Salwy śmiechów i chichotów
"Rodzina Dreptaków" w reż. Jerzego Satanowskiego z Teatru Na Woli w Warszawie na XXVI PPA we Wrocławiu. Ocenia Krzysztof Kucharski w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.
Publiczność grzmiała salwami śmiechu i chichotała jak grupa pensjonarek. Aktorzy z Warszawy przywieźli do Wrocławia poczucie humoru wrocławianina, ojca rodziny Dreptaków - Andrzeja Waligórskiego
Rozglądałem się po widowni za wrocławskimi Dreptakami, którzy do łez rozśmieszali widzów w Klubie Dziennikarza w latach 70. Andrzej Mrozek, Ferdynand Matysik, panie Dreptakowe i akompaniujący im Boguś Klimsa mieszkają tu i mogliby to skomentować. W Imparcie nie było jednak żadnego z tych artystów.
Świntuszący Waligórski
Andrzejowe historie o Dreptakach dawniej iskrzyły aluzjami, ale i po latach bawią językową formą oraz celnymi pointami. Bajki babci Pimpusiowej, które zdominowały warszawski spektakl, Andrzej czytał na swoich spotkaniach autorskich na zakończenie i przeważnie pojedynczo. Jerzy Satanowski, autor scenariusza i reżyser, pokazał nam Waligórskiego świntuszącego mocno i lirycznego w finałach. Trochę za bardzo pod publiczkę. Takiego ojca Studia 202 wrocławianie nie znają. Aktorsko było to letnie z lekką szarżą młodzieżowego duetu Magdaleny Piotrowskiej i Mariusza Kiljana.