Artykuły

Lekcja pokory

Warszawski Teatr Ateneum na proś­bę Polskiego Związku Głuchych wzno­wił "Dzieci mniejszego Boga" Marka Medoffa, sztukę wyreżyserowaną przed siedmiu laty przez Waldemara Matuszewskiego. Role główne grają, jak poprzednio, Maria Ciunelis i Krzysztof Kolberger.

James Leeds (Krzysztof Kolberger) jest nauczycielem w szkole dla niesłyszących. Młody pedagog-idealista trak­tuje tę pracę jak życiowe powołanie. Cieszy się najdrobniejszymi postępami uczniów, których stara się ukształtować na podobieństwo ludzi pełnospraw­nych. Uczy ich odczytywania mowy z ruchu warg i porozumiewania się nie tylko językiem migowym, ale również za pomocą mowy. Zadanie ambitne, praca mozolna, rezultaty bynajmniej nie natychmiastowe.

Uczniowie są ludźmi wchodzącymi w dorosłość. Praca z nimi nie należy do najłatwiejszych. Poza naturalną, bo wpi­saną w ten wiek buntowniczością, mło­dzież z racji swej głuchoty jest niezmier­nie wrażliwa na najmniejsze przejawy li­tości bądź też dyskryminacji ze strony normalnie słyszących. I na tym właśnie zasadza się podstawowy konflikt "Dzieci mniejszego Boga". Bez niego pozostała­by jedynie melodramatyczna historia związku uczuciowego niesłyszącej od urodzenia Sary Norman (Maria Ciune­lis) i jej nauczyciela Jamesa Leedsa.

Sara - w szkole "spełniająca się" ja­ko sprzątaczka - okazała się najbar­dziej oporną i krnąbrną uczennicą. Jej pojmowanie wolności i niezależności nie przewiduje umiejętności posługiwania się językiem innym od migowe­go. Dlaczego to ona ma uczyć się języ­ka ludzi pełnosprawnych? Jeśli tacy pełnosprawni, to niech sami uczą się migać, by móc się z nią i innymi głu­chymi porozumieć. Dzięki Sarze na­uczyciel Leeds będzie musiał zweryfiko­wać swoje poglądy na pracę i życie.

Spektakl zrealizowany został biegle, aktorzy w swych rolach zdecydowanie wyrastają ponad poprawność. Przyswo­ili sobie język migowy do tego stopnia, że siedząca obok sceny "tłumaczka" nie ma powodu uruchamiać rąk. Miga je­dynie te kwestie postaci słyszących, których nie powtarzają ruchami rąk ak­torzy.

Obok pary głównych bohaterów po­jawiają się także młodzi aktorzy w rolach uczniów Leedsa. W pamięć widzów szczególnie wpisuje się Agnieszka Warchulska w roli Lidii - nieodparcie po­nętnej, nieszczęśliwie zakochanej w swo­im nauczycielu. Niełatwe zadanie aktor­skie miał też Tomasz Kozłowicz jako Orin Dennis. Niesłyszący, nauczony wy­mowy, jakkolwiek kaleczący ją potwornie "połykaniem" niektórych głosek. W walce o rozszerzenie praw dla głu­chych Orin sięga szczytów niedorzeczności, żądając w szkole personelu złożonego wyłącznie z niesłyszących. Grany przez Piotra Pawłowskiego kostyczny kierownik szkoły Franklin skomentuje to po swojemu: głuchy ma uczyć wymowy głuchych, toż to jawny absurd!

"Dzieci mniejszego Boga" to spektakl dla wszystkich. To nie tylko sztuka o ba­rierach między bezdźwięcznym świa­tem ludzi głuchych, a wspólnotą ludzi słyszących, które miłość próbuje zlikwi­dować. To także - a może przede wszystkim - rzecz o pułapkach łatwej klasyfikacji świata, usystematyzowane­go według wygodnych dla nas pojęć, bez głębszej troski o odczucia innych. I solidna lekcja pokory.

Ten kameralny, dramat Medoffa z pewnością lepiej czułby się na Scenie 61, na którą był przeznaczony. Nagła śmierć dyrektora Janusza Warmińskie­go odsunęła w czasie premierę "Dzie­ci...", a później nie doszło do wystawienia "Cyrano de Bergeraca". Skutkiem te­go "Dzieci mniejszego Boga" znalazły się w przestrzeni dużej sceny, którą im trudno ograć. Poza tym - chapeau bas!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji