Artykuły

Oddział przypadków lżejszych

"LOT NAD KUKUŁCZYM GNIAZDEM" (właściwie "One Flew Over the Cuckoo's Nest") 26-letniego wówczas Kena Keseya, uznany został w 1962 r. za jeden z najciekawszych debiutów powieściowych, rozgłos światowy zdobył jednak nazwisku Keseya (dziś autora paru powieści, wielu szkiców beletrystycznych i esejów) dopiero film Milosa Formana, nakręcony w 1975 r., na początku następnego nagrodzony aż pięcioma Oscarami: dla reżysera, dwu scenarzystów oraz odtwórców ról Mc Murphy'ego - Jacka Nicholsona i Siostry Ratched - Louise Fletcher.

Adaptacje, filmową poprzedziły adaptacje teatralne - wystawione w Nowym Jorku (1963 r. z Kirkiem Douglasem) oraz w San Francisco (1969 r.). Sztuka wystawiona w Teatrze Powszechnym opiera się na adaptacji Dale Wassermana, od której uczyniono pewne odstępstwa (dodany finał, rezygnacja z narratora, którym był - jak w powieści - jeden z pacjentów, pół-Indianin Bromden).

Wobec faktu, iż olbrzymiej większości polskiej widowni nieznana jest zarówno powieść (nietłumaczona, poza niewielkim - i pominiętym w sztuce - fragmentem w "Literaturze na świecie" w czerwcu ub. r.) jak i film (wyświetlany wyłącznie na zamkniętych pokazach) - nie warto wdawać się chyba w tworzenie jakiegoś systemu odniesień do oryginału bądź jego przeróbek, Warszawski "Lot nad kukułczym gniazdem" wolno potraktować jako dzieło samoistne, warte mniej lub więcej poprzez nie porównanie, lecz jako samoistny utwór.

Czyste, sterylne wnętrze. Nikiel, drewniane boazerie, szkło. Wmontowany w ścianę telewizor, gabinet dla pielęgniarek, gabinet bez możliwości izolacji, bo ze ścianami z szyb. Z tyłu, też za szybami, szpitalne łóżka. Jednakowe, jak prawie jednakowe są piżamy pacjentów, fartuchy sióstr i pielęgniarzy. Odcięcie od zewnętrznego świata i w jego miejsce własny sztuczny świat. Czy istotnie? Czy rzeczywiście między jednym i drugim nie ma cech wspólnych? "Te pięć tysięcy dzieciaków mieszkało w tych pięciu tysiącach domów. Domy były tak do siebie podobne, że co jakiś czas dzieciaki myliły się i szły do innych domów i do innych rodzin. Nikt tego nie zauważał. Jadły i kładły się spać. Jedyny, którego zauważono, to ten chłopczyk na końcu bicza. Był zawsze tak pobity i posiniaczony, że gdziekolwiek szedł, zawsze wiedziano, że to on. Nie mógł się rozluźnić ani roześmiać:.

Chłopcy na końcu bicza. Schronienie w szpitalu dla umysłowo chorych. Oddział przypadków lżejszych. Większość pacjentów zgłosiła się tu sama, nie wszyscy sprawiają wrażenie, by w czymkolwiek odbiegali od tzw. normalności. Poza niemożnością przystosowania się do określających ją praw. Szukają azylu; ich główną chorobą jest strach i słabość. Dobrowolnie lub prawie dobrowolnie poddał się władzy silnych. Wielkiej Siostrze, z rodziny tych, co trzymają bicz, choć oczywiście nie mają zamiaru go użyć. Wielka Siostra nie żywi bowiem do słabych nienawiści, odwrotnie. Jest skłonna do współczucia, poświęcenia i ofiar tak długo, jak długo pozostaną słabi. Bo gdy przybędzie człowiek starający się walczyć o swoją a potem i innych niezależność, bicz jednak zostanie użyty w sposób najbardziej względny. Tych "co pragną się bronić" można pozbawić tej chęci choćby poprzez... kastrację mózgu.

"Lot" zawiera w sobie ogromną ilość spraw wartych zastanowienia, zastanowienia właśnie, bo - wbrew pozorom - nie narzuca się tu żadnego łatwego morału, poza jednym: iż gwałt na sobie bądź innych musi zostać potępiony, bez względu na to jakie zrodziły go konieczności.

Rzeczywistość szpitalna narzuca oczywiście pewne reguły. Także niezbędne rygory. Lecz zaledwie część z nich służyć ma dobru pacjentów dobru - czyli temu co za dobre dla nich uważają opiekunowie. Wielka Siostra Ratched, podporządkowująca sobie nie tylko chorych, ale i resztę personelu, nawet wyższego od niej stanowiska, nie uosabia wyłącznie bezwzględnej i zaborczej władzy, niszczącej wszystko, co jej zagraża. Tak jak Mc Murphy nie jest wyłącznie symbolem zdrowych sił natury czy wolnego człowieczeństwa. Za Siostrą Ratched, nawet tak oschłą i jednowymiarową jak gra ją (bardzo dobra w tej konwencji) Mirosława Dubrawska, stoją pewne ludzkie racje, zaś przeciw Mc Murphy'emu można sformułować kilka oskarżeń, choćby żądzę przewodzenia, do której sam się przyznaje. Siostra nie zawsze działa przeciw pacjentom, a Mc Murphy czasem przeciw ich interesom działa. Choć jego wojna toczy się tyleż o wyzwolenie spod tyranii Siostry, co o wyswobodzenie terroryzowanych z własnych ograniczeń: strachu, inercji, duszy "króliczej". Współtowarzysze Mc Murphy'ego nie są wszak prostymi ofiarami przemocy (tak jak on nią zostanie), sami zaakceptowali tę przemoc, bo zdjęła z nich kłopotliwą i męczącą konieczność podejmowania decyzji. To Mc Murphy przywołuje w nich z wolna smak godności. Nie na długo co prawda; znów zapadną w letarg, lecz ważne, iż nie potrafią już żyć w przekonaniu, iż godność ta jest w ogóle nieprzydatna. Mc Murphy pozostanie pośród nich na trwałe jako symbol możliwości, których smak już poznali. Dlatego właśnie musi umrzeć, wówczas gdy poddany labotomii sam stał się zaprzeczeniem tego, co wyobrażał.

"Lot nad kukułczym gniazdem" jest tzw. sztuką metaforyczną. Można ją rozszyfrowywać na wielorakie sposoby. Jako utwór o totalizmie, jako utwór o skutkach współczesnej cywilizacji, jako przypowieść o ludzkiej naturze i o prawach skazujących tu, jak w całej przyrodzie, słabszych na przegraną etc. Wszystkim tym jest "Lot" po trochu, z modnych dziś sztuk, mogących stać się metaforą wszystkiego, wyróżnia go jednak to, że temat główny nie jest pretekstem, który zbyć można lekceważąco. Wynikają z niej wnioski ogólne, bo nie jest dziełem dającym opis kliniczny choroby, lecz ukazującym prawa rządzące ludźmi (cóż stąd, że o psychice mniej odpornej od innych), i to ludźmi pozostającymi w społecznych układach, co się wyraźnie podkreśla. Tyleż tu okazji do rozważań np. o państwowości, co do refleksji nad istotą tzw. obłąkania, cienkiej granicy między normalnością i nienormalnością, metod leczenia, Skuteczności psychoterapii, która prowadząc często do uspokojenia, likwidując cierpienie i samotność pozbawia zarazem tego, co łączy się z formułą "człowieczeństwa".

Słowem, jest "Lot nad kukułczym gniazdem" dziełem, w którym dokładne sprecyzowanie miejsca akcji ("stanowy szpital dla umysłowo chorych na północno-zachodnim wybrzeżu Pacyfiku") nie ogranicza problematyki, ale też sprzeciwia się całkowitej i roztapiającej kontury rzeczy "uniwersalizacji".

Zygmunt Hubner, reżyser spektaklu w Teatrze Powszechnym, wyraził tę cechę sztuki doskonale. Rzecz dzieje się nie "wszędzie i zawsze", ani nawet "wszędzie i teraz", lecz w klinice psychiatrycznej. Podkreśla to, bez zbytniej drobiazgowości, scenografia Kazimierza Wiśniaka i - przede wszystkim - poprowadzenie ról, także drugoplanowych, przy czym korzystano z pomocy specjalistów (lekarzy i personelu Szpitala dla Nerwowo Chorych w Drewnicy), nie popadając wszakże w żaden "naturalizm".

Owa dbałość o realia nie oznacza także żadnego zawężenia. Pod postaci, sytuacje, ujawniane konflikty publiczność podkładać ma prawo wiele znaczeń. Tak właśnie jak tego pragnął w jednym ze swych felietonów Erwin Axer, a o czym teatr nasz zbyt rzadko pamięta: "Widz ma także prawo do kojarzenia podług własnych potrzeb. Jeden chce w Ryszardzie Ul widzieć Hitlera, drugi Mussoliniego, trzeci - dyrektora centrali, czwarty - własną żonę, a piąty po prostu Ryszarda III".

Idei tej służą także aktorzy. Prezentuje się tu zespół niezwykłe wyrównany i o wysokim poziomie, a dotyczy to zarówno ról eksponowanych bardziej (Harding Bronisława Pawlika, Bibbit Olgierda Łukaszewicza), mniej (Scanlen Mariusza Benoit, Martin Piotra Cieślaka, Fredericks Macieja Rayzachera, Candy Siarr i Sandry Jolanty Lothe i Joanny Żółkowskiej), jak i całkiem mało (Sefelt Macieja Szarego).

Bohaterami głównymi pozostają, obok Siostry Ratched, Wódz Bromden Franciszka Pieczki i Mc Murphy Wojciecha Pszoniaka. Milczący przez większą część spektaklu, symulujący kakatonię, Bromden to z pewnością najlepsza rola Pieczki, od momentu gdy opuścił Kraków. Z Mc Murphym sprawa jest bardziej skomplikowana. Wiadomo powszechnie, iż Pszoniak jest aktorem wybitnym, on sam też już o tym wie, być może za dobrze. Świadomość taka ogranicza bowiem często samokontrolę; wszystko, co się zagra i tak zostanie kupione przez publiczność, i tak reprezentować będzie pewną rangę, w "Locie nad kukułczym gniazdem", ma Pszoniak wspaniałe momenty, ale w roli tej znać wielką ilość gierek, szczególnie w pierwszej części przedstawienia. Tanich gierek, które służyć mają oddaniu sposobu bycia żywiołowego cwaniaczka i to na jednej nucie. Oczywista, gierki Pszoniaka to nie gierki trzeciorzędnego amatora, ale może dlatego tym bardziej przykro na nie patrzeć...

Niegodny całości wydaje się dodany przez reżysera finał. Kiedy Wódz Bromden, udusiwszy dopiero co człowieka, który był mu najbliższy, a właściwie w imię pamięci o owym człowieku - to co zeń zostało, pędzi wielkimi susami przez przechodzący przez widownię pomost, ku wyjściu - wrażenie jest wystarczająco silne. Nie obchodzi nas czy ucieczka jego skończy się fortunnie czy nie, nie o to bowiem idzie przede wszystkim. Hubner przesądza jednak sprawę jednoznacznie: wychodzącą z sali publiczność roztrącają z krzykiem dwaj pielęgniarze wlokąc pojmanego Bromdena w kierunku sceny - szpitala. Ucieczka nie powiodła się, same słowa "ucieczka" i "wyzwolenie" brzmią bowiem problematycznie w świecie zewnętrznym, który "pozostał równie okrutny i nieprzyjazny", jak w odległej przeszłości, gdy Bromden postanowił go opuścić chroniąc się w chorobę. Ale o tym wiemy przecie i bez owego finału. Bez niego nawet lepiej. Przywodzi on bowiem na myśl kiepskie happeningi, a poza tym wyraża nieufność we wrażliwość i inteligencję widza, zaś całe przedstawienie zdaje się być właśnie zaprzeczeniem tej nieufności. I ta właśnie cecha, obok wielu innych, wyróżnia je korzystnie spośród większości inscenizacji, nie tylko tego sezonu.

Na zakończenie wypada bowiem powiedzieć jeszcze jedno: Teatr Powszechny po okresie stagnacji, od kilkunastu miesięcy znów budzić poczyna uznanie. I dla swej repertuarowej przedsiębiorczości (w planie "Rozmowy z katem" w reżyserii Wajdy), i aktorstwa, i sposobu wykonania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji