Artykuły

W Polsce mam przyjaciół

- Dla mnie ważne jest, by grać z radością. Myślę, że tylko w ten sposób może funkcjonować prawdziwy teatr: gdy ta radość ze sceny przenosi się na widownię, nawet w przypadku, gdy chodzi o tragedię - mówi IGOR ŠEBO, słowacki autor, aktor, rezyser pracujący w Polsce.

Rozmowa z Igorem Šebo, autorem sztuki "Intercity"

Sztajgerowy Cajtung: Jesteś autorem takich sztuk jak "Pomalu, a jeszcze raz", "Kamyk w bucie" czy "Intercity", spektaklu, który gości właśnie na Chorzowskim Teatrze Ogrodowym. Co sprawia, że piszesz i skąd czerpiesz pomysły do pisania?

Igor Šebo: Powody są dwa. Czasami piszę, bo chcę, a czasami dlatego, że gonią mnie terminy. Wtedy po prostu muszę pisać. Poza tym długo uczono mnie obserwowania tego wszystkiego, co dzieje się dookoła mnie. Każdego dnia ma miejsce przecież coś, co warte jest opisania.

SZ.C.: Gdy ogląda się "Pomalu, a jeszcze raz" wydaje się, że opowiadacie kawałek swojego życia Czy w Twoich sztukach pojawiają się również wątki autobiograficzne albo sytuacje, które przydarzyły się Tobie bądź Twoim znajomym?

I.Š.: Mam ochotę napisać, że tylko takie wątki pojawiają się w moich sztukach, ale to oczywiście byłoby nieprawdą. Odrobina fikcji też jest tu potrzebna.

Sz.C.: Jesteś autorem sztuk, wokalistą estradowym, aktorem, reżyserem. W której z tych ról czujesz się najlepiej? Dlaczego?

I.Š.: Najlepiej się czuję, gdy mogę być każdym po trochu.

Sz.C.: Jak sam o sobie mówisz, jesteś z pochodzenia Słowakiem, ale żyjesz w Pradze. Twoja wieloletnia współpraca, w dużej mierze z chorzowskim Teatrem Rozrywki, spowodowała, że znalazłeś tu wielu przyjaciół, np. Roberta Talarczyka czy Elżbietę Okupską. Nie kusi Cię, by zadomowić się w Polsce na stałe?

I.Š.: Dobry przyjaciel to moim zdaniem ten, z którym nie musisz spędzać czasu codziennie, ale taki, o którym wiesz, że istnieje i kiedy dzieje się coś złego, to zawsze jest przy tobie. I, dzięki Bogu, w Polsce takich przyjaciół mam.

Sz.C.: Jak w kilku słowach określiłbyś współpracę z Robertem Talarczykiem?

I.Š.: Jednym słowem. Cudowna!

Sz.C.: Spektakl "Intercity" wywołuje salwy śmiechu na widowni a co za tym również idzie, sprawia, że i na scenie trudno wam czasem zapanować nad śmiechem. Jak sobie z tym radzisz, skoro często oglądając Cię w duecie na przykład z Talarczykiem można odnieść wrażenie, że rozśmieszacie się nawzajem celowo?

I.Š.: Nie, celowo nie. Dla mnie ważne jest, by grać z radością. Myślę, że tylko w ten sposób może funkcjonować prawdziwy teatr: gdy ta radość ze sceny przenosi się na widownię, nawet w przypadku, gdy chodzi o tragedię. Proszę zauważyć, że chwile, w których się z Robertem rozśmieszamy, mają miejsce (mam nadzieję) wtedy, gdy postać, którą gramy też może się śmiać. Na scenie jesteśmy postaciami, a nie aktorami, którzy się śmieją.

Sz.C.: Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji