Artykuły

Pieniądz powie ci wszystko

Sztuka Aleksandra Ostrowskiego mówi o pazerności, bezwzględności i manipulowaniu ludzką naiwnością. W interpretacji Andrzeja Bubienia, który zrealizował "Wilki i owce" w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, nad tymi wszystkimi przywarami unosi się dodatkowo wszechogarniający zapach hipokryzji.

Na pierwszy (dosłowny) rzut oka, opolska inscenizacja pozostaje w dobrze znanych, dziś często nawet zbanalizowanych klimatach. W świecie prowincjonalnych majątków, biednych panien na wydaniu, popołudniowych herbatek i wizyt. W pięknej scenografii i wysmakowanych kolorystycznie kostiumach Elżbiety Terlikowskiej czai się zapowiedź powolnej narracji i rozmyślań nad rozterkami duszy ludzkiej. A jednak nie!

Na tę wywiedzioną z Czechowa, stylową i "zadbaną" w szczegółach, lekko nostalgiczną atmosferę nakłada Andrzej Bubień brutalny świat brudnych interesów, małych świństw i dużych przekrętów, jakich dopuszczają się prawie wszyscy bohaterowie Ostrowskiego. Zamierzony zgrzyt starcza za cały dydaktyzm, którego autor nam nie szczędzi, choć reżyser tonizuje. To nie jest opowieść o mękach duszy ludzkiej, to jest obrazek z codziennego życia konkretnych ludzi, odzianych w kostium z "tamtej epoki". W takim rozumieniu niczego nie trzeba uwspółcześniać (trudno by zresztą było, realia robią swoje) i reżyser tego nie czyni. Igra natomiast z konwencją i przyzwyczajeniami widzów, bardzo starannie rozpisując partyturę naturalnych i udawanych zachowań poszczególnych postaci. Tam, gdzie nie trzeba kryć swojej nienawiści do świata - pozostają prawdziwi. Tam, gdzie dla własnego zysku trzeba ofiarę oblepić obłudą i komplementem - hipokryzja przybiera rozmiary zgoła groteskowe. W tej grze biorą udział wszyscy (choć w różnym stopniu) i wszyscy o niej wiedzą, ma w sobie jednak wielką moc przyciągania. Fałszywa pobożność, udawana skromność, odgrywana miłość. Nie ma takiej broni, która nie prowadziłaby do zwycięstwa. Chyba, że los i wrodzony brak talentu do kombinowania skazuje nas na bycie powolną owcą.

Gra prawdy i fałszu wyznacza rytm przedstawienia Andrzeja Bubienia z dokładnością wykresu matematycznego. A postacie, metaforycznie i dosłownie, krążą wokół siebie w sępim tańcu pożądania majątku i cudzej krzywdy. Wyrównany aktorski zespół Teatru im. Jana Kochanowskiego z Opola swojemu reżyserowi w "Interpretacjach" nie przyniósł wstydu. Zmęczył natomiast widzów nazbyt celebrowany początek przedstawienia, ważny, dla nakreślenia intrygi, ale łamiący proporcje całości.

Zastanawiający jest wyraźny podział ocen publiczności. Młodszym przedstawienie nie spodobało się, starsi docenili pomysł, realizację i dyscyplinę. W dyskusjach pospektaklowych w obronę wzięli opolską realizację także aktorzy naszych scen, mówiąc, że tęsknią za tak "robionym" teatrem...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji