Artykuły

Życie prywatne - śmiech wstrzemięźliwy

Po aplauzie jaki wzbudziła w Szczecinie farsa "Mayday" w wykonaniu aktorów Teatru "Kwadrat" z Warszawy, tym razem rozbawiony byłem w sposób umiarkowany za sprawą Teatru "Scena Prezentacje". I nie jest to bynajmniej wina obsady aktorskiej, czy reżysera.

Na scenie rozegrała się historia banalna. Dwie świeżo poślubione pary przyjeżdżają na "Lazurowe". Ma to być ich miodowy miesiąc. Nic o sobie nawzajem nie wiedzą. Przypadkowe spotkanie i wszystko wychodzi na jaw. Amanda i Elyot byli już małżeństwem. Druga, porzucona bardziej poczciwa para, wkrótce się wzajemnie pociesza. I właściwie to cała treść komedii. Pozornie spotkanie dawnych małżonków, a do tego... kochanków powinno wywołać dreszczyk niepewności i niezdrowego podniecenia. Niestety, tak się nie stało, a raczej niezupełnie tak się stało. Może dlatego, że Noel Coward, autor jednoaktówki "Życie prywatne" był przede wszystkim wirtuozem niuansu językowego, a więc czegoś bardzo trudnego do przekazania w innym języku. Zwłaszcza polskim.

Tak więc spotkanie Amandy (Joanna Szczepkowska) i Elyota (Artur Żmijewski), pomimo dobrej, aktorskiej formy wypadło dość blado. Ale może jako zwykły widz spodziewałem się, że jak przyjeżdża teatr z Warszawy, to za każdym razem powinna być niemal uczta duchowa (czytaj śmiechowa). Zresztą sama Joanna Szczepkowska sprowadziła mnie na ziemię. W wywiadzie udzielonym Robertowi Cieślakowi z "Głosu Szczecińskiego"; stwierdziła:

- To jest zupełnie co innego.("Życie prywatne", przyp. MiZ). Chciałabym uprzedzić, że ta sztuka to jedynie puch łabędzi, w którym poza tym, że jest bogato i luksusowo, nie ma tak naprawdę wiele. Jest to rzecz ku zabawie i odpoczynkowi. Był to mój pierwszy kontakt z farsą, gatunkiem trudnym, który jedynie widzowi powinien wydawać się łatwym. - No cóż, choć temperamentna Amanda przechodziła samą siebie w miłosnych zmaganiach z byłym mężem, a Sybil (Joanna Kurowska) i Victor (Marcin Troński) wtórują im w tonacji nie tej, bo drugiej i do tego wzgardzonej miłości, to jak na komedię trochę się wynudziłem.

Mojemu malkontenctwu nie jest nawet w stanie zapobiec fakt, że aktorzy Teatru "Scena Prezentacje" z Warszawy przyjechali na zaproszenie "Sceny gwiazd", której impresariem jest Zbigniew Wilkoński, którego cenię za zmysł menedżerski.

Jeśli zaś chodzi o "Prezentacje" istnieją już 15 lat. Przez ich scenę przewinęło się ponad 100 aktorów w spektaklach 30 największych dramaturgów. Teatr założył Romuald Szejd w 1979 roku. "To pierwszy i jedyny tego rodzaju teatr w Polsce. Nie ma stałego zespołu. Aktorów angażuje się w nim do każdego z przedstawień". Miejsce, w których odbywają się spektakle jest niecodzienne - fabryczny budynek dawnych Zakładów Norblina.

Zbigniew Wilkoński znalazł w Szczecinie bardziej konwencjonalne miejsce dla warszawskich aktorów - scenę Opery i Operetki. Od ostatniego spektaklu "Mayday" minął zaledwie miesiąc a grono sponsorów przedsięwzięcia pod hasłem teatr impresaryjny powiększyło się. Następnym razem zapowiedziano przyjazd Krzysztofa Kolbergera. Czekamy z niecierpliwością, niekoniecznie na ubaw po pachy. Czasem lubimy się posmucić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji