Artykuły

Gry i zabawy starszych panów

Reżyser Tomasz Obara bardzo lubi bohaterów swojego spektaklu. Nie żałuje im niczego. Chcecie się panowie najeść? Proszę bardzo. Oto macie tu pyszne owoce, kanapki, koreczki na przekąskę. A może zupki? Pochlipcie sobie panowie, posiorbcie, pobekajcie na deser i niczego się nie bójcie. W naszej gospodzie straszno na pewno nie będzie.

"Kraksa" Friedricha Durrenmatta, na podstawie której powstało przedstawienie Tomasza Obary, to w gruncie rzeczy przerażający tekst. Czterech starszych panów na emeryturze: Prokurator (Jerzy Bińczycki), Sędzia (Władysław Bułka), Obrońca (Tadeusz Szaniecki) i Kat (Zdzisław Klucznik), by poprawić swoją kondycję psychiczną, a nawet fizyczną, zapraszają na spotkanie przypadkowych przejezdnych.

Tym razem samochód zepspuł się nijakiemu Trapsowi - ważnemu przedstawicielowi branży tekstylnej. Nieszczęśnik nie pomny na dziwne zachowanie staruszków, zgadza się podjąć z nimi sądową grę, przyjmując na siebie rolę oskarżonego. Na scenie "Pod Ratuszem" scenograf Elżbieta Krywsza ustawiła koncertowy fortepian, który pełni rolę stołu biesiadnego, a także trybuny, z której przemawiają przedstawiciele prawa.

W takiej scenerii Traps, nie zwracając uwagi na ostrzeżenia obrońcy, świetnie się bawi. Grający go Sławomir Sośnierz, ujawnia po raz kolejny swoje komediowe możliwości, wywołując salwy śmiechu na widowni. Nie spostrzega on, że żarty starców zaczynają przeradzać się w niebezpieczną grę.

Na drodze sądowego śledztwa, stróże porządku uświadamiają mu fakt, że to właśnie on przyczynił się do gwałtownej śmierci swojego szefa, z premedytacją uwodząc mu małżonkę. Podchwytliwe pytania i nieprzemyślane odpowiedzi bohatera powodują, iż niespodziewanie znajduje się on w sytuacji osaczenia, a na jego szyji bezpowrotnie zaciska się pętla.

Stanie się tak naprawdę, gdyż w finałowej scenie Traps popełni samobójstwo. Jednak z prowadzenia postaci przez Sławomira Sośnierza wcale to nie wynika. Nie dokonuje się w nim żaden przełom, nie pojmuje on swojej winy, zapamiętując się w wygłupach i aktorskich gagach.

Reżyser Tomasz Obara lubi swoich bohatera. Nie pozwala mu się przestraszyć, dotkliwie odczuć bólu jaki sprawiają wyrzuty sumienia, prowadzące go przecież na stryczek. Dlatego też końcowy efekt makabrycznych gier i zabaw starszych panów jest zupełnie niezrozumiały.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji