Artykuły

"Zegar Cię woła" BIAŁOSZEWSKI

Poezja Mirona Białoszewskiego, wciąż mało znana w szerszych kręgach odbiorców, nierzadko w wypowiedziach tzw. obrońców tradycji pojawia się jako straszak, memento, symptom czegoś, co już przekracza...

Przepraszam, co "przekracza"? A może właśnie próg banału, który oddala nas od nowej poezji? Spektakl Estrady Literackiej z dnia 9 lutego, z cyklu "Nowa poezja polska", mógł przekonać najbardziej opornych o tym, jakie wartości ekspresyjne i estetyczne kryje w sobie twórczość autora

"Obrotów rzeczy". Scenariusz Stanisława Grochowiaka i Witolda Rutkiewicza wydobył z dorobku Białoszewskiego przede wszystkim te elementy, które zafascynowały krytykę wrażliwych odbiorców poezji w debiucie twórcy "Ballad peryferyjnych": malarskość, teatralność i muzyczną polifonię na nowo ujrzanego świata, w którym wspólna rolę grają rozświetlone blaskiem słowa prastare, omszałości kultury i jej zagracone peryferie.

Scenografia Jerzego Stajudy i Kazimierza Wydro poszła niezwodnym tropem, wytyczonym przez samego poetę, autora i reżysera pamiętnego teatrzyku w Warszawie na Tarczyńskiej, który na co dzień otoczył się kunsztownym nieładem światków i rupieci. Na tym tle reżyser i realizator spektaklu, Anna Minkiewicz, doskonale ustawiła trójkę wykonawców: Wiesławę Niemyską, Tadeusza Janczara i Andrzeja Zaorskiego. Słowo poety brzmiało w ich recytacji pięknie i czysto, pobudzając słuchaczy do pełnego i wzbogaconego odbioru treści wiersza.

Szczególną rewelacją była dla mnie Wiesława Niemyska, której głos, sposób mówienia, aparycja i tonacja wewnętrzna wydały mi się nad wyraz harmonijnie zestrojone z klimatem spektaklu. Znakomicie zabrzmiała wdzięcznie archaizowana "Stara pieśń na Binnarową", rozłożone na głosy strzeliste misterium ludowego gotyku, jak również malownicze i przekorne "Słowa dokładane do wiśniowych wołów". Doskonałym pomysłem była recytacja "Karuzeli z madonnami" przez zespół aktorski, przeplatana wstawkami śpiewanymi przez Ewę Demarczyk, której głos z płyty słyszeliśmy oglądając tubę staroświeckiego gramofonu. Ładną muzyczną oprawę widowiska dał Jerzy Tyszkowski.

Trudno mi orzec, o ile dzięki dobremu scenariuszowi spektaklu pt. "Zegar cię woła" i pięknej recytacji, a o ile dzięki swej własnej, wielostronnej urodzie poezja Białoszewskiego odniosła wielki sukces w telewizji. Trudno co prawda przemilczeć fakt, że zaprezentowany nam został wyłącznie ten pierwszy Białoszewski, z debiutanckich "Obrotów rzeczy", a nie ten późniejszy, z "Mylnych wzruszeń" i z "Było nie było". Ale w ogóle może nie taki diabeł straszny, jak go malują niektórzy, pełni przesadnych obaw o los nowej poezji...

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji