Artykuły

Lublin. Teatr w jeszcze dłuższej budowie

Jeśli pracownia Bolesława Stelmacha do końca listopada nie przedstawi gotowego projektu Centrum Spotkania Kultur, marszałek zerwie z architektem umowę. Sprawa skończy się w sądzie, a inwestycja oddali się w bliżej nieokreśloną przyszłość. Niedokończony Teatr w Budowie straszy już 36 lat.

Zanosi się największą porażkę władz regionu, jeśli chodzi o inwestycje w mieście. Wniosek o postawienie ultimatum Stelmachowi padł w środę na zamkniętym spotkaniu zespołu składającego się urzędników departamentu inwestycji, inżynierów oraz radców prawnych urzędu marszałkowskiego, którzy pracują nad budową CSK. Zespołowi przewodniczy wicemarszałek Jacek Sobczak z PO.

- Mogę tylko potwierdzić, że na spotkaniu pojawił się taki wniosek. Chodzi o niezwykle poważną decyzję i musi ją podjąć cały zarząd województwa. Najprawdopodobniej stanie się to we wtorek - mówi "Gazecie" Sobczak.

W urzędzie mało kto wyobraża sobie, aby zarząd, który tworzą politycy koalicji PO-PSL zlekceważył opinię własnych specjalistów. Co więcej stanowisko samego Sobczaka może przekonać kolegów, bo wicemarszałek osobiście odpowiada za CSK. Sobczak nie chciał powiedzieć co doradzi zarządowi.

W sporze między pracownią Bolesław Stelmach i Partnerzy a marszałkami chodzi przede wszystkim o pieniądze.

Stelmach ma dostarczyć projekt całego CSK [wizualizacja na zdjęciu], a więc nie tylko Teatru w Budowie, ale i połączonego z nim gmachu Filharmonii Lubelskiej. Modernizację tego ostatniego budynku urząd oszacował na 30 mln i tyle pieniędzy zarezerwował podpisując w grudniu ub. roku umowę na projekt z pracownią Stelmacha. Umowa jest jednak mocno nieprecyzyjna, stąd obie strony różnie ją interpretują. Zwykle na własną korzyść.

Władze regionu są przekonane, że Stelmach powinien zaprojektować modernizację filharmonii, by odpowiadała wyśrubowanym standardom i przepisom przeciwpożarowym. Wtedy trzeba byłoby m.in. wyburzać ściany i radykalnie zmienić salę koncertową. Kłopot w tym, że to kosztowałoby ponad 100 mln zł. Stelmach twierdzi więc, że nie może projektować, nie licząc się z dostępnym budżetem, czyli 30 mln zł.

Po długich negocjacjach i kolejno wyznaczanych terminach pracownia Stelmacha pod koniec października złożyła w urzędzie trzy warianty projektu przebudowy filharmonii. Na najdroższy urząd musiałby wysupłać aż 117 mln złotych. Najtańszy kosztuje 95 milionów złotych, ale przy daleko idących odstępstwach od przepisów przecipożarowych.

Właśnie te propozycje analizował zespól Sobczaka. Dlaczego się nie spodobały, wicemarszałek nie chciał powiedzieć. Prawdopodobnie chodzi o pieniądze. - Już 95 milionów złotych to dla województwa za dużo. Musielibyśmy się jeszcze bardziej zadłużyć - twierdzi jeden z urzędników.

Przypomnijmy inwestycję w Teatr w Budowie oszacowano na 135 mln zł, z czego 85 proc. daje Unia Europejska.

Co się stanie, jeśli władze regionu rozwiążą umowę ze Stelmachem? Wtedy będą chciały wykazać, że to on jest winny, by uniknąć wypłaty odszkodowania. Architekt wystarał się jednak zawczasu o opinię prawną u znanego polskiego cywilisty prof. Adama Brzozowskiego. Wynika z niej, że gdyby Stelmach zgodził się na warunki marszałka, a przebudowa filharmonii przekroczyłaby budżet, to właśnie projektant odpowiadałby za przygotowanie nierzetelnego projektu. Urząd nie zapłaciłby ani grosza.

Bolesław Stelmach powiedział nam, że powstrzyma się do komentarza do czasu, aż dostanie oficjalną informację od marszałka. Dowiedzieliśmy się jednak, że pracownia Stelmacha wynajęła renomowaną warszawską kancelarię prawniczą. Ma ona skierować sprawę do sądu, aby to on zinterpretował feralną umowę z województwem, a tym samym zdecydował kto ma rację w sporze.

Nawet jeśli konflikt znajdzie swój finał na wokandzie, to zakończenie prac na projektem przez nowego architekta, a potem rozpoczęcie budowy mocno się opóźni. Nie wiadomo, czy uda się to w przyszłym roku. Choćby dlatego, że wciąż nie jest pewne, kto przejąłby zlecenie od pracowni Stelmacha i na jakich zasadach. Pracownie, które zajęły kolejne miejsce w konkursie na koncepcję CSK ze swoimi pomysłami? A może inni architekci, którzy tylko dokończą to co zaczął Stelmach?

Inna kwestia to ryzyko utraty pieniędzy, które daje UE.

Marek Flasiński członek zarządu województwa odpowiedzialny za fundusze unijne uważa, że nie ma takiego zagrożenia. - Inwestycję takie jak CSK robi się rok, półtora. My musimy ją zakończyć do 2013 roku - wyjaśnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji