Artykuły

Kynologia i polityka

Sztuki Sławomira Mrożka wzbudzają kontrowersyjne opi­nie. Ich treści tak ściśle okrywa umow­ność zewnętrznego kształtu - dramaturgii, psycho­logii, nawet języka, że często sprawiają wrażenie rebusu lub żartu. Wydają się być znakiem ideograficznym trudnym do roz­szyfrowania w swej wieloznacz­ności. Nie przylegają wprost do żadnej konkretnej rzeczywistości, nie są obrazem żadnej realnej sytuacji międzyludzkiej, nigdy też nie należy szukać w nich odbicia realnie istniejących kon­fliktów. Mrożek żongluje ele­mentami różnych układów, czer­pie z wielu stylów, tworząc z nich dość sztuczne konstrukcje, nadając im funkcje znaków za­szyfrowanych treści. Metoda ta jest niewątpliwie efektowna już z tego powodu, że sprawia wra­żenie teatru "nowoczesnego". Krytyka, zwłaszcza za granicą, umieszczała sztuki Mrożka w po­bliżu teatru Becketta czy Ione­sco, zarówno posługując się tu analogiami "zredukowanego dra­matu", jak i szukając podobnych motywów filozoficznych. Byłby to zatem teatr ekskluzywny, za­bawa dla wybranych, którzy zdołaliby wyłuskać to, "o czym mógł myśleć poeta". Takie za­łożenie wykluczyłoby z góry roz­patrywanie tego zjawiska w as­pekcie teatru telewizyjnego, za­tem teatru masowego.

Dwie jednoaktówki Mrożka - "Jeleń" i "Kynolog w rozterce" - są znakomitym przykładem dla znalezienia odpowiedzi na tę wątpliwość. I to, przyznajmy z góry, przykładem optymistycz­nym. Obie przedstawiają małe, odrębne mikroświaty, w których rządzą wewnętrzne, absurdalne prawa. Jest to jednak absurdal­ność pozorna: przedstawione tu mechanizmy określonych proce­sów mają wyraźne odniesienia do rzeczywistości, mogą być wpisane w określony historycz­nie czas, chociaż z pozoru dzieją się w czasie wymyślonym.

"Jeleń" jest klinicznie czystym przykładem tego, jak tworzą się mechanizmy i prawa rządzące zbiorowością; "Kynolog" ukazu­je - jak te mechanizmy, już uprzednio wytworzone, egzystu­ją. Oba przykłady wskazują na groźne dla ich zbiorowości skut­ki. Ich absurdalność jest wstrzą­sająca, gdyż unaocznia, że nawet najbardziej nonsensowne, niewy­tłumaczalne w żadnych katego­riach i sprzeciwiające się pod­stawowym prawom rozsądku procesy, mogą być zaakceptowa­ne przez społeczeństwo i mogą dyktować dalsze absurdalne pra­wa. Mogą tworzyć łańcuch ab­surdów ujętych w pozornie lo­giczny system. Ukazują, jak łatwo poddaje się zbiorowość dzia­łaniu tych mechanizmów, jak je podnosi do rangi obowiązujących reguł, jak wreszcie traci nad ni­mi panowanie. Odnosi się to przede wszystkim do historii o jeleniu.

Rzecz zaczyna się niewinnie: jadący w pociągu pasażerowie zostają zaalarmowani okrzykiem: "patrzcie, panowie, jeleń!" Ten, który krzyknął pierwszy staje się dowódcą; jego współtowarzy­sze tłumią odruchy protestu, wy­zbywają się prawa do innego wi­dzenia, likwidują mechanizmy samoobrony. Pozwalają się uszczęśliwiać wbrew swym chę­ciom i gotowi są zlinczować tych, którzy zachowują resztki rozsądku. Z miłych, spokojnych mieszczan udających się na wee­kend, przeobrażają się w wyjący sfanatyzowany tłum, gotowy za­akceptować każdy następny ab­surd. Grozę sytuacji podnosi je­szcze motywacja, jakiej szuka dla siebie przedstawiona zbioro­wość i jej przywódcy: są to racje głęboko humanistyczne, szermu­jące hasłami miłości do natury i człowieka, podziwu dla pięk­na. Zgodnie ze swą stylistyką językową Mrożek posługuje się tu obiegowymi zwrotami w rodzaju: "Jak pan śmie przy dziec-ku!", "Jeleń się panu nie podo­ba?", "Wstyd, żeby w pańskim wieku..." W całej zresztą war­stwie językowej przewijają się różne motywy uznanych wartoś­ci przetworzone w stereotypy, za którymi nie kryją się już żadne treści. Gorzej: ukrywają się za nimi znaczenia wprost przeciw­ne, treści sprzeczne z tymi, które były ich treścią pierwotną. Spra­wiedliwość, piękno, człowiek, na­tura - stają się pojęciami umownymi, które można różnie interpretować, którymi można grać.

O ile "Jeleń" jest ideogramem zbiorowości, o tyle "Kynolog w rozterce" ujawnia naturę jed­nostki. Obserwujemy podobny mechanizm dramaturgii: sytua­cje początkowe nie wskazują w najmniejszym stopniu na absur­dalność i grozę, którą będą bu­dować bohaterowie w trakcie rozmów. Wszystko bowiem dzieje się w dialogu, język jest rzeczy­wistością, zdradzającą wewnętrz­ną treść bohaterów. Mrożek idzie tu jeszcze dalej w szermowaniu umownymi znakami słownymi, w nadawaniu nazw na przekór treściom; posługuje się tu bo­wiem konwencją poezji senty­mentalnej. Sentymentalizm jako styl służył temu, co można by określić ukrywaniem prawdziwe­go obrazu świata: zmieniał księż­niczki w pasterki, a o prawdzi­wych pasterkach nie chciał nic wiedzieć. Nie darmo sentymen­talizm stał się poezją arystokra­cji odchodzącej już z areny dzie­jów. Mrożek wykorzystuje tę właściwość sentymentalnego ję­zyka do pogłębiania różnicy mię­dzy zewnętrznym znakiem a jego treścią. Subtelna Przyjaciółka Ptaków ze wzrastającą namięt­nością będzie słuchała opisu me­tod, którymi posługuje się sąsiad z góry, bijąc żonę. Poczciwy mie­szczuch, Kynolog, czyli miłośnik psów, okazuje się bezlitosnym mordercą koni. Poetycki Miłoś­nik Zwierząt Niektórych ujawni się jako chirurg-amator, wpra­wiający się w sekcjach bez nar­kozy na zwierzętach. Hypolog czyli Miłośnik Koni rozmarzony powtarza: "a ja psy bacikiem po nogach, po nogach..."

Świat Mrożka jest śmieszny i groźny, absurdalny, lecz i prze­konujący. Mrożek, charakteryzu­jąc swych bohaterów, posługuje się metodą kompromitacji, której użył już w "Jeleniu" - wywra­ca podszewką na wierzch przy­jęte i uznane wartości, pokazuje, jak w pewnym momencie prze­radzają się one w stereotypy; stereotypy zaś zaczynają egzysto­wać samodzielnie, w oderwaniu od pierwotnych pojęć.

Te uwagi o dramatach Mrożka pozornie tylko są oderwane od ich telewizyjnego kształtu, który nam zaprezentował w ponie­działkowym teatrze Erwin Axer i zespół aktorski. Wszystkie bo­wiem uwagi dotyczące dwu­znaczności tych dramatów w tekście i zaproponowanej widzo­wi interpretacji są związane z konkretną realizacją sceniczną. Erwin Axer wydobył z tych sztuk ich jednoznacznie politycz­ną wymowę, umożliwił odczyta­nie aktualnych treści w pozornie abstrakcyjnych sytuacjach. Sce­nografia, oszczędna i umowna (Otto Axer), przez szczególne za­akcentowanie pewnych rekwizy­tów nasunęła całkiem konkretne skojarzenia historyczne: myślę tu przede wszystkim o słynnych ty­rolskich kapeluszach, lancetach, okutej lasce. Aktorzy, szczególnie w drugiej części, przeka­zywali bezbłędnie najbardziej subtelne dwuznaczności, wygry­wając wszystkie ukryte za sło­wami treści, akcentując wszyst­kie pointy. Co nie znaczy, że w pierwszej byli gorsi, lecz "Jeleń" nie daje tyle możliwości akto­rom. Odnosi się to zresztą także do tzw. specyfiki telewizyjnego przedstawienia. Zbyt mało zin­dywidualizowani bohaterowie, zbyt dużo ruchu "wewnątrzkadrowego" przy niewielkich moż­liwościach sytuacyjnego rozegra­nia, stwarzało tu wrażenie ja­kiejś niezamierzonej chyba cia­snoty. Natomiast "Kynolog" roz­grywający się kameralnie, głów­nie w oparciu o aktorów, był przykładem realizacji znakomi­tej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji