Artykuły

Piekło miłości

Dzisiaj w Teatrze Narodowym (Scena przy Wierzbowej) odbędzie się premiera sztuki Augusta Strindberga "Taniec śmierci" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza i scenografii Franciszka Starowieyskiego. Hanuszkiewicz, dyrektor sceny narodowej w latach 1968-1982, powraca tu także jako aktor w roli Kapitana Edgara.

Adam Hanuszkiewicz reżyserował sztuki Strindberga trzykrotnie. "Pannę Julię" dla teatru w Tampere i dla naszego Teatru Telewizji oraz "Drogę do Damaszku" w Teatrze Małym ze Zdzisławem Wardejnem. W "Tańcu śmierci" Hanuszkiewicz ma za partnerów Annę Chodakowską jako Alicję i Krzysztofa Kolbergera w roli Kurta - aktorów, którzy pierwsze zawodowe kroki stawiali w Narodowym za jego dyrekcji.

O czym jest "Taniec śmierci"? O małżeńskim piekle. Głównych bohaterów - Alicję, byłą aktorkę i Kapitana Edgara - poznajemy w przededniu ich złotego wesela. Początkowa miłość małżonków przerodziła się szybko w chęć zdobycia dominacji nad partnerem. Lata wspólnego życia to dla obojga okres brutalnej walki płci. Łączy ich już tylko jedno - przemożne uczucie nienawiści. Prześcigają się w intrygach, prowadzących do wzajemnych upokorzeń.

Biografia na sprzedaż

W czasie pisania "Tańca śmierci" (1900) Strindberg miał za sobą doświadczenia dwóch małżeństw i widoki na trzecie. Pierwsze zrodziło się z wielkiej miłości pisarza do Siri von Essen, Finki, żony szwedzkiego kapitana barona Carla Gustafa Wrangla. Trwające od 1877 do 1892 r. małżeństwo Siri i Augusta Strindberga, w konsekwencji okazało się tragicznie nieudane. Jego literacki obraz zawarł pisarz w powieści "Spowiedź szaleńca". O swym drugim małżeństwie z austriacką dziennikarką Fridą Uhl - która jako dwudziestolatka została jego żoną w 1893 r. i odeszła kilkanaście miesięcy później - pisał Strindberg w "Klasztorze". Trzecią żonę, 23-letnią aktorkę, Norweżkę Harriet Bossę, poznał w 1900 r., a poślubił w 1901. Harriet odeszła od niego przed końcem roku. Wróciła, po czym odeszła znowu na zawsze...

Analizując dzieła Strindberga wielokrotnie wyciągano wniosek, że nienawidził kobiet, w szczególności tych wyemancypowanych, walczących o swą niezależność. Poza trzema małżeństwami, pisarz miewał epizody romansowe, w tym krótki, za to najbardziej burzliwy - z norweską aktorką Dagny Juel, późniejszą żoną Stanisława Przybyszewskiego.

"Swoją biografię ofiarował światu z taką bezwzględnością, jak żaden chyba twórca i autor wyznań przed nim i po nim - pisał o Strindbergu Tomasz Mann. - Dominujący tu często sataniczny komizm (coś znacznie głębszego i straszliwszego niż tak zwany humor, którego, jak inni wielcy, był zupełnie pozbawiony) jest tylko po części produktem szalonego rozdźwięku między nim a otaczającą go mieszczańską społecznością; czuł się w niej intruzem, a mimo wszystko zabiegał o powodzenie. Ile w tej rozpaczliwej walce jest irracjonalizmu i demonizmu, o tym świadczy najlepiej stosunek Strindberga do kobiety: polemika z nowoczesną ideą emancypacji odgrywa tu najmniejszą rolę; większą natomiast - odwieczna, mityczna, śmiertelna nienawiść płci. W żadnej literaturze świata nie znajdziemy komedii bardziej satanicznej niż jego przeżycia małżeńskie, niż jego niewolnicza zależność od kobiety i jego lęk przed nią, jego święte uwielbienie i gloryfikacja jego małżeństwa i zupełna niemożność wytrwania w takim związku".

Szekspir kryzysów małżeńskich

Polski znawca twórczości szwedzkiego dramaturga Lech Sokół uważa, że utwory Strindberga należy czytać zarazem jak autobiografię, dokument psychologiczny oraz samodzielne wytwory fikcji literackiej.

- Strindberg to Szekspir kryzysów małżeńskich - dodaje Hanuszkiewicz. - Jak pod mikroskopem pokazuje virusy rozkładające pożycie ludzi, którzy się zeszli z miłości. Bo miłość i nienawiść to nierozerwalne uczucia, które w każdym związku istnieją od początku. Zmieniają tylko swoją intensywność. Kiedy miłość się wypala, zaczyna dominować nienawiść. To są prawa biologiczne i nie ma na nie mocnych. Nawet dzisiaj - zważywszy, że co trzecie małżeństwo się rozchodzi. Bo nie każdy okazuje się zdolny do miłości, podobnie jak np. do gry na fortepianie. U nas pisał o tym Prus w "Lalce". Izabela mówi do Wokulskiego: "Pan zna miłość z literatury. Otóż niech pan sobie wyobrazi, że są osoby niezdolne do miłości. To jest takie samo kalectwo jak krótsza noga, albo garb, ale mniej widoczne. Ale nawet załóżmy, żebym była zdolna do miłości, to jeszcze pytanie, czy bym się mogła zakochać w panu... Nie ważne, jaki pan jest. Dla krowy lew nie jest żadnym partnerem, i dla gęsi orzeł. Widzi pan, przyrównuję pana do lwa i orła! Niech pan unika samic innego niż pan gatunku".

Czy warto się rozwodzić

Strindberg pierwszy odkrył, że immanentną częścią miłości jest nie tylko zachwyt i pożądanie, ale i nienawiść. Po odkryciach Freuda i Junga jest to dzisiaj oczywiste.

- Ale i nie takie proste - stwierdza reżyser. - Niewiele o sobie wiemy, a już najmniej ci, którzy mówią: "wiem, jaki jestem!". O tym opowiada "Taniec śmierci". Sztuka jest prawdziwą pułapką - na aktorów i na reżysera. Tu się nie da grać. Tu trzeba sięgnąć do doświadczeń, a ja doświadczony jestem w tej materii jak mało kto. Proszę nie pytać o szczegóły...

Związki Strindberga z kobietami-aktorkami (żona pierwsza i trzecia) rymują się w pewien sposób z życiem reżysera. Adam Hanuszkiewicz także żenił się z aktorkami : Zofią Rysiówną, Zofią Kucówną, Magdaleną Cwenówną.

- Brałem w życiu swój "Taniec śmierci", który - jak u Strindberga - jest również tancem miłości. To samo, co człowieka boli i każe mu się wykrzyczeć, po chwili skłania go do spędzenia z tą drugą osobą rozkosznej godziny. Ci, którzy się skarżą na współmałżonków, mówią o ciężkich chwilach, gdy "dostają w łeb". Nie mówią nic o tym, że bywają również szczęśliwi. Bez tych chwil dawno by się rozeszli. Dziś już wiem, że ci, co się nie rozstają, mają rację. Ten kto się rozwodzi, schodzi się z kimś innym w bliźniaczo podobnym związku. Wszystko wskakuje na to, że tam, gdzie są emocje, namiętność, miłość, tam jesteśmy częścią zmysłów całego świata. A to się wymyka kategoriom rozumowym. Rozum jest przydatny w opisie tych stanów, ale nie ma żadnego wpływu na ludzki charakter. To chyba Schopenhauer powiedział, że wszyscy mamy wolną wolę, tylko nie potrafimy jej właściwie użyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji