Artykuły

Śmiech morduje refleksję

"Bóg mordu" w reż. Katarzyny Kalwat w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Joanna Rybus w Gazecie Wyborczej - Łódź.

.

We wtorek wieczorem Teatr Powszechny przeżył oblężenie. Tłumy ustawiały się w kolejce po bilety, które kosztowały... złotówkę.

Pokazy spektakli dla bezrobotnych na scenie przy Legionów to już tradycja. Każdy, kto w kasie teatru pokaże zaświadczenie z Urzędu Pracy, może kupić bilet za symboliczną złotówkę i obejrzeć spektakl kilka dni po premierze. A regularna cena biletów to 53-23 zł. Dla osób bez pracy do wyboru są wszystkie miejsca. I choć pośród publiczności zdarzają się stali bywalcy teatru, którzy czekając na rozpoczęcie się spektaklu, rozpamiętują poprzednie premiery, przychodzą też tacy, którzy pierwszy raz od wielu lat zajmują miejsca na widowni.

Nie lubię oglądać komedii w teatrze. Reżyserzy teatralni mają tendencję do niedbałego wystawiania sztuk, które z racji gatunku i tak będą się podobać publiczności. Nie da się ukryć, że wyznacznikiem udanej komedii jest reakcja widzów. Ale w teatrze często śmiech wywołują komizmy sytuacyjne wykreowane już na poziomie języka przez dramatopisarza albo - jak w tym przypadku - doprowadzone do perfekcji zdesperowane wykrzykiwanie przez Jacka Łuczaka (Alain) najpopularniejszego polskiego bluźnierstwa. Tylko po co chodzić do teatru? Można poczytać dramat w jednej z łódzkich bram...

Yasmina Reza to najpopularniejsza francuska dramatopisarka, a jej "Bór mordu" sprzed czterech lat uznawany jest za najlepszy dramat autorki znad Sekwany. Nagrodzony był m.in. Tony Awards dla Najlepszej Sztuki, a jego inscenizację można zobaczyć na West Endzie czy w Berliner Ensemble. Reżyserem łódzkiej inscenizacji jest Katarzyna Kalwat, studentka warszawskiej Akademii Teatralnej, asystentka Krystiana Lupy, jednego z najsłynniejszych współczesnych reżyserów polskich, przy spektaklach "Ciało Simone" i "Persona. Marilyn". Kalwacie pracę nad "Bogiem mordu" zaproponowano po jej udziale w próbach czytanych organizowanych przez Teatr Powszechny.

Akcja dramatu dzieje się w salonie. Bohaterami są dwa małżeństwa: rodzice chłopców, którzy w wyniku bójki doprowadzili do spotkania opiekunów, na które dorośli nie mają ani ochoty, ani czasu.

Na środku sceny stoi mały, okrągły stolik. Obok niego cztery podniszczone drewniane krzesła. Pod stolikiem leży kilka książek (pani domu jest pisarką i wielbicielką sztuki). Telefon, który w dramacie Rezy co chwilę przerywa rozmowę bohaterom, leży na ziemi. Sceny, w których Michel (postawny Jan W. Poradowski) robi skłony do podłogi, by podnieść słuchawkę, wyglądają żałośnie. Podobnie nienaturalnie usytuowany jest niski wazonu z tulipanami - istotny w dramacie, a ustawiony także na podłodze na środku sceny. Reszta sceny, pomijając zastawkę z tyłu, stoi pusta. Mniejszą zasobność finansową gospodarzy domu można było zasugerować inaczej.

Po salonie od pierwszych minut spektaklu bezustannie przemieszcza się Véronique (Masza Bogucka). Jej nerwowy krok kontrastuje z pewnym siebie, roszczeniowym głosem matki pokrzywdzonego dziecka. Gdyby nie jej ruch, pierwsza połowa spektaklu równie dobrze mogłaby być teatrem czytanym. W scenach, w których Alain prowadzi na boku służbowe rozmowy przez telefon komórkowy, pozostali aktorzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Reżyserka nie wykorzystała zasugerowanego przez Rezę hałasu suszarki, który miał zagłuszać rozmowy prowadzone w trakcie suszenia książek czy sprzętów, i pozbawiła się dodatkowego komediowego aspektu dramatu. Suszarkę ledwo słychać; nie mam pewności, czy tylne rzędy widowni w ogóle zauważyły, że jest włączona.

W spektaklu śmiejemy się ze słabszych, z gejów, ze spłuczek do toalety czy przemysłu farmaceutycznego. To pusty śmiech, który nie wzbudza w widzach refleksji. Kalwat, inscenizując dramat Rezy, zgubiła charakterystyczne dla dramatopisarki napięcie, wydobywając i mocno eksponując komercyjny charakter "Boga mordu".

Zaskakujące, że refleksję publiczności budził... plakat spektaklu. Wychodząc z teatru, usłyszałam komentarz widzów, którzy przypatrując się plakatowi, zdumieni byli jego brutalnością i nie widzieli powiązania ze spektaklem, z którego w świetnych nastrojach właśnie wychodzili.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji