wystarczyło sześcioro wykonawców (cztery role kobiece, dwie męskie), niektóre postacie połączy!, niektóre usunął, ale nie wyciął sensu. Tak skrojona "Matka" stała się nad podziw czytelna jako dręcząca opowieść o "byłym człowieku", który usiłuje odnaleźć się w nowej sytuacji dziejowej, przeczuwając katastrofę jednostki w społeczeństwie masowym. Tej istotowej problematyki Witkacego nie przesłoniła wyraziście rozegrana narracja wampiryczna, odmalowująca osobliwe relacje matki i syna, a także sceny narkotyczne i alkoholowe. Stosowna proporcja między groteskowością, a nawet kabaretowością, a prześwitującym przezeń tragizmem dała w rezultacie przedstawienie kontaktujące się, bez nachalności, z naszą rzeczywistością. W ostatniej scenie Leon Węgorzewski nie pada ofiarą zmechanizowanych robotników, ale przedstawicieli "mdłej demokracji", traktujących Leona jak nauczyciela z głośnego filmiku z komórki, rejestrującego przemoc uczniów wobec nauczyciela. Na głowie upokorzonego i poniżanego Leona ląduje kubeł i trudno uwolnić się od skojarzenia, że nauczyciele zawsze płacą najwyższą cenę. To nie jest scena do śmiechu, robi się straszno i to sprawia, że ta pulsująca kabaretem groteska nabiera powiewu tragicznego.

Cztery absolwentki studium zasłużyły na dobre oceny, zwłaszcza Maria Piotrowska jako Janina Węgorzewska zapowiada szczególnie duże możliwości sceniczne. Towarzyszą im "wypożyczeni" młodzi aktorzy: Piotr Mrówczyński (wszędobylski, dynamiczny Leon) i Damian Kwiatkowski (Duch ojca Leona). Rzecz się toczy na trzeciej, nieoficjalnej scenie Teatru Rampa, w niewielkiej, kiszkowatej salce, której mankamenty i walory Mrówczyński przy współpracy z Małgorzatą Treutler wykorzystał - długie podwyższenie z metalową barierką wzdłuż całej sali stało się wyższą partią sceny, anektowaną zwłaszcza przez Leona, który zaludniał tę przestrzeń swoją fizycznością, oddając w ten sposób wybuchowy charakter bohatera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji