Artykuły

Łódź. Maria Białobrzeska świętuje

Było noszenie na rękach, padanie na kolana i miłosne wyznania. A wszystko z okazji pewnej "sześćdziesiątki"Maria Białobrzeska [na zdjęciu] świętowała 60 lat od scenicznego debiutu.

Jest najstarszą aktywną zawodowo łódzką aktorką. Profesji uczyła się za okupacji u reżysera Ivo Gala. Później pracowała z najznakomitszymi artystami: Juliuszem Osterwą, Ludwikiem Solskim i Kazimierzem Dejmkiem. Przetrwała kilkudziesięciu dyrektorów. Gdyby przebiła ścianę w mieszkaniu, mogłaby wchodzić prosto do teatru. Jak mało komu należał się jej huczny jubileusz.

W poniedziałek wieczorem pod teatrem co chwilę zatrzymywały się taksówki, z których wysiadali zaproszeni goście. Każdy miał kolorową wiązankę kwiatów. Ale na ich wręczanie trzeba było poczekać.

Zaczęło się od fragmentu sztuki "Kaleki z Inishmaan", gdzie Białobrzeska grała starą matkę-pijaczkę leżącą w zawiniątku na łóżku. Mówiła łamiącym się głosem, ale była szorstka i ciepła zarazem. Na rękach nosił ją sceniczny syn Mariusz Saniternik. Wystarczyło pół godziny (wypełnione piosenkami w wykonaniu słuchaczy studia piosenki Teresy Stokowskiej-Gajda), żeby Pani Maria stała się młodą duchem Hrabiną De Profundis chodzącą po scenie zwiewnym krokiem w "Chłopcach".

Jubileusz Białobrzeskiej dopiero w finale zaczął przypominać telewizyjne benefisy z krakowskiego Teatru Stu. Bohaterka wieczoru zasiadła na tronie, a goście zaczęli dziękować za lata wzruszeń i ról. Jedni osobiście, inni korespondencyjnie, jeszcze inni - muzycznymi dedykacjami.

Był blok ulubionych przebojów jubilatki z lat 20. Agnieszka Greinert zaśpiewała "Nie ma mowy", Piotr Seweryński "Bo to się zwykle tak zaczyna", a Kamila Klimczak "Mam chłopczyka na Kopernika".

Tytułowi "Chłopcy" weszli na scenę przy temacie "Stawki większej niż życie". Nic dziwnego, skoro grupie przewodził Brunner, znaczy Emil Karewicz. Aktorzy - jak przystało na starych towarzyszy broni - na melodię z "Czterech pancernych i psa" zanucili: "Do domu wrócimy/ role powtórzymy/nie będziemy spać/dykcję poprawimy/bo to ważna sprawa/z jubilatką grać".

Seweryński podarował jubilatce paczkę cukierków. Prezent wsparł piosenką "Cukierki dla panienki mam" Jacquesa Brela.

Białobrzeska z każdą chwilą była coraz mniej spięta. Pośpiewywała piosenki od gości, a nawet przeszła na ty z prowadzącym wieczór aktorem Mieczysławem A. Gajdą: - Mów mi Mania. Na to prowadzący odparł: - Tak oficjalnego brudzia jeszcze nie spełniałem.

Senator Grzegorz Matuszak przyklękają wręczył Białobrzeskiej wiązankę. Wyznał przy tym, że jako maturzysta podziwiał aktorkę w Nowym i zawsze chciał stanąć z nią na jednej scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji