Artykuły

Powrót do domu czyli sen Józia

Miał szczęście Helmut Kajzar, że jego debiutancką sztukę "PATERNOSTER" wziął na swój warsztat reżyser tej miary co Jerzy Jarocki. Przedstawienie Teatru Współczesnego z Wrocławia, które ujrzeliśmy na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych, było bardzo efektowne. Jarocki potrafił z luźnego, niezbornego materiału skonstruować całość, zaaranżowaną w świetnych rytmach. Jego wyobraźnia teatralna uzupełniła i rozbudowała tekst - przy pełnym jego poszanowaniu - obrazami i działaniami o sugestywnej wymowie. Wiele, bardzo wiele autor zawdzięcza reżyserowi. Tak, ale, mimo wszystko, przedstawienie nie byłoby tym, czym było, gdyby tekst Kajzara nie miał tych wartości, jakie miał. Wartości niełatwych do odszyfrowania i przetłumaczenia na język teatru, ale niewątpliwych, wynikających z pasji pisarskiej rozładowywania kompleksów, rozliczania się z przeżyć i konfliktów. I to mimo wszystkich luk, niejasności i mielizn myślowych, jakie sztuka ta zawiera.

"Paternoster" utrzymany jest w poetyce snu. Snu Józia, który rozczarowany i zniechęcony życiem w metropolii wraca do kraju lat dziecinnych, do rodzinnego domu i tu zdaje się szukać wartości zagubionych na szerokim świecie, a pamiętanych z dalekich wspomnień. Przesuwają się obrazy pomieszane w czasie, jedne - jak we śnie - występują z niesłychaną ostrością i skondensowaną wyrazistością, inne zbudowane z okruchów rzeczywistości zacierają się we mgle. Jak we śnie, te same postacie przybierają role różnych osób, a sam śniący bohater rozdwaja się. Kołaczą się myśli. Wracają uporczywie wspomnienia. Ożywają uczucia. Obnażają się sekretne pragnienia. Odzywają reminiscencje literackie z przeczytanych książek, oglądanych przedstawień. Dużo reminiscencji literackich. Cała sztuka jest właściwie reminiscencją z Różewicza, Gombrowicza, Joyce'a i jeszcze innych.

Przy tym w tej sztuce, będącej niejako lirycznym wyznaniem, najmocniej wyszedł obraz środowiska rodzinnego - nakreślony drobnymi, celnymi rysami wyraziście, bardzo konkretnie, ściśle związany ze Śląskiem Cieszyńskim, z losami ludzi kawałka Polski z pogranicza Polski. To kraj lat dziecinnych autora. Natomiast sam życiorys bohatera jest nader ubogi, na scenie sprowadza się głównie do przeżyć natury erotycznej. Zniechęcenie Józia życiem w mieście jest ledwo dotknięte, zresztą rozczarowuje się on z kolei domem rodzinnym i wraca do miasta "Paternoster" jednak dzieje się w sennych rojeniach, sen zaś wprawdzie ma swoją logikę, ale trudno go zaprogramować. Darujmy więc błędy autorowi. Tym bardziej że nadrobił je w dużej mierze reżyser.

Przedstawienie jest również wielkim sukcesem zespołu wrocławskiego Teatru Współczesnego. Niemal bez przerwy są tu sceny zbiorowe, doskonale zharmonizowane, a w dobrze zindywidualizowanym tłumie każdy aktor spełnia swe zadania bez zarzutu. Na tym tle role większe: BOGUSŁAW KIERC, bardzo prawdziwy Józio (jako jego duplikat występuje brat Bogusława, ANDRZEJ KIERC); znakomita para rodziców - INA NOWICZ i EDWARD LUBASZENKO; niezmiernie sugestywna Maja KOMOROWSKA jako Gwiazda, urocze uosobienie sztuki a także obiektów miłości Józia: Zdzisław Latoszewski jako nienaganny pastor. I scenografia Kazimierza Wiśniaka doskonale spełnia swoje funkcje w tym przedstawieniu.

"Paternoster" wyrósł z ducha Różewicza słuch absolutny. Dlatego wyczuł dobrze także Kajzar. I stworzył tak wybitne przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji