Artykuły

Pod znakiem Mrożka

Sławomir Mrożek nie musi narzekać na zaniedbanie go przez teatry w tym sezonie, przynajmniej w Warszawie. Utorował sobie drogę i ugruntował pozycję. Od jesieni nie schodzi z afisza Teatru Dramatycznego jego pełnospektaklowa "Śmierć porucznika''. Niedawno Teatr Ateneum wprowadził na deski kompozycje; jego trzech jednoaktówek "Strip-tease", "Na pełnym morzu" i "Karol" w reżysera Jana Biczyckiego, które to przedstawienie ma, jak to się mówi, świetną prasę. A teraz z kolei Teatr Współczesny przedstawia spektakl skomponowany z dwu jednoaktówek "Czarowna noc" i "Zabawa" w reżyserii Konrada Swinarskiego, scenografii tegoż i Ewy Starowieyskiej i z muzyką Edwarda Pallasza.

"Czarowna noc" to perypetie snu dwu panów na delegacji, którzy nocują w jednym pokoju hotelowym i marzy im się jednocześnie to samo, mianowicie zjawienie się w tym pokoju bardzo pięknej kobiety. Śni się zaś każdemu z nich nie tylko ta postać, lecz także kolega, który przeszkadza w romansie. Ów "sprzężony sen" daje pole do przekomicznych sytuacji i paradoksów. Dobrze, iż reżyser, zgodnie zresztą z pragnieniem autora nie poszedł na dodatkowe udziwnianie rzeczy i tak bardzo jaskrawej, a postarał się o oszczędność w zakresie inscenizacyjnych dodatków. Natomiast polecił aktorom wycieniować sprawy życiowe, które są odskocznią dla absurdalnej wizji.

Magistra zagrał bardzo wiarygodnie Mieczysław Pawlikowski, Inżyniera z całą subtelnością i dowcipem Henryk Kotowski. Trzecią osobą była Barbara Wrzesińska, która cudownie się zmaterializowała jako wymarzony sen panów o fordan-serce hotelowej, ponętnej, powolnej i w miarę profesjonalnie znudzonej,

"Zabawa" stanowiąca drugą część przedstawienia to przygoda trzech Wioskowych bikiniarzy, którzy udali się na zabawę, a zabawy nie ma. Świetny psychologiczny skrótowy rysunek drogi ku chuligaństwu, wiodącej od kompleksu niższości, a ściślej niepewności o swojej wartości, ku próbom dowodów że nie jest się "gorszym", jest ujęty w dialog napisany białym wierszem, mocno zrytmizowanym jak u Wyspiańskiego.

Jest w tym coś z rozprawy z reliktami Młodej Polski. "Zabawa" jest chyba głębsza od "Czarownej nocy", ale nie tak śmieszna i bardziej rozwlekła. Toteż gdyby się. chciało widzów tylko ubawić, należałoby raczej przestawić kolejność jednoaktówek. Nie uczyniono tego chyba z tego względu, że pointa "Czarownej nocy" jest bardziej trywialna, zaś pointa "Zabawy" bardziej filozoficzna. Tracąc więc na gradacji śmiechu, przedstawienie zyskało na pouczającym sensie.

Trzyosobowa obsada "Zabawy" jest pierwszej gildii aktorskiej, najprostoduszniejszego parobka B. wspanale gra niezawodny Mieczysław Czechowicz, zaś najbardziej zakompleksionego parobka N., którego nurtujące myśli skłaniają ku próbie wieszania się, cyzeluje Wiesław Michnikowski. Tadeusz Surowa jako parobek S. stanowił rodzajowe ich dopełnienie, a w dodatku porywająco zatańczył.

Scenografia jest całkowicie służebna koncepcji inscenizacyjnej, a a przy tym smaczna i pomysłowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji