Artykuły

Kraków. 75. urodziny Mieczysława Święcickiego

W niedzielny wieczór, kiedy to Mieczysław Święcicki kończył 75 lat, Piwnica pod Baranami wypełniła się jego admiratorami, przyjaciółmi, tymi, którzy towarzyszyli mu w 55 latach pięknej kariery, którą rozpoczął w 1956 roku właśnie tu.

W niedzielny wieczór, kiedy to Mieczysław Święcicki kończył 75 lat, Piwnica pod Baranami wypełniła się jego admiratorami, przyjaciółmi, tymi, którzy towarzyszyli mu w 55 latach pięknej kariery, którą rozpoczął w 1956 roku właśnie tu.

Były życzenia i gratulacje - od prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego wraz z "Kluczami do bram miasta", które przekazał dyr. Wydziału Kultury Stanisław Dziedzic, od Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych - Medal 150-lecia wręczył prezes Zbigniew Kazimierz Witek, od Fundacji Prometeusz - statuetkę Orła Białego przekazał prezydent Wiesław Ibek (fundacja ta, podobnie jak Fundacja Mieczysława Święcickiego Ars Longa, wspiera dzieci).

A potem już na scenie, na tle dziesiątków krawatów, czyli w scenografii Kazimierza Madeja, wystąpili dla laureata artyści nie tylko piwniczni, dedykując mu - jakże by inaczej - głównie romanse. Śpiewali je: Tamara Kalinowska (wykonała żeńską wersję "Jęczmiennego łanu"), Agata Ślazyk, Renata Świerczyńska, Piotr "Kuba" Kubowicz, Kamila Klimczak, Miki Obłoński, Jaga Wrońska, Dorota Ślęzak, Beata Czernecka, Ewa Wnukowa i prowadzący wieczór Leszek Wójtowicz. Był też wiersz dla Jubilata, odczytany przez Czesława Wojtałę, w którym autor Andrzej Stalony-Dobrzański przywołał Aleksandra Wertyńskiego.

Romanse tego twórcy pojawiły się również, kiedy scenę oddano Jubilatowi, który - jak to czyni od dekad - porwał publiczność w świat ballad i romansów. Pojawili się "Żółty anioł" i "Madame Irene", i "Anastazja Pietrowna", a po "Jęczmiennym łanie" sala zaintonowała "Sto lat", spotęgowane wystrzałami 75 szampanów, którymi postanowiła uczcić urodziny swego przyjaciela "Królowa Kazimierza", czyli Wanda Frączek. W tej sytuacji euforyczny okrzyk piwnicznego dyrektora Bogdana Micka "Spijmy się, do jasnej cholery" wydał się oczywisty; zresztą już wcześniej śpiewał Wójtowicz "Aleśmy popili...".

Na szczęście tego wieczoru również się jadło; podano m.in. trzy torty, w tym od mistrza Stefana Przebindowskiego, udekorowany krawatem i napisem "75 lat Mistrza Nastroju".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji