Artykuły

Koncert dla "Solidarności" był klęską

Tak prezydent Gdańska ocenia widowisko na 30-lecie Porozumień Sierpniowych. Maciej Zięba jako organizator został wezwany na dywanik. Wyjaśnień chce także minister kultury - pisze Roman Daszczyński w Gazecie Wyborczej.

Dwugodzinny spektakl "Solidarność. Twój Anioł Wolność ma na imię" miał być wielkim wydarzeniem artystycznym. Wykonawcy z kraju i zagranicy. Renomowany reżyser Robert Wilson, okrzyknięty przez "New York Times" jedną z najważniejszych postaci współczesnego teatru. Koszt przedsięwzięcia - blisko 9 mln zł, z tego 3 mln zł na honoraria wykonawców. 31 sierpnia do Stoczni Gdańsk przyszło blisko 30 tys. widzów. Na scenie panował chaos organizacyjny - były kłopoty z nagłośnieniem i brak tłumaczenia tego, co do powiedzenia mieli goście z zagranicy. - Było mi wstyd, gdy po przemówieniach prezydenta Bronisława Komorowskiego i Lecha Wałęsy przystąpiono do wręczania medali pamiątkowych czwórce osób ze Szwecji, z Niemiec, Francji i ze Stanów Zjednoczonych, którzy w latach 80. organizowali pomoc charytatywną dla Polski - mówi Elżbieta Sawicka, która zadzwoniła do trójmiejskiej redakcji "Gazety". - Przyjechali taki kawał drogi i natychmiast zostali przegonieni ze sceny. Publiczność nie poznała nawet ich nazwisk.

Ani jednej pozytywnej recenzji w mediach. Setki negatywnych komentarzy w internecie. Spektaklu próbował bronić tylko organizator o. Maciej Zięba, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności: - Było kilka wartościowych momentów, dla których warto było to zorganizować.

W ostatni czwartek prezydent Gdańska Paweł Adamowicz w wywiadzie dla Radia Gdańsk poddał widowisko miażdżącej krytyce: - Ten spektakl od początku był zagrożony, okazał się kompletnie nieudany. Widowisko pana Wilsona to kompletna klapa i kompletna klęska. Poleciłem ojcu Ziębie złożenie bardzo dokładnych wyjaśnień, jak do tego doszło. Podobnego raportu oczekuje ode mnie minister kultury Bogdan Zdrojewski. Adamowicz dodał, że na przedstawienie wyjaśnień o. Zięba ma czas do poniedziałku.

- Ponad rok temu ostrzegałem dyrektora Ziębę, że ten projekt jest źle prowadzony, niepewny, bardzo ryzykowny - mówił Adamowicz. - Że lepiej sięgnąć po polskich wykonawców i reżyserów.

Prezydent Adamowicz przyznał, że możliwe jest wyciągnięcie konsekwencji dyscyplinarnych wobec organizatorów przedstawienia. Nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie o przyszłość o. Macieja Zięby na stanowisku dyrektora ECS: - Organem zatrudniającym i zwalniającym dyrektora ECS jest prezydent miasta Gdańska, w uzgodnieniu z ministrem kultury, za opinią rady ECS. Zobaczymy. Na razie czekamy na wyjaśnienia.

Alicja Mongird z Biura Prasowego ECS zapewnia, że stosowne wyjaśnienia będą prezydentowi przedstawione.

O. Zięba w rozmowie z "Gazetą" przyznał, że przedstawienie wypadło poniżej oczekiwań. Jego zdaniem trudno jednak całą odpowiedzialność zrzucać na ECS.

- Ten projekt był przygotowywany od dawna, ale, niestety, dopiero półtora miesiąca temu otrzymaliśmy pieniądze z ministerstwa i trzeba było na ostatnią chwilę ratować przedstawienie, bo część artystów miała już inne plany - mówi o. Zięba. - Prześladował nas pech, reżyser z powodu chłodu i deszczu mocno się rozchorował, a próba generalna praktycznie nie doszła do skutku, bo generator prądu został zniszczony przez uderzenie pioruna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji