Artykuły

Siła telewizji dla półgłówków

- To satyra na współczesną telewizję i świat - mówi Janusz Majewski o sztuce "Siła komiczna" Alana Ayckbourne'a.

I nie byłoby w tym stwierdzeniu nic dziwnego, gdyby nie fakt, że akcja toczy się w studiu telewizyjnym, w którym aktorami są roboty - aktoidzi.

- Aktorzy, którzy zostaną kiedyś zastąpieni przez roboty niesprawiające żadnych kłopotów - oto marzenie każdego współczesnego kierownika produkcji i producenta. Chcieliby mieć zawsze sprawnego, niezmęczonego aktora na planie, z nauczonym tekstem, do dyspozycji, który zadowoli wszystkich - dodaje Janusz Majewski.

Zdaniem autora sztuki wydarzenia, o których opowiada, będą mieć miejsce "wkrótce, kiedy już wszystko się zmieni oprócz ludzkiej natury". W tym czasie w studiu telewizyjnym kręcone są kolejne odcinki tasiemcowego serialu. Nad robotami o wdzięcznych imionach MK 555 555, LM 05 623, CW 77 502, LJM 54 823 czuwa reżyser Chandler Tate (Jan Englert). O swojej pracy i jej efektach mówi otwarcie: "Telewizja dla półgłówków. Specjalnie produkowana dla osób, które nie umieją wykombinować, jak się wyłącza telewizor". Pewnego dnia na planie pojawia się młody pisarz Adam Trainsmith (Marek Kałużyński), który zaczyna interesować się jednym z aktoidów - MK 55 555, grającym pielęgniarkę, zwanym później Emką (Agnieszka Grochowska). Pod wpływem Adama, Emka odnajduje w sobie ludzkie zachowania. Tak rozpoczyna się początek wielkich zmian, których nie zdołali zaprogramować konstruktorzy aktoidów...

W "Sile komicznej" występują także m.in. Hanna Śleszyńska, Elżbieta Zającówna, Maria Pakulnis, Agnieszka Kotulanka, Wiktor Zborowski i Paweł Wawrzecki. Emisja spektaklu planowana jest na jesień tego roku.

Janusz Majewski

To tylko taka bajeczka, że to się dzieje w przyszłości. W sztuce jest wiele tekstów, jakby wyrwanych z codziennego życia ludzi pracujących w telewizji. Na przykład akapity o tym, jak powstaje scenariusz majstrują przy nim niezliczone ilości ludzi, którzy przecież muszą uzasadnić swoje pensje - więc każdy się stara coś dorzucić, w pocie czoła wymyślić.

Początkowo były zakusy, żeby postacie z naszej sztuki zagrały prawdziwych ludzi z naszej telewizji. Zrezygnowaliśmy, bo nie wiadomo przecież, czy kiedy będzie emisja przedstawienia ta czy inna postać jeszcze byłaby na swoim stanowisku. Stworzyliśmy inscenizację odpowiadającą w znacznie większym stopniu realiom angielskim - zgodnie z wolą autora - niż polskim.

"Siła komiczna" to także dobrze napisany tekst z interesującą akcją, ciekawymi rolami dla aktorów, zwłaszcza głównych postaci - Adama i Emki. Myślę, że swą szansę na pokazanie się - a praktycznie nie schodzą z ekranu - wykorzystali w 100 procentach. Wyeksponowaliśmy ich romans i tak być może według naszej wersji "Siła komiczna" stanie się także komedią romantyczną. Sztuka wymagała stosowania zróżnicowanych technik aktorskich - aktoidzi posługują się odmiennymi środkami wyrazu aniżeli ludzie sterujący nimi. Ci pierwsi grają o wiele bardziej groteskowo. Obsługujący ich reżyser, producenci grają pomijając komediową konwencję - na serio. A w ogóle chciałbym nie tyle widzów pouczać, co rozbawić i dać im do myśleń to już bardzo dużo.

Alan Ayckbourn

Jeden z najbardziej znanych i cenionych współczesnych dramaturgów angielskich, uważany za niezwykle pomysłowego twórcę komedii sytuacyjnych. Większość życia spędził w teatrze - wyboru tego dokonał mając 18 lat. Najpierw zajmował się oświetleniem, dźwiękiem, maszynerią sceny. Potem terminował jako aktor. W 1959 r. jako 20-latek zadebiutował sztuką "The Square Cat" w Theatre-in-the-Round, którego od lat jest dyrektorem artystycznym i głównym reżyserem - wówczas jeszcze pod pseudonimem Roland Allen. Odtąd przynajmniej jego jedna nowa sztuka w roku trafia na afisz tej sceny. Ayckbourn jest twórcą pracowitym, napisał już ponad 40 utworów. Dotychczas przetłumaczono je na blisko 30 języków. W Polsce wielkim powodzeniem cieszyły się m.in. "Farsa na trzy sypialnie", "Jak się kochają", "Wszystko jest względne". Po sukcesie sztuki "Wesołych świąt" na Broadwayu jedną z alei w Nowym Jorku nazwano nawet jego nazwiskiem. Alan Ayckbourn jest też reżyserem słuchowisk radiowych w BBC.

Oper mydlanych już się nie pisze, one po prostu się dzieją. My tylko dodajemy fabułkę i włączamy uczucia. Nie potrzebujemy pisarzy. W dzisiejszych czasach te urządzenia są pisarzami. Ich postacie są z góry zaprogramowane. Wystarczy wrzucić im temat i zrobią swoje. Na tym polega cud nowoczesnej technologii. Wystarczy je nakręcić, a będą śmiać się, będą nas bawić całymi godzinami. Jedyny mankament, rzecz jasna, to to, że w całym tym procesie nie ma nawet źdźbła twórczego wkładu. To już nie jest sztuka obumierająca, to sztuka całkowicie martwa.

CHANDLER TATE w "Sile komicznej"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji