Życie pełne przygód
- Zostawiam teatr bez długów - mówi KRZYSZTOF ROŚCISZEWSKI. W czerwcu kończy kadencję dyrektora Olsztyńskiego Teatru Lalek. - Na emeryturze będę robił meble, sadził drzewa i wspominał.
Czy odejście na emeryturę po ponad 40 latach pracy, to życzenie pana czy pracodawców?
- Moje. Ponad 20 lat byłem dyrektorem teatrów. Mam już dosyć urzędowania. Prowadziłem teatry w Katowicach, Wrocławiu, Grudziądzu i Olsztynie. Myślę, że trzeba ustąpić miejsca młodszym.
Ale reżyserowanie spektakli nie ma nic wspólnego z urzędem.
- Z tego nie chciałbym rezygnować, ale to już nie będzie ode mnie zależało. Jak ktoś mnie zaprosi, chętnie zrobię spektakl.
Ile sztuk do tej pory pan wyreżyserował?
- Około stu. Większość z nich to spektakle dla dorosłych. Pracowałem nad nimi w większości polskich teatrów dramatycznych, m.in. w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Łodzi. Za mojej dyrekcji olsztyński Teatr im. S. Jaracza zdobył 19 nagród na ogólnopolskich festiwalach.
Ma pan również inne osiągnięcia na koncie.
- 40 lat temu zająłem trzecie miejsce na Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim. Byłem wtedy młodym, pełnym zapału instruktorem zespołu amatorskiego. Moja praca zaczęła się właśnie w ten sposób. Uczyłem też języka polskiego i historii w szkole. Potem zaczęła się przygoda z prawdziwym teatrem. Pisałem też felietony do czasopisma "Scena", aż do wybuchu stanu wojennego.
Jaki teatr zostawia pan następcy?
- Przede wszystkim bez długów. Zostawię mu dwie sceny, pokoje gościnne. W repertuarze ponad dwadzieścia spektakli dla dzieci i dorosłych.
Umowę o pracę ma pan podpisaną do końca czerwca. Co chce pan jeszcze zrobić przez te dwa miesiące?
- Otworzę dwie majowe premiery: "Niebieskiego Ptaka" i "Krawca Niteczkę". Dzisiaj podpisuję umowę o kupno autobusu, którym aktorzy będą mogli bezpiecznie jeździć na spektakle gościnne. Zamierzam też dostawić dodatkowe rzeźby przed teatrem.
Czym się pan zajmie na emeryturze?
- Będę robił meble, sadził drzewa i wspominał. Życie miałem piękne i pełne przygód... Może czasem pójdę na spektakl, chociaż człowiek na emeryturze nie jest już nikomu potrzebny, więc nie wiem, czy zaproszenia trafią pod mój adres.
***
Krzysztof Rościszewski [na zdjęciu]
Urodził się 65 lat temu w Wilnie w szlacheckiej rodzinie posiadającej majątki na Polesiu. Ocalony podczas wywózki na Sybir, trafiłz matką pod Kraków. W Zakopanem ożenił się i zaczął pracę zawodową. Absolwent Studium Teatralnego i Akademii Teatralnej w Warszawie, studiów filologicznych w Gdańsku i Krakowie. Wielokrotnie nagradzany za reżyserię na festiwalach teatralnych m.in. za "Zbrodnię i karę", "Srebrną łódkę".