Artykuły

A to Polska właśnie!

"Tajemnica" Teatru Porywacze Ciał z Poznania w reż. Katarzyny Pawłowskiej i Macieja Adamczyka. W Bytomiu obejrzała Aneta Głowacka z "Art Papieru".

Na plakacie, zapowiadającym przedstawienie poznańskiej grupy Porywacze Ciał, znajdujemy informację, że zaprezentowany bytomskiej publiczności w piątkowy wieczór spektakl będzie "Tajemnicą" według Gombrowicza. W rzeczywistości to, co obejrzeliśmy w Bytomskim Centrum Kultury, było tajemnicą nie według autora "Bakakaju", a według poznańskiego teatru. Dysponujący własnym teatralnym językiem, również i tym razem, Porywacze stworzyli oszczędne w formie widowisko. Balansując na granicy kiczu, zabawili się stereotypami, wdrukowanymi w zbiorową świadomość kliszami, które zestawione według zasad filmowego montażu stały się głosem na temat polskiej mentalności.

Najpierw, na pustej scenie, w wiązce światła, pojawia się różowy balonik. Podryguje niewinnie, trzymany w ręku przez głównego bohatera. Ściskany oburącz, nie chce zmienić formy, aż wreszcie znika za twarzą z szeroko otwartymi oczami. Bohater otwiera oczy nie tyle ze strachu, co ze zadziwienia, bowiem świat, który go otacza, wydaje mu się wymykającą się spod władz umysłu zagadką, niezgłębioną tajemnicą. Ta ostatnia stale kusi swoją obecnością i namawia do zdzierania kolejnych pozłotek, mimo iż jest to tak samo niebezpieczne, jak samotne pójście w nieznane bez mapy.

Tajemnic w życiu bohatera jest kilka, a nad wszystkimi w przedziwny sposób unosi się duch Gombrowicza. Krążą one wokół nieśmiertelnych tematów: niewinności, pożądania, młodzieńczej łydki i na siłę przylepianej pupy, słowem, wokół mniej lub bardziej bolesnego dojrzewania, które nieodzownie wiąże się z opuszczeniem krainy dzieciństwa i niewinności. Nim to jednak nastąpi, bohater wpadnie w pułapkę rodzących się pytań, na które nie zawsze znajduje się odpowiedź. Choćby takie, powstałe na tle "żywego" rodzinnego portretu w masywnej ramie: dlaczego ojciec czuje wstręt do matki, a ta mimo wszystko go kocha? Albo inne, wywołane osobą niewinnej panienki, a właściwie duplikatem Ziuty Młodziakówny: dlaczego uliczne oprychy rzucają kamieniami za idącą dziewicą? Oczywiście, pytań jest o wiele więcej, a każde rodzi się, gdy tylko zostają przekroczone oswojone ramy, sposoby postępowania.

Zmagania bohatera z własną lub cudzą seksualnością przeplatają się z groteskowo potraktowanymi przejawami polskiej ksenofobii, zderzeniem historii z teraźniejszością, która ciągle karmi się narodowymi mitami. Czy to będzie klucz bocianów w kształcie orła, oglądany podczas szkolnej wyprawy w góry, czy też przejawy rodzimego patriarchatu, który każe upatrywać najpiękniejszych dziewcząt w Polkach pod warunkiem, że można je dosiąść jak klacze i choćby na oklep ruszyć w ślad za polską husarią. Stereotypy wybrane przez Porywaczy są na tyle czytelne i zadomowione w zbiorowej mentalności, że pod każdym z nich, w ślad za Gombrowiczem, z powodzeniem można umieścić znane skądinąd hasło: "A to Polska właśnie!"

Czym byłaby zatem tajemnica według poznańskich twórców? Podczas rozmowy po spektaklu jeden z twórców przedstawienia, Maciej Adamczyk, stwierdził, że Gombrowicz jest dla niego kosmosem. W "Tajemnicy" kosmosem jest wszystko. Otaczający i często niezrozumiały świat, ludzie ze swoimi nawykami i myśleniem powielającym zastane wzory, literatura, która próbuje obnażyć i zdefiniować stereotypy, stworzyć "polskości portret własny".

Między tego typu elementami, jak między galaktykami porusza się samotny bohater z przylizaną grzywką. Ni to uczeń, ni dorosły mężczyzna, który, chociaż ubrany w kostium przedwojennego gimnazjalisty, od tamtych czasów niewiele się zmienił. Grzywka jest może nieco mniej przylizana, a i przedziałek przesunął się w prawą stronę, zmienił się wygląd, ale pytania pozostały. Pozostały też stereotypy i mity, upiory, ale i słodkie tajemnice z przeszłości. Doskonale zagrany przez Adamczyka bohater z powodzeniem mógłby, niczym mantrę, powtarzać stare hasło: "Im więcej wiem, tym mniej rozumiem". Nie bez kozery przecież na końcu pojawia się dziecinny, różowy balonik. Pytania o tożsamość, o budujące ją mity (mit szkoły i ekscentrycznego nauczyciela, mit matki dewotki i "nieobecnego" ojca pedanta, mit dziewictwa i wojenki, na którą idą chłopcy malowani) nie tylko wpisują się pod wymalowany przez Wyspiańskiego szyld, ale w ślad za Gombrowiczem dystansują się i ironicznie z nim polemizują.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji