Pół żartem - pół serio
Wyczerpujące recenzowanie programów telewizyjnych jest raczej niemożliwe. Nie jestem bowiem ani "entuzjastą wakacji", ani nie biorę udziału w "turnieju o Żółtą Żyrafę", a przygody Robin Hooda już raz widziałem. O Dzienniku, który po tych atrakcjach następuje nie ma co pisać; od dłuższego już czasu przypomina on bochenek chleba naszego razowego, bardzo rzadko tylko uzupełnionego mikroskopijnym ciastkiem w rodzaju dowcipnego felietoniku o przedziwnych "sposobach użycia", różnych artykułów gospodarstwa domowego. A poza tym, jak stwierdził rozbrajająco prezenter Dziennika Andrzej Kozera: - Wybaczcie. Tutaj jest tak gorąco...
Zamiast więc zwartej recenzji teletygodnia proponuję dziś telesałatkę czyli wybór co celniejszych sformułowań i kwiatków z telewizyjnej łączki.
1) TELETURNIEJ, CZYLI "CO MAM ZOSTAŁO Z TYCH LAT"
Łza kręci się w oku, gdy w gronie telewidzów pionierów wspominamy emocje pierwszych teleturniejów. Czegóż to wówczas nie było: Drzewko Mądrości, Kółko i Krzyżyk, 20 pytań. Pitagoras, nie licząc Parady Kłamców i Blagierów i quizów specjalistycznych czy pojedynków pomiędzy zakładami. Z dawnej świetności pozostała właściwie tylko Wielka Gra, ekscytująca już tylko możliwością zdobycia 25 tysięcy złotych.
W niedzielę zaprezentowano teleturniej pt. "Parki Narodowe". Uczestnicy, poza jednym, byli przy gotowani mniej niż słabo, co nie przeszkadzało im w zainkasowaniu sum w okolicy złotych 2 tysięcy. Największą atrakcją teleturnieju była urocza pani o włosach niemal tak długich jak jej mini-jupka.
2) "KTO NASTĘPNY" - CZYLI ZABAWA W IMPERTYNENCJĘ
Nową tę zabawę masową (bo z udziałem milionów rodaków) wprowadził p. Skinder podczas sprawozdania z Memoriału Kusocińskiego czym nie omieszkałem zawiadomić Czytelników. Miło mi donieść; że pałeczkę przejął obecnie Krzysztof Baranowski z młodzieżowego magazynu "Po Szóstej". Oto próbka:
"- Że też pani dała się namówić na tę Japonię!" - wydziwiał do Polki, żony Japończyka.
"- Kobiety japońskie nie pracują, więc (!) okazują mężowi szacunek..." - stwierdził z przekonaniem.
Zaraz potem w sukurs ruszył mu plastyk p. Młodożeniec.
- Jak powstałe plakat - pyta go Elżbieta Sitek.
- Musi go ktoś zamówić - pada trzeźwa odpowiedź.
- Dlaczego pańskie plakaty są takie kolorowe? - próbuje z innej beczki p. Elżbieta.
- Myślę, że są tak samo kolorowe jak innych - bąka plastyk.
- Czy jest "polska szkoła plakatu"?
- Czytałem, że coś takiego istnieje - cedzi zupełnie już znudzony artysta. Nic dziwnego, że zafascynowana błyskotliwością swego interlokutora p. Elżbieta poinformowała nas, że Niebiesko-Czarni przebyli już podczas swych tournees drogę równą "trzykrotnej objętości (!) ziemi".
3) "PAJĘCZYNA - CZYLI COMICS DLA MILIONÓW
Comicsami nazywa się obrazkowe historyjki zamieszczane masowo przez większość pism zachodnich. Cechą charakterystyczna tych literacko - plastycznych tworów jest: a) wolna od logiki i prawdopodobieństwa sensacyjna fabuła, b) prymitywny rysunek postaci (- tak w sensie pisarskim jak rysunkowym) - oraz c) powielanie najbardziej wytartych schematów i chwytów. W Polsce sporadyczne próby wprowadzenia comicsów w prasie nie dały, jak dotąd rezultatu. Wobec czego ożywiono comics i pod marką "PAJĘCZYNA" wyświetla się go na ekranach telewizorów Co drugi czwartek. Ktoś zapewniał mnie, że to jest parodia widowiska szpiegowskiego, coś jak "Upiór z Morisville". Ale chyba nie miał racji...
4) "WOYZECK" - CZYLI - PRZEPRASZAM ŻE NIE KLĘKAM
Że nie klękam przed Konradem Swinarskim. Reżyserem, którego unisono kanonizowali wszyscy krytycy teatralni PRL. Biję się w piersi, ale oto już druga. Jego inscenizacja w TV, którą określić muszę jako niedobrą. Bo Buchner to nie Brecht a jego naturalistyczna (i raczej słaba) sztuka nie zawiera treści upoważniających do tworzenia z niej filozoficznej metafory ludzkiego losu. Poza sceną tańca w karczmie (po zabójstwie) rzecz była raczej nieznośna w swej pretensjonalności, turpistycznej scenerii i takich smaczkach. Świetne aktorstwo Pieczki sprawiło, że sztukę dało się obejrzeć do końca. Potem wyłączyłem telewizor i zastanawiałem się, gdzie komentator dopatrzył się tych wszystkich cech i walorów (nie wyłączając politycznych) o których mówił płynnie i uczenie...