Artykuły

Opresja stereotypów

Dramat "Ciała obce" powstał, jak stwierdziła autorka, na podstawie artykułu Jacka Hugo-Badera zamieszczonego na łamach "Gazety Wyborczej"1. Do artykułu Hugo-Badera miałam szereg zastrzeżeń, z których główne zamieściłam na portalu internetowym "Feminoteki"2 - pisze Ewa Hołuszko w Dialogu.

Autorka dramatu raczej powinna je znać i, mając na uwadze fakt, że moje zastrzeżenia wystąpiły w stosunku do artykułu tak doświadczonego dziennikarza, jakim jest niewątpliwie Jacek Hugo-Bader, z pewną dozą ostrożności podchodzić do opisu doznań psychicznych oraz zachowań, w tym relacji interpersonalnych, osoby, która była - na szczęście należy to już do przeszłości - dotknięta przypadłością zwaną transseksualizmem. Niestety tak się nie stało. Autorka, w dobrej wierze, podejmując problem społeczny polegający na jawnej lub tylko podświadomej nietolerancji wobec osób transseksualnych, nie zbadała, jak wyglądają ich rzeczywiste problemy psychiczne, rodzinne, a ogólniej interpersonalne i ogólnospołeczne. W ten sposób postać głównej bohaterki dramatu - kobiety transseksualnej - stała się w pewnym sensie niewiarygodna.

Główne zastrzeżenie dotyczy ogólnego sposobu przedstawienia bohaterki dramatu w obu postaciach. Zarówno jako Adam, jak i jako Ewa budzić musi u czytelnika czy widza uczucie litości jako istota biedna, odrzucona przez rodzinę i społeczeństwo, oszukana prze/ los. To oznacza jakby pośrednią akceptację jej "niższości". Tymczasem problem nie leży tutaj w poszanowaniu praw osób ułomnych fizycznie czy psychicznie. Osoby transseksualne przed etapem leczenia, w trakcie i po nim są w pełni sprawne psychicznie, a ich kreatywność wzmacnia szczególny rodzaj doświadczenia - znajomość specyficznych zachowań przedstawicieli obu płci. Problemem jest tu więc wyłącznie brak pełnej akceptacji i woli wykorzystania potencjału takich osób w życiu społecznym, a nie, jak dotychczas, spychanie ich na margines.

Spróbuję przedstawić swoje uwagi na ten temat, unikając w miarę możliwości kwestii osobistych. Postaram się odpowiedzieć na pytanie: jak by się prawdopodobnie zachowała większość transseksualnych kobiet i ich otoczenie w sytuacjach podobnych do tych przedstawionych w dramacie? Na początek dwie tezy.

Po pierwsze, zachowania bohaterki dramatu, zwłaszcza w postaci Adama, nie można utożsamić z działaniami większości znanych mi kobiet, wśród których w przeszłości zdiagnozowano transseksualizm.

Po drugie, Adama i napotykane przez niego problemy łatwo można wytłumaczyć stereotypami "transseksualistek" ukształtowanymi przez wyobrażenia społeczne. Postacie takie mogą funkcjonować wprawdzie w wyobraźni tolerancyjnej części społeczeństwa, lecz oparte są na fałszywych przekazach medialnych lub obserwacjach osób rzekomo transseksualnych, które wcale transseksualne nie są.

Innymi słowy, przedstawiona przez autorkę bohaterka dramatu nie byłaby zdiagnozowana jako osoba transseksualna w sensie medycznym. Postaram się to udowodnić na podstawie przykładów zaczerpniętych z dramatu.

1. Adam ze swoją zaakcentowaną w dramacie skłonnością - wychodzeniem na ulice w ubraniu właściwym dla płci przeciwnej niż jego ówczesna płeć urzędowa - nie powinien się znaleźć w strukturach konspiracyjnych. To incydentalne być może, lecz sprzeczne z ówczesnym poziomem akceptacji społecznej zachowanie było wprost stworzone do aktów szantażu ze strony bezpieki. On sam przed przyłączeniem się do działań konspiracyjnych powinien przeprowadzić samoocenę, czy jestem na tyle silny, że w razie wpadki:

- wytrzymam przesłuchania bez wydania jakiegokolwiek szczegółu naprowadzającego SB na jakąkolwiek osobę lub lokal związany z konspiracją;

- wytrzymam ewentualny rozpad rodziny, gdy Maryja dowie się prawdy o mnie;

- wytrzymam ewentualny późniejszy ostracyzm w stosunku do mojej osoby wśród kolegów i znajomych.

Żadna osoba realnie oceniająca rzeczywistość nie była w stanie odpowiedzieć nawet na to pierwsze pytanie twierdząco. Dotyczyło to wszystkich działających w konspiracji. Zanim zostali aresztowani i przeszli serię przesłuchań, nie wiedzieli tak naprawdę, co to znaczy przeciwstawić się bezpiece totalitarnego reżymu. Sytuacja Adama była o wiele trudniejsza. On, działając w konspiracji, zaryzykował wszystko: wolność, rodzinę i kolegów. Oparł się przesłuchaniom chwała mu. lecz związki z bliskimi stracił.

Adam, będąc od strony psychicznej kobietą, mógłby z powodzeniem działać w strukturach konspiracyjnych na dowolnym poziomie, gdyby swoim zachowaniem nie stwarzał zagrożenia dla samego siebie, a tym samym i dla kolegów. Byłoby to możliwe w dwóch przypadkach: gdyby nie dał szans bezpiece na poznanie jego prawdziwej natury lub gdyby jego inność była znana otoczeniu. Zmniejszyłoby to możliwość szantażu od strony bezpieki. Pierwsza z opcji wymagała żelaznej samodyscypliny - wtłoczenia prawdziwej natury wyłącznie w ramy psychiki i nieujawniania jej w żaden sposób zewnętrznemu światu. Druga wymagała z kolei szalonej odwagi i desperacji.

Przyznanie się przed otoczeniem do trans-seksualizmu w warunkach społecznych lat siedemdziesiątych i początku lat osiemdziesiątych było niemal niemożliwe. Los Adama okazałby się wówczas tragiczny nie z powodu prześladowań bezpieki, lecz społecznego ostracyzmu. Jeszcze w latach siedemdziesiątych diagnozowano w Polsce transseksualizm jako odmianę schizofrenii, a los tych "leczonych" elektrowstrząsami w szpitalach psychiatrycznych, a w rzeczywistości zdrowych ludzi, był nie do pozazdroszczenia, o czym zresztą w sztuce wspomina Pani w Kitlu w rozmowie z Ewą.

2. Ze słów Pana w Mundurze, czyli milicjanta, oraz z tego, co relacjonuje nam chór, możemy wnosić, że "przebieranki" Adama były inicjowane potrzebą seksualną. W takiej sytuacji należałoby powiedzieć, że reprezentuje on nie transseksualizm, lecz przypadek transwestytyzmu fetyszystycznego. Ten rodzaj parafilii dotyczy sporego odsetka mężczyzn. W początkowym okresie można leczyć to metodami psychologicznymi. W przypadku skrajnym, przy rozwiniętych przez wiele lat skłonnościach, takie zaburzenie doprowadzić może nawet do wychodzenia w stroju kobiecym na ulicę czy też do niepewności co do własnej przynależności płciowej. Te skrajne przypadki transwestytyzmu fetyszystycznego lub marginalne w skali całej populacji przykłady tak zwanych "sfeminizowanych gejów" stanowią podstawę rozpowszechnionego wciąż i powielanego szablonu "transseksualisty". Mimo że ani transwestyci, ani sfeminizowani geje nie przejawiają ani tendencji do transseksualizmu, ani do tak zwanego transwestytyzmu o typie podwójnej roli.

Jest to bardzo ważne rozróżnienie, od strony medycznej implikujące przynależność do całkiem innej kategorii zachowań i innego sposobu postępowania medycznego. W transwestytyzmie fetyszystycznym osoba, będąca nic tylko fizycznie, ale i psychicznie mężczyzną, dzięki upodobnieniu do kobiety za sprawą charakteryzacji i przebrania osiąga intensywne pobudzenie seksualne. "Po wystąpieniu orgazmu i spadku podniecenia następuje silne pragnienie zdjęcia ubrania"3 - stwierdzają lekarze. W przypadku transwestytyzmu o typie podwójnej roli samo źródło zachowań jest inne. Jego podstawą jest przekonanie o różnicy pomiędzy własną płcią psychiczną a fizyczną. Wyróżnia się tym, że przebieranie nie jest motywowane seksualnie, lecz polega na przebieraniu się w stroje płci przeciwnej w celu chwilowego doświadczenia bycia osobą płci przeciwnej, bez pragnienia trwałej zmiany płci. Jako że nie jest parafilią, a podłożem jest tu psychiczna przynależność do przeciwnej płci, nie podlega procesom leczenia. Jednak transwestytyzm o typie podwójnej roli diagnozuje się rzadziej od transseksualizmu.

Przypuśćmy, że Adam byłby nawet psychicznie kobietą, lecz nie transseksualistą, tylko transwestytą o podwójnej roli. Zachodzi wtedy pytanie: po co, mając zmienioną płeć urzędową i nosząc imię Ewa, poddawałby się chirurgicznej korekcie płci? Przecież u transwestytów o typie podwójnej roli "Nie występuje pragnienie trwałej zmiany płci na przeciwną".

3. Tymczasem parafilią Adama została przez autorkę jeszcze dodatkowo ubarwiona. Adam w ubraniu kobiecym, w pełnym makijażu, zakrada się wieczorami do "biednych robotniczych dzielnic", by zdobyć suszące się na sznurkach części intymne garderoby kobiecej, a zwłaszcza suszące się, reglamentowane w stanie wojennym, podpaski. Już pomijając fakt, że jest to jakaś licentia poetica autorki, że w stanie wojennym biedniejsza część naszej miejskiej kobiecej populacji suszyła bawełniane podpaski w miejscach publicznych i że kobiety w ogóle prały zużytą watę, to transwestytyzm Adama jest szczególny. On do zaspokojenia seksualnego potrzebuje nie tylko zmiany odzieży i pokazania się w niej publicznie, lecz także wyraźnych bodźców zapachowych. Dodatkowo jest niemal zbzikowany na punkcie pewnych szczególnych elementów kobiecości: anatomii (kobiece części ciała), fizjologii (jajeczkowanie, ciąża), zachowań (zachowanie prostytutek).

Prawdziwa transseksualistka pragnie po prostu być kobietą i wyobraża siebie jako w pełni ukształtowaną kobietę z jej anatomią, fizjologią i zachowaniem. U Adama natomiast wszystkie te elementy pełnią rolę fetysza wzmacniającego jego pociąg płciowy. W większości scen dramatu Adam jest sfeminizowanym mężczyzną obdarzonym bardzo ubarwioną parafilią.

Wynikiem powyższych przemyśleń jest stwierdzenie pęknięcia w obrazie osobowości bohatera/bohaterki sztuki - Adam nie może być Ewą. Niespójność następuje w niezobrazowanym przez dramat punkcie czasowym przemiany. Chociaż autorka uniknęła błędu Hugo-Badera, który opisywał w swoim reportażu podwójną, schizoidalną osobowość bohaterki, to bohaterka dramatu w dalszym ciągu jest niespójna.

Tymczasem w rzeczywistości osobowość osoby transseksualnej przed i w trakcie leczenia jest całkowicie spójna - identyczna z tą po wszystkich zmianach zarówno urzędowych, jak i medycznych. Osoba taka jest tą samą psychiczną kobietą przez cały okres zmian i po nim, z tym, że po ich zakończeniu nie można jej nawet nazwać transseksualistka, gdyż nie spełnia już dotyczących tego zjawiska kryteriów.

U osoby transseksualnej w okresie przed podjęciem leczenia następuje wcześniejsze (na przykład w wieku kilku lat) lub późniejsze (na przykład już u osoby dorosłej) uświadomienie sobie przyczyny wewnętrznych zaburzeń funkcjonowania w roli płci narzuconej urzędowo i społecznic. Dla tych, którzy przyczynę tę uświadomili sobie w wieku dojrzewania lub później, typowy jest też okres wewnętrznej walki o to, by funkcjonować w roli płci narzuconej. Na przykład transseksualistki starają się często być w tym okresie jak najbardziej męskie, by żyć zgodnie z normami społecznymi i "pokonać swoje prawdziwe Ja". Transseksualny Adam, będąc w tym okresie w konspiracji, nie mógłby więc wyjść na ulicę w ubraniu kobiety. Mógł być tylko kobiecy w rodzinie, w tym w sytuacjach intymnych, co zresztą autorka w dramacie zaakcentowała.

Zmiana odzieży noszonej publicznie u osób transseksualnych następuje najczęściej jednorazowo i nieodwracalnie, czy to przed leczeniem, czy w trakcie terapii hormonalnej, i wówczas wiąże się z tak zwanym testem realnego życia. Często akt ten ma oprawę wyjątkowo dramatyczną - to swoisty coming out przed rodziną, sąsiadami, znajomymi etc. Przedstawionego w dramacie Adama nie można więc umieścić w kryteriach "transseksualizmu" i nie może on być traktowany jako postać tożsama z Ewą, której wypowiedzi wskazują na przeszłość osoby transseksualnej.

Na końcu garść najważniejszych tylko - bo ich lista jest dla mnie znacznie dłuższa - uwag szczegółowych:

1. Ewa w trakcie przemian zrobiła sobie operację powiększenia piersi. W rzeczywistości, wbrew funkcjonującemu stereotypowi, byłe transseksualistki nieczęsto przeprowadzają takie operacje.4 Raczej popularne są one wśród sfeminizowanych transwestytów, a zwłaszcza w mającej największy wpływ na społeczny stereotyp transseksualistki, a marginalnej w stosunku do całej populacji, grupie gejów i transwestytów czerpiących zarobki z seksualnego biznesu. Kobiecy biust, w przypadku transseksualistek, to najczęściej wynik terapii hormonalnej (nieodłącznej części procesu leczenia), a jeżeli już do zabiegu powiększenia piersi dochodzi, to jest to traktowane jako część procesu zmian. Piersi są więc u transseksualistek traktowane tak jak u przeciętnej kobiety, jako element ciała, a nie jako fetysz. Nieznana jest mi przyczyna wielokrotnego przedstawienia przez autorkę problemu powiększonego operacyjnie biustu właśnie jako swoistego fetysza. Mogę tylko mniemać, że prawdopodobnie pierwowzór takiego zachowania został zaczerpnięty z obserwacji zachowań niektórych transwestytów.

2. W czasie wizyty Lecha, syna Ewy, u niej w domu padają z jego ust stwierdzenia dotyczące zapachu, który wydziela jej spocone ciało: "Śmierdzisz jak facet...". Wywiązuje się dyskusja na ten temat. Owszem, osoby obojga płci w sytuacjach stresowych lub po ciężkiej pracy mogą wydzielać przykry zapach, lecz nawet wówczas "męskiego" i "kobiecego" nie da się pomylić. Zależy on bowiem od wydzielanych hormonów: testosteronu i estrogenów. Kobiety po operacji korekty wydzielają ilość testosteronu taką, jak każda inna kobieta, często zaś stosują w dalszym ciągu estrogenową kurację podtrzymującą. Bohaterka dramatu nie mogłaby więc z samej zasady pachnieć jak mężczyzna.

3. Scena z Panią w Kitlu jest niezgodna z zarysem rzeczywistego procesu leczenia. To lekarz psychiatra ze specjalnością seksuologiczną może podjąć się leczenia osoby transseksualnej, a jego rozpoznanie musi zaakceptować komisja składająca się z kilku specjalistów w tej dziedzinie. Terapię hormonalną, która trwa kilka lat, przeprowadza się w domu, a nie w szpitalu. Transseksualiści muszą przejść również tak zwany test realnego życia, o czym nie ma ani słowa w dramacie. Operacja chirurgicznej korekty płci następuje po kilku latach - po diagnozie, terapii hormonalnej, procesie sądowym i urzędowej korekcie płci. Tymczasem prawie połowę czasu pierwszej rozmowy Adama z lekarką zajmuje temat powiększenia biustu, a nie kwestia dla transseksualistek najistotniejszej - poczucie bycia kobietą. Biust jako główny temat rozmowy narzucony przez pacjenta powinien raczej wzbudzić czujność lekarza przed postawieniem tak rzadkiej diagnozy, jaką jest transseksualizm.

4. Matce Ewy rodzina nie mogła wmówić faktu zaginięcia syna. W Polsce jedyną prawną drogą do urzędowej zmiany płci jest pozwanie w tej sprawie własnych rodziców jako strony przeciwnej. O tym niehumanitarnym rozwiązaniu, w praktyce konfliktującym najbliższe sobie osoby, napisano już wiele. Jednak ciągle stanowi ono jedyną drogę prawną, aby -jak w dramacie - urzędowy Adam stał się Ewą. Do matki Adama musiał więc wpłynąć pozew sądowy.

Julia Holewińska dosyć dobrze natomiast przedstawiła problemy pozaseksualnego życia uczuciowego osoby transseksualnej (gdyby Adam nią był), a także Ewy. Chodzi tu zwłaszcza o przywiązanie do własnego dziecka, które można określić jako uczucia macierzyńskie.

o emocjonalne traktowanie osób bliskich (trudno nazwać uczucie Adama do Maryi słowem innym niż miłość), o przepojone odpowiedzialnością działania na rzecz potrzebujących kolegów. W tych scenach pierwiastek kobiecy Adama jest w pełni widoczny i jedynie powiększa dysonans z wyobrażeniem Adama -transwestyty.

Może kuchnia nie jest domeną wszystkich kobiet, które przeszły etap transseksualizmu (nie jest domeną i wielu biologicznych kobiet), lecz scena wigilijnego przyjęcia u Ewy, na które przychodzi jej syn Lech z narzeczoną, dobrze obrazuje perturbacje życia rodzinnego, jakie niesie przyznanie się do transseksualizmu i leczenie go. Wyobcowanie z rodzin i ze społeczeństwa, swoisty ostracyzm doznawany od tych, od których można by oczekiwać wsparcia. Ataki i niezrozumienie ze strony części społeczeństwa, w tym także młodzieży, nietolerancyjne zachowanie części duchowieństwa - to ciągle norma. Tak jak ciągle normą jest niezrozumienie, że transseksualizm nie jest żadną chorobą psychiczną, a podłożem jego jest inwersja płci psychicznej względem fizycznej. Jako jej przyczyna wskazywany jest najczęściej specyficzny układ poziomu wydzielanych hormonów płciowych jeszcze w okresie płodowym. Nie istnieje więc żaden inny sposób jego leczenia prócz hormonalnego, urzędowego i chirurgicznego dostosowania płci urzędowej i fizycznej do psychicznej.

Przykład Francji, w której w 2010 roku wykreślono transseksualizm z list zaburzeń, niech będzie tutaj drogowskazem.

Na koniec zostawiam uwagę o charakterze osobistym - ocenę, jak korespondują relacje z otoczeniem osoby będącej pierwowzorem Adama i Ewy w stosunku do tych, które przedstawiła autorka dramatu. Bohaterkę dramatu można utożsamić z osobą będącą jej pierwowzorem tylko przez pewne fakty historyczne, na

przykład działalność w podziemiu Solidarności, posiadanie dziecka (w moim przypadku dzieci), rozpad rodziny, stan napięcia w stosunkach wewnątrzrodzinnych, wystąpienie choroby nowotworowej; a także przez część życia psychicznego, zwłaszcza dotyczącego stosunków rodzinnych.

Postać kobiety będącej pierwowzorem Adama i Ewy jest nie tylko bardzo odległa, zwłaszcza od Adama, lecz także zupełnie inna pod względem temperamentu. W dramacie wzbudza u czytelnika uczucie litości, ja zaś pragnęłabym, by widz wychodząc z przedstawienia, był przede wszystkim oburzony na społeczeństwo za marnotrawstwo potencjału ludzi takich jak Ewa. Przecież pierwowzorem tej bohaterki była postać konspiracyjnego "Harde'go'7"Hardej" - osoby, która uczucie litości przyjęłaby jako poniżenie.

Na pewno przedstawienie na scenie problemu relacji z otoczeniem - i tym bliższym, jakim jest rodzina, i tym dalszym reprezentowanym przez znajomych i społeczeństwo - osoby dotkniętej transseksu-alizmem jest ważne. Jest to znów jeden mały krok do przodu, by ci "jakoś inni" stali się postrzegani tak jak "my normalni". Widz będzie przecież w stanie zauważyć, że wszystkie problemy są w gruncie rzeczy związane z obawami otoczenia przed innością - z lękiem, który jest pożywką stereotypów i nietolerancji w stosunkach międzyludzkich. Na pewno widz dostrzeże kobiecość psychiki Ewy, a częściowo i Adama. To bardzo ważne aspekty, które podnosi sztuka, choć i dysonansów będzie tu wiele. Wynikają one bowiem z powielania stereotypów. A każdy stereotyp jest groźny, gdyż jest fałszem albo co najmniej uproszczeniem i jako taki może być użyty przeciwko postaciom rzeczywistym. Gdyby można to było w dramacie poprawić... Ale taką decyzję może podjąć tylko autorka.

Warszawa, 12 listopada 2010 roku.

/Ewa Hołuszko (d. Marek), pseudonim "Harda", urodziła się w 1950 roku w Białymstoku. Ukończyła Politechnikę Warszawską, studia podyplomowe na Wydziale Pedagogiki i Wydziale Fizyki, a ostatnio neuropsychologię i psychoterapię na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.

W latach siedemdziesiątych współpracowała z opozycją. W okresie Solidarności przewodniczyła Komisji Interwencyjnej Regionu Mazowsze, aktywnie uczestnicząc w działalności związkowej. Była członkiem Zarządu Regionu Mazowsze NSZZ Solidarność i delegatką na Krajowy Zjazd Solidarności. Na przełomie listopada i grudnia 1981 uczestniczyła w strajku w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarnictwa.

Od początku stanu wojennego ukrywała się i organizowała działalność podziemną. W lutym 1982 była współzałożycielką i przewodniczącą Międzyzakładowego Komitetu Koordynacyjnego Solidarności. 19 listopada 1982 aresztowana, przetrzymywana w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów, w czerwcu 1983 skazana wyrokiem Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Po 1989 roku pracowała w Deutsches Elektronen-Synchrotron DESY w Hamburgu i na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Była współpracowniczką Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka przy opracowaniu raportu na temat mniejszości narodowych w Polsce. Uczyła fizyki w kilku szkołach średnich. Obecnie pracuje jako operator komputera w firmie ubezpieczeniowej.

W 2000 roku przeszła operacje korekcji płci.

W 2007 roku wchodziła w skład Komitetu Doradczego do spraw przeciwdziałania dyskryminacji przy minister Joannie Kluzik-Rostkowskiej.

Jest członkinią Stowarzyszenia Wolnego Słowa - organizacji grupującej osoby z byłej opozycji demokratycznej./

//1 Jacek Hugo-Bader Podziemne życie Ewy H., "Gazeta Wyborcza" - "Duży Format" z 10 czerwca 2009.

2 http://www.feminoteka.pl/readarticle. php?artic-Ic id=702

3 Klasyfikacja zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania w ICD- 10, Badawcze kryteria diagnostyczne. Uniwersyteckie Wydawnictwo Medyczne "Yersalius", Instytut Psychiatrii i Neurologii, Kra-ków-Warszawa 1998. s. 125; kolejny cytat: s. 123.

4 W czasie moich badań z jedenastu kobiet, które przeszły całkowicie okres przemian i od lat funkcjonują w społeczeństwie w roli kobiet, tylko jedna była po takim zabiegu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji