Artykuły

Bez satysfakcji

KTÓŻ z nas, dorosłych, nie lubi świata ułudy? Dzieci też lubią świat nierealny, opromieniony marzeniami. A opowieścią o marzeniu jest na pewno "Historia o ptaku Cis" Joanny Kulmowej, którą lubelski Teatr Lalki i Aktora przygotował i przedstawił na swojej scenie. Ale, co już na samym wstępie trzeba powiedzieć, spektakl przerasta możliwości percepcyjne młodego widza. Ba, wręcz dzieci, bo taka widownia, przede wszystkim, wypełnia salę. Zresztą, z taką widownią, w powszechnym rozumieniu, kojarzy się ów teatr. Chyba że ostatnimi czasy zmienił się punkt widzenia. To wtedy trzeba, rzeczywiście, docenić wzniosłe ambicje i cele.

W dołączonej do programu analizie literackiej utworu wyraźnie zostało napisane: "W naszej rzeczywistości poezja oraz codzienność są dość odległe - dlatego Kulmowa zderza te dwa światy. W tej sztuce okazuje się, że z pozoru nie istniejące pomiędzy nimi więzy są silne jak nie uświadomione więzy krwi".

Na Boga, które z dzieci, oglądające przedstawienie, przeprowadzi taką paralelę? Dorosłym przychodzi to nie bez wysiłku...

Teatr, naturalnie, powinien uczyć, wychowywać, jednakże we właściwym dla każdego widza miejscu. Reżyser spektaklu chyba zbyt przecenił swoje posłannictwo i w rezultacie powstało przedstawienie, które choć spójne logicznie, to nie zaspokaja oczekiwań dorosłego widza, a dla dzieci jest za trudne. Natomiast, gdyby grę aktorów porównywać z zawodową sceną dramatyczną, mierzi dyletantyzmem.

Albo estetyka przedstawienia. Akcję umiejscowiono na obskurnym podwórku, by nie rzec na śmietniku. Scenograf miał być może, lepsze, ciekawsze projekty (sądząc po szkicach w programie), które nie znalazły urzeczywistnienia na scenie. O kostiumach i charakteryzacji nawet nie warto wspominać. Patrząc na aktorów wprost trudno odgadnąć, gdzie, w jakim kraju rozgrywa się akcja. Czy może na Dalekim Wschodzie? Bo tylko tam (jak w tym przedstawieniu) mężczyźni upodobniają się ze swoim uczesaniem do... szogunów.

Jedynie mocną stroną przedstawienia jest muzyka, a zwłaszcza cudowny motyw przewodni na trąbkę i kilka wpadających w ucho piosenek. Wtedy, co właściwie nie dziwi, momentalnie ożywia się dziecięca widownia. Dopowiedzieć koniecznie trzeba, że nie byle kto skomponował muzykę - sam Krzesimir Dębski, twórca popularnych przebojów. Jednakże w tym przedstawieniu, piosenki brzmią dość chropawo i niezbyt czysto intonacyjnie.

Powiada się, że dziecięca widownia jest nie mniej wymagająca niż dorosła. Sądząc po jej reakcji, nie można z tego spektaklu wysnuć budujących wniosków. Nie można mieć powodów do zadowolenia i satysfakcji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji