Artykuły

Król błazen, czyli zawartość Szekspira w Szekspirze

"Król Lear" w reż. Cezarisa Grauzinisa Wrocławskiego Teatru Współczesnego na XIV Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Piotr Wyszomirski w Gazecie Świętojańskiej online.

Pełne i wierne przedstawienie pięcioaktowego "Króla Leara" zajmuje ok. czterech godzin. Litewskiemu reżyserowi, Cezarisowi Grauzinisowi, wystarczyło ok. 95 minut, by wypowiedzieć swoją opinię na temat dziejów Leara, maksymalnie rezygnując ze wszystkiego, co nadaje tej tragedii cechy wyjątkowe. Zabieg bez wątpienia odważny i udany. W rezultacie otrzymaliśmy spektakl poprawny technicznie, ale ostatecznie nudny, staroświecki i niekomunikatywny.

Graužinis, dyrektor teatru w Helsinkach i szef wileńskiej Cezaris Group, wraz z dwójką innych Litwinów: Marijusem Jacovskisem (scenografia) i Martynasem Bialobżeskisem (muzyka), podszedł do pierwowzoru dramatycznego bez sentymentów: tekst przepuścił przez maszynkę do mielenia, dodając ambientową prawie muzykę i równie minimalistyczną scenografię. Na scenie kilka kolumn, między dwoma luksfery, mało rekwizytów (głównie wiadra), kilka świeczników zwisających z sufitu, fotele w głębi wzbogacają przestrzeń sceniczną o dodatkowy plan. Na tym tle rozgrywa sie opowieść, w której główną postacią jest nie tytułowy Lear, lecz Błazen, który snuje opowieść, komentuje, wieszczy.

Dla widza przygotowanego, świetnie pamiętającego pierwowzór, spektatkl ujawnia dodatkowy, metatekstowy i metateatralny poziom odbioru. Graužinis odważnie operuje ogromnymi skrótami, tworzy nowe relacje między postaciami, zupełnie inaczej rozkłada akcenty. Król Lear wraz ze swoją tragedią ustępuje miejsca intrygom Edmunda, ponadczasowa tragedia ojca jest co najwyżej równoległą do pozostałych. Ze względów poznawczych przedsięwzięcie może ciekawić i trafić do swoich odbiorców, lecz dla większości, szczególnie tych, którzy niekoniecznie przeczytali arcydramat tuż przed spotkaniem z propozycją litewskiego reżysera, jest to spotkanie z nudą. Niestety, nie jest to nuda metafizyczna.

To spektakl Marii Czykwin, która w roli Błazna ukazuje bogaty zasób środków aktorskich i dobre przygotowanie warsztatowe: świetnie się porusza i ustawia, dobrze operuje głosem. Krzysztof Boczkowski w roli Edmunda dopisuje do niekończącej się listy szekspirowskich wcieleń zła swój wyrazisty rozdział: jest pełen ekspresji i pomysłowości w ukazywaniu kolejnych odsłon mroku. Doświadczony Bogusław Kierc w roli tytułowej tworzy postać unikalną, odzierając ją ze wszystkiego, co stanowi o jej teatralnej wielkości. Nie o takim Learze marzą aktorzy, gdy podają go jako przykład najbardziej pożądanej roli w życiu. Nie jest to zdecydowanie także mój Lear, ani mój Szekspir, ale propozycja aktorska, jako punkt odniesienia i swoista prowokacja, warte zapamiętania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji