Artykuły

Na jednej scenie

- Stary Teatr się zmienia, ale zespół to zespół, to jak rodzina jak przyjaciele, z którymi zawsze chce się być- - mówi obchodzący 35-lecie pracy LESZEK PISKORZ.

Już trzydzieści pięć lat minęło, odkąd po raz pierwszy stanął Pan na scenie. I to od razu na scenie Starego Teatru.

- Tak, gram na tej scenie od czwartego roku szkoły teatralnej.

I nigdy nie chciał Pan stanąć na innej?

- Nie, choć kusili. Miałem kilka propozycji z Warszawy. Ale wyobraża sobie Pani mnie bez Krakowa?

No, rzeczywiście nie bardzo. Ale skąd ta niespotykana wierność jednemu teatrowi?

- To przede wszystkim wierność jednemu zespołowi. Stary Teatr się zmienia, ale zespół to zespół, to jak rodzina jak przyjaciele, z którymi zawsze chce się być. Jest w tym coś magicznego.

Ale do Starego Teatru przychodzą wciąż nowi, młodzi ludzie.

- Tak, ale starsi koledzy też wciąż są i to oni podtrzymują tę wyjątkową atmosferę.

A młodzi się do niej przystosowują?

- Młode pokolenie podchodzi do tego z większym dystansem. Oni chcą szybko zrobić kariery, ciągle gdzieś biegną, po spektaklach zamiast posiedzieć i pogadać, mają jeszcze mnóstwo pracy, zdjęcia do filmu, telewizji...

A wie Pan, ile ról zagrał Pan przez te 35 lat?

- Nie liczyłem dokładnie, ale będzie ich ponad sto, oczywiście w samym teatrze, bo ról filmowych w to nie włączam.

No nie, rzeczywiście jest co świętować. Obchody jubileuszowe zapowiedziano na niedzielę, na godz. 19, w Muzeum Starego Teatru.

- Wszystko to wygląda bardzo tajemniczo. Nie powiedziano mi, co się tego wieczoru wydarzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji