"Sam ze sobą się kłóć! Na honor, nie!"
Lalki opisano w 1160 r. w Kodeksie Herrady z Landsbergu. Rok 1585 r. mieszczanie gdańscy tłumnie spieszą do teatru marionetek. Był to cud mechaniki, lalki poruszał mechanizm zegarowy. Teatr Henricha Jansona z Utrechtu ukazywał dzieje świata od Adama i Ewy aż do dnia Sądu Ostatecznego. W 1593 roku Andreas Rothe pokazywał eleganckie figurki, a w roku 1603 Friedrich Hune z Hamburga ubiegał się u rajców gdańskich o zezwolenie na wystawienie opery marionetkowej. Potem " Włoszy marionety pokazywali" na jarmarku św. Dominika. Na początku XVII stulecia triumfalnie wkroczył do miasta wielki teatr marionetek Johanna Hiherdinga z Wiednia, pokazującego marionetki wysokie na półtora brabanckiego łokcia. W tym roku przybył Lesław Piecka z operą Giovanni Battisty Pergolesiego "Służąca panią". Pokaże wieczny spektakl namiętności mężczyzny i kobiety, którzy się ze sobą spierają. Jednak na propozycję, by kłócić się ze sobą samym, pada odpowiedź: "Na honor, nie!" Swaty były sposobem wyrażania skrywanej i nieuświadomionej miłości.
Roksana Nowak: Kto porusza lalki?
Lesław Piecka: Absolwenci, bądź moi studenci wydziału sztuki lalkarskiej Szkoły Teatralnej w Białymstoku. Jest ich siedmiu. Podczas przedstawienia są ukryci nad sceną, ponad latającymi amorkami, które rażą głównego bohatera strzałami miłości.
Roksana Nowak: Dlaczego mamy honor Was gościć?
Lesław Piecka: Zaprosił nas pan Maciej Nowak, dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury.
Roksana Nowak: Dlaczego kocha Pan laleczki?
Lesław Piecka: Bo się nie mizdrzą. Marionetka nie robi min, nie mruga do widza porozumiewawczo, nie pozuje. Jest prawdziwa.
Roksana Nowak: Kto robi marionetki i z czego?
Lesław Piecka: Wiesław Lipiński ze specjalistycznej pracowni z Wałbrzycha. Wykonuje się je z lekkiego drewna, umożliwiającego rzeźbienie, z papier mache, z kawałków skóry czy tkanin. To żmudna praca. Projektowała je Liliana Jankowska, scenograf z Warszawy.
Roksana Nowak: Co młody człowiek znajdzie dla siebie w teatrze marionetek?
Lesław Piecka: Rozrywkę, zabawę, beztroski śmiech, problemy w relaksującej formie. Odpocznie i zachwyci się. Sprawi to muzyka i zabawne chwyty teatralne, których nie ujawnię. Ukazanie dramatycznych perypetii pewnego dżentelmena oraz inteligencji damy, która wcale nią nie jest, "samo życie" w wykonaniu marionetek, których role śpiewają wielkie głosy operowe, daje efekty komiczne, którym nie sposób się oprzeć. Warto również posłuchać muzyki klasycznej, odświeża wyobraźnię.