Intryga z lamusa
W warszawskim Teatrze Polskim premiera "Gier pałacowych" Molnara w reż. Jana Kulczyńskiego. Pisze Janusz R. Kowalczyk.
Ferenc Molnar, autor "Chłopców z Placu Broni", niezmiernie popularnej powieści dla młodzieży, to również jeden z wybitniejszych przedstawicieli węgierskiego dramatu obyczajowego. Teraz możemy zobaczyć "Gry pałacowe", znane w całym świecie komediowe arcydzieło, którego tłumaczenie i polską premierę przygotował Jan Kulczyński. Widowisko grane jest w doskonale spełniającym warunki pałacowych wnętrz foyer pierwszego piętra teatru. Libreciści Korth (Adam Biedrzycki) i Mansky (Marcin Jędrzejewski) oraz zdolny początkujący kompozytor Adam (Dominik Łoś) przyjeżdżają do pałacu, w którym spędza wolny czas wykonawczyni głównej partii w ich najnowszym dziele, primadonna Annie (Ewa Gołębiowska-Makomaska).
Znakomicie skonstruowana przez Molnara komedia, w której nie brak subtelnych nawiązań do zawsze aktualnego problemu oddziaływania życia na sztuki i vice versa, wydawałaby się teatralnym samograjem. Niestety, mimo że aktorzy się nie oszczędzają - zwłaszcza w celowo przerysowanych scenach "teatru w teatrze" - reżyserowi Janowi Kulczyńskiemu nie udało się poprowadzić przedstawienia dostatecznie lekką ręką. W utworze świadomie nawiązującym do klimatu sztuk Sardou zabrakło mu umiejętności wydobycia owego słynnego francuskiego esprit. Sprawia to, że sama treść komedii robi o wiele lepsze wrażenie niż zaproponowane przez inscenizatora rozwiązania sceniczne.
Przedstawienie zda się w ogóle nie korespondować z dniem dzisiejszym. Sprawia wrażenie żywcem przeniesionego z czasów, kiedy operetka rzeczywiście triumfowała jako forma sceniczna. Teatralny lamus. Szkoda.