Artykuły

Jerwit był na Weselu

Oglądaliśmy już po wojnie na polskich scenach wiele inscenizacji Wesela, nigdy jednak nie oglądaliśmy jeszcze przedstawienia, z którego PAP mógłby sporządzić aż tak zgrabny komunikat, nie tylko o tych, którzy zaszczycili swoją obecnością widownię, ale również i o tych, którzy zaszczycili swoją obecnością scenę. Redaktor, dwóch dyrektorów teatrów w stanie czynnym, dziekan, laureatka studenckiej piosenki, nie mówiąc już nawet o młodych, zdolnych, którzy niech no tylko podrosną, to na pewno też będą się kwalifikować, że ho! ho! Takiej koncentracji sił i środków naszej sceny nie oglądaliśmy już dawno. Raz na kilkadziesiąt lat, w Jabłonnie, jeszcze coś takiego się zdarza, ale poza tym nawet stołeczny Pałac Ślubów już się takim orszakiem pochwalić nie może. Byli na tym Weselu dosłownie wszyscy, a jeśli ktoś na scenie się nie zmieścił, siedział na widowni. Nic więc dziwnego, że po takim Weselu nie brak było i plotek, co najmniej przez trzy dni. Więc o panu młodym mówiono na przykład, że to zapewne nie był już pierwszy jego ślub, o Czepcu, że nie skrzywdziłby nawet muchy, nie tylko człowieka, jak się odgrażał, o Racheli, że bardziej niż w tatusia wdała się w Poetę, w sumie jednak, jak na taką chłodną jesień, plotkowano raczej ciepło. Pochwalmy więc jeszcze tylko na koniec Gospodarza, który po przeprowadzce z Mokotowskiej na plac Teatralny trafił od razu na tak szczęśliwe dla siebie Wesele i pannę młodą, która udowodniła, że na ślubnym łożu potrafi wjechać na scenę nie gorzej niż na "Hondzie".

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji