Artykuły

Ja, czyli kto?

"Ja" w reż. Michała Siegoczyńskiego w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Stoi przed nami zblazowany, władczy, zadowolony z siebie i pewien siebie. Idol show-biznesu, frontman rockowy, który osiągnął właściwie wszystko, teraz odcina kupony od sukcesu, czerpie z życia pełnymi garściami, tonąc w przygodach erotycznych i alkoholu. Niepokój budzi w nim samobójstwo kolegi, perkusisty, którego, jak się okazuje, prawie nie znał, mimo że występowali razem od lat. Wtedy świat wymyka mu się z rąk, tak jak nadmuchiwana lala, która zastępuje mu intymność w chwilach samotności, kiedy wyobraża sobie swoją śmierć. Taka jest ta pokrętna spowiedź, szczera do bólu w wykonaniu Arkadiusza Jakubika, który nie tylko gra, ale staje się frontmanem z problemami, zmieniając się przez godzinę z sytej bestii w zaszczute zwierzę. Kawał dobrej roboty aktorskiej, jedyną podpórką dla aktora jest zespół muzyczny, z którym wykonuje parę utworów (nie będąc frontmanem, stwarza wrażenie doświadczonego solisty).

Tekst Michała Siegoczyńskiego (także reżysera tego spektaklu) brzmi wiarygodnie, choć może nazbyt naturalistycznie - autor ma skłonność do nadużywania wulgaryzmów, aby w ten sposób poświadczyć prawdę, dobrze jednak zrobiłoby mu wyzbycie się tej hiperrealistycznej naleciałości. I chociaż nie każdego los bohatera poruszy, niemal każdego Jakubik przekona, jak bardzo rozwinął swój warsztat, dzisiaj gotowy, aby samodzielnie wodzić za nos publiczność. Jego monolog otworzył scenę kameralną Teatru IMKA Tomasza Karolaka, który z impetem wszedł na stołeczny rynek teatralny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji