Artykuły

"Matka" i Witkacy

Teatr Współczesny w Warszawie wystawił "Matkę" Stanisława Ignacego Witkiewicza w reżyserii Erwina Axera z Haliną Mikołajską w roli tytułowej. Jedną z ostatnich prób generalnych oglądało warszawskie koło KMT.

"Matka" to sztuka autobiograficzna, podobnie jak większość dramatów Witkiewicza, w których przedstawiał postacie ze swego otoczenia, ludzi znanych, zdarzenia, jakich był świadkiem. Oczywiście wszystko to deformując niczym w krzywym zwierciadle, ironizując, zabarwiając specyficznym pełnym goryczy, absurdalnym humorem, Witkiewicz był malarzem, tworzył zatem teatr jak "z obrazu", obrazu fantastycznego, odbiegającego znacznie od fotograficznego wizerunku natury. Był też filozofem, mówił więc o tym co jego zdaniem istotne w stosunkach międzyludzkich, i co sprawia, że nieraz zwodnicze są wyobrażenia dobra i zła.

Na scenie Teatru Współczesnego w dekoracji na poły naturalistycznej, grają aktorzy ucharakteryzowani tak, by podkreślić więź dramatu z konwencją malarską. Jan Englert (Leon) odtwarza postać wyobrażającą samego Witkacego i chwilami prawie do złudzenia przypomina jego autoportret. Wszystkie osoby dramatu mają niejako dwie role do spełnienia: przypomnieć widzowi epokę, w której żył i tworzył Witkiewicz, przypomnieć jego styl i przedstawić wątki utworu, jak już mówiliśmy, autobiograficzne i filozoficzne, widziane z perspektywy dzisiejszego dnia. Halina Mikołajska - znakomita odtwórczyni roli matki po mistrzowsku przekazuje wszystkie warstwy utworu, spełnia wszystkie cele inscenizacji.

"Zachwyciła mnie pani Halina Mikołajska swoją grą - zwierzała się jedna z uczestniczek tej teatralnej wyprawy, Marysia Krassowska. Roztrzęsiona, o nieskoordynowanych ruchach, stara, rozhisteryzowana alkoholiczka i narkomanka w pierwszej części przedstawienia, zmienia się do niepoznania w trzecim akcie. Oglądamy tu młodą, uroczą, czarującą kobietę. To wielka rola. Dobry był Jan Englert ("młody wampir") którego dotychczas oglądałam w zupełnie innych rolach. Kapitalna wręcz Barbara Krafftówna jako służąca, jedyna "normalna" bohaterka sztuki. Podobali mi się właściwie wszyscy aktorzy: pełna wdzięku Stanisława Calińska (żona Leona), Józef Nalberczak (ojciec Leona), dwaj panowie w cylindrach Ryszard Ostałowski i Włodzimierz Nowakowski (przyjaciele żony). To bardzo interesujące przedstawienie".

Po próbie odbyło się spotkanie-rozmowa z Erwinem Axerem. Odpowiadając na stawiane przez dziewczęta pytania, dyrektor Axer wyjaśniał, jak pracował nad sztuką, i jaki jest jego stosunek do Witkiewicza:

"Witkacy to wybitna indywidualność. Jako malarz, filozof-dyletant, teoretyk i praktyk teatru. Był to człowiek który śmiał się sam z siebie, uważał się za nieudanego artystę, a pocieszał się tym, że cały świat jest nieudany. Krytycy uważają, że jego teoria "czystej formy" odbiega od praktyki, że sztuki są pisane inaczej niż sam to sobie teoretycznie zakładał.

Wydaje się, że to niezupełnie słuszne. Jakkolwiek jednak rzecz się przedstawia, staraliśmy się ukazać Witkacego w sposób bliższy realizmowi niż to się na ogół praktykuje. Odczytywaliśmy go poprzez Przybyszewskiego, nie przez Ionesco, by pokazać związek z Młodą Polską, epoką z której wyrósł. Jako epigon Młodej Polski ujawnia rzeczywiście niezwykłe wybiegające w przyszłość idee estetyczne i nie tylko estetyczne. Traktowany jako współczesny awangardzista trąciłby myszką".

Stanisław Ignacy Witkiewicz napisał ponad trzydzieści sztuk teatralnych. Pisał je pośpiesznie w ciągu paru nocy dając życie wszystkim bohaterom dramatu. Zaledwie tylko kilka z tych sztuk doczekało się w okresie międzywojennym prezentacji na scenie. Przedstawieniom towarzyszyła najczęściej aura skandalu, spotykały się z ostrą krytyką. (Podobnie zresztą jak i utworzony przez, Witkacego pół-amatorski teatr w Zakopanem). A teatr był jego pasją i właśnie w teatrze wypowiadał się najpełniej na temat swoich przemyśleń i teorii, w teatrze zwierzał się ze swoich obsesji lęków. Wszystko to, o czym mówił było zamknięte w formie wielkiej groteski, w formie do jakiej publiczność lat międzywojennych nie była przyzwyczajona, stąd tak gorące protesty i tyle pretensji do sztuki Witkacego. Ale jednocześnie w tym samym okresie Tadeusz Boy-Żeleński należący do grona krytyków, którzy umieli docenić wielkość talentu Witkiewicza pisał: "Nie waham się ogłosić tego genialnego improwizatora jednym z talentów najtęższych i najoryginalniejszych, jakie wydała twórczość dramatyczna nie tylko w Polsce". Dziś wiemy, że w wielkim sporze o Witkacego to on właśnie miał rację.

Na nowo odkryty dla teatru polskiego został Stanisław Ignacy Witkiewicz z chwilą ukazania się jego dramatów pod redakcją Konstantego Puzyny w 1962 r. Stał się niemal "z dnia na dzień klasykiem". Dziś tylko nieliczne sceny w naszym kraju nie mają w swoim repertuarze sztuk Witkiewicza. W latach 1964-69 dano 42 premiery w tym 7 prapremier, w sumie kilkaset przedstawień teatrów zawodowych, studenckich, amatorskich. Twórczość Witkacego stała się zrozumiała i tylko jeszcze o nim samym krążą legendy nie zawsze odpowiadające prawdzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji