Artykuły

Bohaterowie starej powieści w sidłach klasycznego tańca

"Niebezpieczne związki" w chor. Krzysztofa Pastora w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

W kolejnej adaptacji"Niebezpiecznych związków" namiętność jest zimna, a niewinność pełna seksu.

XVIII-wieczną powieść Laclosa filmowcy przenosili na ekran 11 razy urzeczeni barwnym obrazem epoki. Teatr (sześć adaptacji po 2000 r. na polskich scenach) odnajduje w niej przypadłości naszych czasów: igranie z uczuciami, wyrachowanie i cynizm.

W Teatrze Wielkim w Poznaniu, gdzie Krzysztof Pastor zrealizował "Niebezpieczne związki", nie ma rokokowego przepychu ani odniesień do współczesności. Choreograf chciał pokazać skomplikowane relacje między bohaterami, zajrzeć do ich dusz i serc. Cyniczna markiza poprosiła Valmonta, by uwiódł niewinną Cecil. On przyjął zadanie, choć bardziej interesowało go zdobycie madame de Tourvel. Markiza zaś zajęła się Dancenym, który zakochał się w Cecil. Plany zostały zrealizowane, ale dla markizy i Valmonta intryga zakończyła się przegraną.

W przesyconej erotyzmem powieści bohaterów do celu prowadzą spojrzenia, gesty, flirty i gry, dlatego "Niebezpieczne związki" są dobrym tworzywem dla teatru i filmu. Tańcząc, trudno pokazać cynizm markizy i bezwzględność Valmonta.

Choreografia Krzysztofa Pastora jest wysmakowana, ale zadziwiająco zimna. W efektownych pozach markizy i Valmonta odnajdziemy twórcze przetworzenie klasycznych wzorów baletowych, ale nie ma odrobiny wyuzdania. Erotyczne napięcie narasta, gdy pojawia się skromna Cecil i w każdej scenie z udziałem Danceny'ego. Dzięki filigranowej Shino Sakurado i Mateuszowi Sierantowi niewinność okazała się bardziej pociągająca i warta grzechu.

Krzysztof Pastor stworzył ten balet w 2006 r. w Rydze, teraz powtórzył z tą samą, skomponowaną dla niego muzyką Artursa Maskatsa, który bawi się klasycznymi konwencjami. Pastor umie łączyć sceny zbiorowe z kameralnymi, dla zespołu poznańskiego spektakl jest zatem dobrym sprawdzianem.

Na popremierowym przedstawieniu średnia wieku widowni ledwo przekraczała dwudziestkę, przyjęcie zaś było gorące. Czy młodzież urzekł taniec, czy wzruszył los Valmonta, który za późno zrozumiał, co stracił, igrając z miłością?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji