Artykuły

Teatr Hemara

Jak trudno pisać jest sprawozdanie z każdej nowej premiery Teatru Hemara. Jeden program jest lepszy od drugiego i - wydaje się - że wszystkie superlatywy zostały już powiedziane. Teraz mamy nowy program, który dowcipem, sarkazmem i pomysłowością bije poprzednie programy i sprawozdawca stoi wobec dylematu, jakich nowych, entuzjastycznych przymiotników dobrać, żeby o nim, jak na to zasługuje napisać. Powiedzmy od razu, że nowa rewia Hemara p.t. "Sen Nocy Letniej" albo "Sen Nocy Nie-letniej", jak sam Hemar w swojej konferansjerce sparafrazował tytuł programu, stoi przede wszystkim pod znakiem gryzącej satyry i humoru.

W odróżnieniu od poprzednich programów, nie ma w niej numerów sentymentalnych, z wyjątkiem krótkiej "Nocy Belwederskiej" i "Monologu" Madame George Saud, której Szopen, komponujący obok w pokoju nowego walca, nie pozwala spokojnie pisać powieści i wypalić cygara. Tola Korian, jako George Sand, odegrała monodram znakomicie, wyglądała fascynująco i przypomniała nam, że nie jest tylko natchnioną pieśniarką i diseusą; ale także pierwszorzędną aktorką dramatyczną. Rolę Szopena (odegrał na fortepianie, oczywiście) Kropiwnicki.

W panoramie utworów satyrycznych na czoło programu wysunął się genialny wprost skecz p.t. "Blaski i nędze z życia Anny Pauker". Tak zabawnego i tak świetnie zagranego skeczu dawno nie oglądaliśmy na scenie emigracyjnej. Rolę Anny Pauker odegrał nigdy nie odgadlibyście ... mistrz Lawiński. Jest to jedna z najlepszych i najkomiczniejszych kreacji mistrza. Dla samego zobaczenia Lawińskiego w tej roli warto jest pójść na rewię, nie raz, a dwa, trzy razy. Rolę tajemniczej towarzyszki Luby grała doskonale Włada Majewska, a rolę arystokraty rumuńskiego - nieporównany Malicz. "Blaski i nędze z życia Anny Pauker" w wykonaniu tej trójki artystów przypominają najlepsze numery przedwojennego teatru Qui-Pro-Quo w Warszawie.

Świetna jest "Olimpiada w Helsinkach", utwór pełen ostrej jadowitości, której ofiarą padają znane panie z emigracji polskiej w Londynie. Włada Majewska w "Olimpiadzie" sprawiła nam miłą niespodziankę, pozbywając się resztek skłonności do szarży i wykazując autentyczną siłę komiczną.

Tola Korian śpiewa arcy-finezyjnie, ociekającą od samobiczowania, piosenkę na temat "charakteru polskiego". Publiczność nie chciała jej wypuścić z estrady. Musiała bisować.

A potem, jak w fantastycznym kajdeloskopie przesuwają się przed naszymi oczami postacie: króla Faruka, przemawiającego z wyspy Capri do Polaków w W. Brytanii (znakomity Zięciakiewicz); Deana Canterbury, wracającego ze Świątyni Nieba w Chinach do swej świątyni w Canterbury (dramatyczna, groźna interpretacja Krajewskiego); Tadeusza Kościuszki, który mimo że był bohaterem wojen o niepodległość Ameryki, nie może dzisiaj dostać "affidawitu" na wjazd do Stanów Zjednoczonych (kapitalny Malicz) i wreszcie bezkonkurencyjny Lawiński w roli zapłakanego Mossadeka ("Polacy się ze mnie śmieją, bo gdzież mi tam do mądrości politycznej Polaków, gdzie mi do Mikołajczyka w Jałcie").

Wszystko to płynie przez scenę, jak tytuły w sensacyjnej gazecie. W jednym miejscu zresztą scena "Ogniska" zamieniona jest w ogromną gazetę. Na tle pierwszej strony "Dziennika Polskiego" (tytuł "70.000 Polaków miałoby służyć w Armii Wyzwolenia"), Zięciakiewicz, Malicz i Lawiński śpiewają piosenki, nabrzmiałe od polskiej aktualności emigracyjnej ("My trzej i jeszcze 69.097").

Trudno wyliczyć wszystkie numery bogatego programu, ale nie mogę nie wspomnieć jeszcze o melodiach, które wyczarowuje z fortepianu Kropiwnicki, zwłaszcza o nieśmiertelnych melodiach Moniuszki i o smętnym, staroświeckim walczyku z filmu "La Ronde" (urocze słowa Hemara, śpiewane przez "panią" Majewską).

Ładne i pełne smaku dekoracje zaprojektował i wykonał Smosarski.

W drugiej części programu Hemar, którego inwencja i fantazja jest zjawiskiem wręcz oszałamiającym, odczytał swój nowy wiersz, jeden z najlepszych, jakie ostatnio napisał p.t. "List do kraju". Publiczność była na pół roześmiana, a na pół wstrząśnięta i zrobiła świetnemu satyrykowi, reżyserowi, a przede wszystkim poecie, wielką owację.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji