Artykuły

Nadzy aktorzy na stołach prosektoryjnych

"Babel" w reż. Mai Kleczewskiej z Teatru Polskiego w Bydgoszczy na XIII Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach. Pisze Łukasz Kałębasiak w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Myślę, że wielu gości niedzielnej inauguracji festiwalu Interpretacje poczuło się jak na weselu, które zaczęło się od striptizu drag queen. Lata spokojnych, grzecznych spektakli z warszawskimi albo krakowskimi gwiazdami na początek i koniec festiwalu uśpiły czujność. Pozwoliły uwierzyć, że teatr to wciąż inscenizacje Czechowa albo Iwaszkiewicza. A tu do Teatru Rozrywki przyjechała Maja Kleczewska (Laur Konrada w 2006 roku) i wrzuciła granat do kostnicy - "Babel" Elfriede Jelinek. To były trzy godziny w czyśćcu (niektórzy mówią nawet, że w piekle) Jelinek. Widzowie w garniturach i garsonkach, nadzy aktorzy na stołach prosektoryjnych. Najbardziej wstydliwe zachowania i fantazje z samego dna ludzkiej duszy. Najbardziej zakazane publicznie gesty wykonywane przed kilkusetosobową publiką. Powiedzieć, że dla Jelinek nie ma świętości, to banał. Jelinek chce te świętości obnażyć i pokazać ich pustkę. - A co, pośmiać się przyszliście? - pytała widzów ze scenyjedna z bohaterek sztuki.

Kleczewska zrobiła wszystko, żeby nie było do śmiechu. Do tekstu austriackiej noblistki dobrała repertuar scen rodem z działań wiedeńskich akcjonistów. Były: krew, obnażanie się, obsceniczne gesty. Wszystko po to, żeby podkreślić, iż nasze ciała to mięso, a życie - perwersyjny kanibalizm. Jeśli o te gesty rozpęta się burza, to reżyserka powinna być raczej zadowolona. Na premierze wByd-goszczy wszyscy siedzieli grzecznie, na końcu klaskali i wyszli. W Rozrywce niektórzy wychodzili w trakcie. Piekło Jelinek, które nie wypaliło w Bydgoszczy, rozgorzało w Chorzowie. Tylko że zastanawiam się, ile z osób, które opuściły widownię, zrobiło to ze znudzenia. Bo spiętrzenie szokujących, antyesterycznych scen było tak duże, że mogło niektórych znieczulić. I to też chciały udowodnić Jelinek i Kleczewska, kiedy kazały aktorowi krzyczeć "Więcej znajdziecie w internecie!".

W kuluarach po spektaklu padały pytania, czy "Babel" zasługiwał na to, żeby zaprosić go jako spektakl mistrzowski. Tak, bo to festiwal sztuki reżyserskiej . A tu Kleczewska popisała się wirtuozerią. Mogę sobie tylko wyobrazić pracę z aktorami nad takim tekstem. Przełamywanie ich oporów, rozwiewanie wątpliwości, wzbudzanie ekspresji. Efekt jest taki, że bydgoscy aktorzy zagrali swoje role na ostrzu noża. Dalej byłoby już tylko szaleństwo. Nie chcę powiedzieć, że komu się nie podobało, ten się nie zna. "Babel" miał wstrząsnąć i wywołać obrzydzenie. Dla bardziej wrażliwych widzów trzy godziny z Jelinek musiało być katorgą. Ja na początek festiwalu wolę jednak spektakl, z którego się wychodzi i o którym się dyskutuje, niż dramaturgiczną klasykę, po której spokojnie idzie się na bankiet.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji