14 kwietnia 1972
Witkacy Szajny w Teatrze Studio
Warszawa, Teatr Studio: premiera przedstawienia Witkacy w reżyserii Józefa Szajny, z jego scenografią i na podstawie jego scenariusza, na który złożyły się fragmenty utworów Stanisława Ignacego Witkiewicza Oni, Gyubal Wahazar, Nowe Wyzwolenie i Szewcy. Muzyka – Bogusław Schaeffer. W obsadzie: Marian Opania (Bałandaszek, Król Ryszard III), Antoniego Pszoniak (Tefuan), Irena Jun (Halucyna, Tatiana).
Była to pierwsza premiera po objęciu przez Szajnę dyrekcji w Teatrze Studio (przekształconym 1 lutego 1972 z dawnego Teatru Klasycznego).
Jakże ten Witkacy w Studio jest prosty i czytelny! Biadania krytyki nad „niezrozumiałością spektaklu” uznać można za żarty. Całość, ów z tak małych kawałeczków scalony „montaż”, jest w dodatku tak celowy i logiczny, jak rzadko się u Szajny zdarza. Zagrożenie Sztuki, uniformizacja, przeklęci Oni – groźne kukły, zautomatyzowane stwory, piersiaste, ufryzowane baby o wielkich zadkach, wyłażące zewsząd, osaczające, niosące koniec. Bałandaszkowi, nam, malarstwu, teatrowi, Szajnie. Także Szajnie, bo jakże osobiście brzmi jego komentarz do sprawy Bałandaszka:
,,(…) on się z innymi nie zgadza i robi swoje. To i Oni przychodzą na siłę, wtargnęli po prostu przez ścianę i robią taki najazd i humbug w cudzej, nietykalnej prywatności".
Oni u Szajny – wbrew Witkacemu – nie zwyciężą. Zginie Wahazar, zginie Tefuan, zginie pod wielkim metaforycznym tobołem Gliwuś Wężymord. Pozostanie przychylny sztuce i liberalny Bałandaszek, który z życiowego konformisty przedzierzgnie się zresztą w walczącego o ideę Ryszarda III:
„Tak jest dziś, tak będzie zawsze…”
W tym finałowym optymizmie, tak świeżym i rozbrajająco dziecięcym, wyraża się cały Szajna-interpretator. Podobnie jak we wcześniejszym szlachetnym buncie przeciw Tefuanom, Abłoputom i Sajetanom, wielkim żelazkiem „prasującym mózgi”.
Jednoznaczność myślową scenariusza wzmacnia bowiem Szajna inscenizacją. (…)
O awangardyzmie Szajny mówi się bez końca, a przecież nie jest on już od lat żadną awangardą. Jest klasykiem – jakichkolwiek by szukać dlań odniesień: w malarstwie czy literaturze. Mijające lata postawiły pod znakiem zapytania „nowoczesność” jego twórczości przynajmniej w dziedzinie formy… Pozostała tylko uporczywość, z jaką trzyma się swej drogi, uporczywość budzącą respekt. I choć wydawać się dawniej mogło, że teatrowi Szajny brak jest po prostu reżysera rozumiejącego jego intencje, lecz krytycznego, dziś już wiadomo, że reżyserem tym może być tylko on sam.
(Marta Fik, Witkacy, Szajna i krytycy, „Życie Literackie” 1972, nr 29)
Janusz Legoń (2022)