Artykuły

Portret wizjonera

Kim był STANISŁAW BIENIASZ? Odpowiedź z pozoru jest prosta: dziennikarzem, dramaturgiem, pisarzem i działaczem społeczno-politycznym. Krzysztof Karwat, autor najnowszej publikacji mu poświęconej zatytułowanej "Stanisław Bieniasz. Śląski los", widzi w nim też wizjonera, marzyciela, człowieka, który chciał naprawiać świat.

Bieniasz urodził się w 1950 roku w Pawłowie, osadzie na przedwojennej granicy polsko-niemieckiej, przyłączonej po wojnie do Zabrza. Granica ta w czasach młodości Bieniasza już nie istniała, ale uwrażliwiła go na sprawy śląskiego pogranicza - tygla kultur. Temu tematowi poświęcił życie, stając się piewcą skomplikowanych losów Górnoślązaków, którzy w XX wieku kilkakrotnie zmuszeni byli dokonywać wyboru między mniejszym a większym złem, zawsze okupionego ogromnym niepokojem moralnym.

Po trzynastu latach emigracji wrócił do Polski, do rodzinnego Zabrza. Pytano kiedyś Jacka Kaczmarskiego: "Dlaczego pan wyjechał do Australii, a Bieniasz wrócił?". Odparł: "Bieniasz wrócił na Śląsk, ja musiałbym wrócić do Polski. A to jest różnica". Bieniasz pytany o powrót do kraju odpowiadał: "Wróciłem do Zabrza, bo chcę pisać". Miał rację Horst Bienek, kiedy twierdził, że utrata Heimatu to utrata dzieciństwa. Utrata miejsca i czasu bezpieczeństwa. Dla pisarza powrót do rodzinnych stron jest w istocie powrotem do utraconego źródła.

Tymczasem po powrocie do Zabrza Bieniasz coraz bardziej angażował się w działalność społeczną. Założył Regionalne Towarzystwo Polsko-Niemieckie, był radnym, w ostatnich latach życia przewodniczył także Komisji Kultury Rady Miasta Zabrza. Na pisanie zostawało mu coraz mniej czasu. Powstała jednak powieść "Sponsor i jego autor", przerobiona potem na dramat i wystawiona przez Bieniasza w Katowicach na Scenie 113. Coraz większą przyjemność sprawiało mu też reżyserowanie. W 1996 roku przygotował premierę swej "Biografii" - napisanej powtórnie, tym razem po niemiecku, rok później - w gwarze śląskiej. Pisarz próbował też szczęścia w telewizji - według jego scenariusza powstał serial "Spółka rodzinna". W październiku 1999 roku w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu odbyła się prapremiera ostatniej w dorobku Bieniasza sztuki "Pora zbiorów" w reżyserii Bogdana Cioska.

Stanisław Bieniasz zmarł nagle, w pełni sił, 11 lutego 2001 roku. Kim był - próbuje na nowo odpowiedzieć dekadę po jego śmierci Krzysztof Karwat w książce "Stanisław Bieniasz. Śląski los", wydanej w Zabrzu, rodzinnym mieście pisarza. Jej promocja odbyła się 21 lutego w Teatrze Rozrywki i towarzyszyła wieczorowi wspomnieniowemu o twórcy "Hałd". Podczas tego spotkania pokazane zostały obszerne fragmenty telewizyjnych spektakli "Urlop zdrowotny" i "Stary portfel" w reżyserii Kazimierza Kutza, wystąpili aktorzy: Jerzy Kuczera, Andrzej Kowalczyk i Wojciech Stolorz, a twórczość publicystyczną Bieniasza komentował dr Jan F. Lewandowski.

Książka Krzysztofa Karwata to bardzo osobisty esej poświęcony autorowi "Starego portfela". Dopełniają go dwa teksty Bieniasza: "Świat najmniejszy" i "Cud nad Czamawką" oraz zdjęcia Arkadiusza Goli z miejsc bliskich Bieniaszowi - Pawłowa, Makoszów, Kończyc.

Osnową dla narracji Karwata są wspomnienia spotkań i rozmów, jakie odbył z Bieniaszem. Jak każdy rasowy dziennikarz, Karwat ma solidne archiwum, do którego sięga, gdy pamięć staje się zawodna. W swym eseju czerpie z niego szczodrą ręką, przywołując zapiski publicznych wystąpień Bieniasza i tych, które za pośrednictwem dziennikarza kierował do czytelników gazet, w których Karwat publikował swe teksty. Przywołuje też wypowiedzi osób, które dobrze znały Bieniasza, współpracowały z nim, przyjaźniły się. I wszystko to filtruje przez własną pamięć i emocje. Tak powstał niebanalny portret nonkonformisty i indywidualisty, który oprócz talentu literackiego miał duszę społecznika.

Drogi ich zetknęły się dość wcześnie (Karwat uczestniczył w kolaudacji "Starego portfela" w katowickim ośrodku telewizyjnym, która odbywała się już po wyjeździe do Niemiec Bieniasza, w listopadzie lub na początku grudnia 1981 roku), choć faktyczne poznanie i kontakty nastąpiły dopiero po powrocie dramaturga z emigracji. "Pod koniec lat dziewięćdziesiątych zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Byliśmy o krok od drogi, która mogła przekroczyć granicę środowiskowej, pisarskiej znajomości i zwykłej ludzkiej sympatii. Nie zdążyliśmy tej drogi do końca pokonać, choć byliśmy blisko. Cóż, zabrakło nam czasu. 11 lutego Staszek skręcił i poszedł w inną stronę" - pisze Karwat.

Pamięć przyjaźni, która nie zdążyła okrzepnąć i rozkwitnąć, jest - tak mi się wydaje - głównym motorem działań Karwata, służących upowszechnianiu dorobku intelektualnego Bieniasza. Jego najnowsza publikacja niesie także element dialogu z nieżyjącym twórcą. Karwat zadaje pytania i stara się na nie odpowiedzieć, bardzo często jego poglądy korespondują z myślą Bieniasza, czasem ma zdanie odrębne. Trudno się dziwić, minęło już trochę lat od publicznych wystąpień Bieniasza, od jego publikacji literackich i prapremier sztuk teatralnych. Skończyła się pierwsza dekada po jego śmierci. A świat się zmienia, Śląsk się zmienia, konteksty polityczne są inne. Karwat analizując wypowiedzi Bieniasza, dochodzi jednak do wniosku, że są one nadal bardzo aktualne.

Bieniasz - co podkreśla Karwat - wielokrotnie zaklinał rzeczywistość, projektował marzenia, był wizjonerem. Dla etnicznych Górnoślązaków był autorytetem, bo jako "pisarz śląskiego losu", dopełni! go własnym życiem. 1 by takim autorytetem nadal był, trzeba schedę po nim nieustannie przypominać, ale nie tylko, trzeba też przejąć przesłanie, które pozostawił Bieniasz, i je kontynuować. "Górny Śląsk, jego harmonijny rozwój i jego przyszłość, nie może być pozostawiony tylko w rękach technokratów i niewrażliwych na jego duchowe problemy tzw. zawodowych polityków. Potrzebuje wsparcia ludzi, którzy odczytają kulturowy kod wpisany w tę ziemię i jej zawiłe dzieje. Tylko z ich pomocą można skutecznie podejmować dzieło naprawy regionu, tak silnie zdegradowanego i ciągle bardzo niepokojącego się o swoje jutro" - apeluje Karwat.

I trafnie zauważa, że Bieniasz realizował silnie obecny na Górnym Śląsku i to od kilku pokoleń model pisarza głęboko zaangażowanego w działalność społeczną i mocno osadzonego w swym środowisku. Był prekursorem tego, co obecnie nazwa się aktywnością obywatelską. A społeczeństwo obywatelskie ma być wszak lekiem na całe zło w życiu publicznym i siłą napędową rozwoju regionu i kraju. Bieniasz to zrozumiał znacznie wcześniej niż większość osób nadających ton naszemu życiu publicznemu. Karwat pięknie przypomniał o tym w książce "Stanisław Bieniasz. Śląski los".

***

Krzysztof Karwat, Stanisław Bieniasz - Śląski los " M-Studio, Zabrze 2011 ss. 80.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji