Artykuły

Literatura wyśpiewana

IV Festiwal Teatrów Muzycznych w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Najlepsze spektakle na IV Festiwalu Teatrów Muzycznych w Gdyni pokazał wrocławski Teatr Capitol. "Idiota" według Dostojewskiego i "Mury Hebronu" na podstawie Stasiuka na scenie tylko zyskują na ekspresji.

Czwartkowy pokaz gdyńskiego "Spamalota" w reżyserii Macieja Korwina zakończył tegoroczną odsłonę Festiwalu Teatrów Muzycznych. Choć słowo "festiwal" w nazwie jest mylące, bo ostatnie dwie edycje pozbawione formuły konkursu są de facto przeglądem (jeśli nie liczyć nagród plebiscytu publiczności). A szkoda, bo konkurs z nagrodami dodałby imprezie i rangi, i smaku rywalizacji.

Jak mówi Maciej Korwin, dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni, najgłośniej przeciwko formule konkursu protestował Janusz Józefowicz, szef warszawskiego Studio Buffo, który zagroził wręcz, że jego teatr do rywalizacji nie stanie. Tu akurat strata byłaby niewielka, bo spektakle Józefowicza albo niezmiennie utrzymują słaby poziom ("Metro", "Romeo i Julia"), albo w ogóle spektaklami ich nazwać nie można (biesiadne koncerty z wyszynkiem typu "Wieczór Latynoski" czy tegoroczny "Wieczór Bałkański" z udziałem Nataszy Urbańskiej jako głównej gwiazdy). W tym przypadku o poziomie artystycznym wspominać nie należy, bo nie ma o czym; może z wyjątkiem charyzmatycznej Justyny Chowaniak, wschodzącej gwiazdy trupy Józefowicza.

W formule muzycznego teatru rozrywkowego świetnie odnaleźli się "Producenci" w reżyserii Michała Znanieckiego z Teatru Rozrywki z Chorzowa (kpiąca z Broadwayu prześmiewcza błazenada według sztuki Mela Brooksa z hordą jurnych staruszek tańczących z balkonikami), a przede wszystkim gdyński "Spalamot, czyli Monty Python i Święty Graal" w reżyserii Macieja Korwina.

Wieczór z piosenkami Tuwima ("Tuwim dla dorosłych" w reżyserii Jerzego Satanowskiego) przygotował na scenie kameralnej zespół warszawskiej Romy, ale zaprezentowany przez nich "montaż słowno-muzyczny" z pewnością porywający nie był. Przynajmniej w pierwszej połowie ze sceny wiało nudą.

Najmocniejszym akcentem tegorocznego festiwalu były adaptacje tekstów literackich przełożone na język nowoczesnego, nie stroniącego od eksperymentów, ale oszczędnego w środkach teatru muzycznego. W takim stylu festiwal zainaugurowała znakomita, ascetyczna inscenizacja "Murów Hebronu" Andrzeja Stasiuka w reżyserii Cezarego Studniaka z wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol z porażającą rolą Mikołaja Woubisheta w roli więźnia, który w ekstremalnych warunkach sprzyjających klaustrofobii próbuje zachować ocalić człowieczeństwo.

Ten sam teatr na dużej scenie Muzycznego pokazał uwspółcześnioną i wzbogaconą o muzykę Piotra Dziubka "Idiotę" Dostojewskiego w adaptacji Wojciecha Kościelniaka - artystyczne wydarzenie tego festiwalu, które potwierdza reżyserską klasę Kościelniaka. Historia uosobienia dobra - księcia Myszkina - wpisana we współczesny kontekst ponadczasowych typów ludzkich i mechanizmów rządzących światem, pokazuje kim Myszkin byłby dziś i na co mógłby liczyć wśród nas samych. Przygnębiający to obraz, ale na wskroś prawdziwy dzięki zamysłowi reżysera, także wyśmienitym rolom Studniaka jako Rogożyna i Heleny Sujeckiej (Nastazja Filipowna).

W ramach FTM obejrzeliśmy jeszcze dwie inne produkcje Kościelniaka: "Sen nocy letniej" według Szekspira w wykonaniu artystów Teatru Nowego z Poznania (wśród nich gościnnie gdyńscy aktorzy Krzysztof Żabka i Sasza Reznikow) z muzyką Leszka Możdżera, którego prapremiera przed laty odbyła się w Gdyni i obrosła już legendą. Po latach reżyser wszedł do tej samej rzeki, tym razem spod jego ręki wyszedł spektakl nie mniej ciekawy, ale skromniejszy w formie, nagrodzony przez publiczność owacją na stojąco (choć bura należy się akustykom za przerwy w nagłośnieniu). Niestety, równie ciepłych słów nie można powiedzieć o trzeciej produkcji Kościelniaka - "Hair" w wykonaniu Gliwickiego Teatru Muzycznego, które należy uznać za wypadek przy pracy.

Tegoroczny festiwal przejdzie do historii imprezy jako popis artystycznych możliwości Kościaniaka i Cezarego Studniaka, który - jako faworyt publiczności - został zwycięzcą plebiscytu organizowanego wśród widzów. Ulubienicą widowni została Marta Smuk - Pani Jeziora w gdyńskim "Spamalocie".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji