Artykuły

Proszę zaufać fachowcom

Teatr wspiera siłami twórczymi film i może liczyć na wzajemność. Oto mamy świeżutki tego dowód. Bracia Andrzej i Janusz: Kondratiukowie zbierali nie raz - każdy z osobna - laury za swą twórczość filmową, że wspomnimy- Januszową "Niedzielę Barabasza", triumfatorką w Oberhausen, czy Andrzejową "Dziurą w ziemi", uwieńczoną główną nagrodą w Karlowych Warach.

Nazwiska tych reżyserów nie są obce również w teatrze. "Mecz" Głowackiego przysposobiony przez Janusza Kondratiuka w teatrze Powszechnym w Łodzi został okrzyknięty najpopularniejszym Spektaklem Roku - satysfakcja dla debiutanta ogromna. Andrzej w tejże Łodzi otrzymał Nagrodą Srebrnej Łódki 1977.

Tak więc, oswojeni już z teatrem filmowcy, napisali wspólnie swoją pierwszą sztuką "Remont". Mieli szczęście, że połakomiła się na tą nowość jedna z pierwszych scen w kraju - Teatr Dramatyczny w stolicy.

Zapewnił on doborową' obsadą, nieodzowną przy tego rodzaju utworach jak "Remont". Ma on bardziej charakter scenariusza. Wymaga nie tylko interpretacji, lecz budowania sytuacji, lepienia postaci o pełnych wymiarach na scenie. Okoliczności tej premiery były tym dogodniejsze, że oddano ją w reżyserskie ręce współautora Janusza Kondratiuka.

Całość jawi nam się udana, interesująca i zabawna, utrzymana w dobrym komediowym tonie, który niesie z sobą nie tylko śmiech pusty, lecz skłania również do poważniejszych refleksji.

MIEJSCE akcji jest związane z realiami znanymi dobrze każdemu śmiertelnikowi z własnych doświadczeń. Któż nie przeżywał malowania mieszkania, remontu, którego symbolem jest wysoka drabina, kubeł z farbą, pędzel, osobliwe obyczaje naszych kochanych malarzy pokojowych i niezdecydowanie właścicieli w sprawie wzorków i kolorków.

Tak cała rodzajowość wraz z jej kolorytem została trafnie pochwycona w sztuce. Nie ogranicza się ona, na szczęście, do rzucenia kilku realistycznych obrazków podsłuchanych, 'podpatrzonych, prosto z życia wziętych. Są one tylko efektownym tłem. Autorzy dobierają się przede wszystkim do mentalności współczesnych okazów ludzkich. Bardziej zajmuje ich wnętrze człowieka niż wnętrze pokoju. I dlatego trudno sobie wyobrazić tę sztukę bez wybornych aktorów.

W warszawskim przedstawieniu mamy świetny kwartet. Pan Janek - Ryszard Pietruski i Pan Stasio -- Wojciech Pokora to nie tylko, przedstawiciele swego malarskiego fachu, z jego skrzywieniami profesjonalnymi, zabawnym żargonem ("pikantność nie figuruje w mojej głowie"), charakterystycznym sposobem bycia. Każdy z nich ma swój własny styl, swoje widzenie świata i tęsknoty. Piotr Fronczewski jako Robert - narzeczony znowu zaskakuje nową twarzą, wnikliwym odczytaniem postaci neurastenicznego pełnego obsesji i śmiesznostek artysty. Ileż bystrej obserwacji jest w tym jego fraternizowaniu się z malarzami. Jedynaczkę - Panią Krystynę właścicielkę mieszkania gra Danuta Szaflarska, marząca w drugiej połowie życia o gejzerze uczuć, które lokuje ze zmiennym powodzeniem w chwiejnym Robercie.

JEDEN z malarzy mówi w "Remoncie" - proszę zaufać fachowcom. Przedstawienie w Sali Prób Teatru Dramatycznego ma nieodzowne, także w sztuce, znamię fachowości. Pod każdym względem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji