Artykuły

Jak w Polsce: cukier podrożał

"Proces o cień osła" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Teatrze Animacji w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Sztuki Friedricha Dürrenmatta mają to do siebie, że można je czytać na różne sposoby. Skorzystał z tej okazji Janusz Ryl-Krystianowski, budując swój kabaret - powiedzmy - polityczny.

Po dość długiej przerwie na afisz Teatru Animacji w Poznaniu wróciła sztuka dla młodzieży a nawet dorosłych widzów. Myślę, że niejeden licealista obejrzałby ją chętnie razem z ojcem lub matką, by móc podyskutować, która Polska jest im bliższa. Ryl-Krystianowski korzysta z przywileju, jaki daje przypowieść filozoficzna i nie rozstrzyga, po której jest stronie. Korzysta również z dobrodziejstwa konwencji kabaretu, by okpić wszystko i wszystkich.

A historia opowiedziana w "Procesie o cień osła" zaczyna się zgoła idiotycznie. Pewien dentysta wypożyczył osła z poganiaczem. Wędrując przez nasłonecznioną równinę, postanowił odpocząć. Zsiadł z osła i schował się w jego cieniu.

A wtedy poganiacz zażyczył sobie dodatkowej opłaty. Panowie nie dogadali się i sprawa cienia trafiła na wokandę sądową. Miasto podzieliło się na zwolenników dentysty i poganiacza, tym samym opowiedziało się za jedną z dwóch funkcjonujących świątyń, wokół których skupiali się jednocześnie wyznawcy religii i korespondującego z nią światopoglądu politycznego.

To prawie jak w Polsce, gdzie ścierają się dwa duże obozy polityczne i dwa kościoły: "toruński" i "krakowski". Tu również możemy mówić o kontaminacji politycznej, ponieważ ludzie spod znaku PiS występują w Radiu Maryja i pomstują na środowisko związane z "Tygodnikiem Powszechnym" i na odwrót politycy PO nie pojawiają się na antenie toruńskiego radia, a biorą udział w dyskusjach na łamach krakowskiego tygodnika. Pretekst zaś, który wywołał ten spór, skojarzył mi się w swojej absurdalności z protestami pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu po katastrofie smoleńskiej.

Janusz Ryl-Krystianowski przy współpracy Ireneusza Domagały, który zaprojektował lalki, w wykrzywionym zwierciadle pokazuje zwolenników jednej i drugiej strony sporu. Przy okazji inkrustuje spektakl aluzjami obyczajowymi (jak choćby cukier zdrożał), które każą zobaczyć w tekście Dürrenmatta z jednej strony Polskę współczesną, z drugiej - pewne stałe, które powtarzają się w rozwoju społeczeństw. Na pozór sprawa wygląda jak najbardziej poważnie, ale jest tak absurdalna, że strasznie śmieszy. Spektakl, choć utrzymany w konwencji kabaretu, nie ma jednak - a może jeszcze - tempa. Nie pomaga mu muzyka, która zbyt dosłownie wiąże się z tematami kabaretowymi w sztuce. Zbyt dosłowne są również choreograficzne nawiązania kabaretowe. Siłą przedstawienia są natomiast lalki Domagały, proste ale poprzez pomysłowe rozwiązania konstrukcyjne - zabawne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji