Artykuły

Posowiecki Szekspir

"Miranda" w reż. Oskarasa Korsunovasa na XV Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

"Miranda", czyli autorska wersja Szekspirowskiej "Burzy", przygotowana przez litewskiego reżysera Oskarasa Korsunovasa, powstała dzięki inicjatywie Europejskiej Sieci Festiwali Szekspirowskich. Publiczność w Gdańsku mogła obejrzeć to przedstawienie niemal jako światową prapremierę, w paręnaście dni po publiczności festiwalu w Gyula na Węgrzech. Mamy się czym szczycić - to niecodzienna inscenizacja, rzadka jakość w teatrze.

"Burza" Szekspira zwykle jest dla reżyserów pokusą puszczenia w ruch wielkiej teatralnej machiny. Magiczna wyspa Prospera jest przecież pełna cudowności - błyskawic, duchów, czarów. Korsunovas w "Mirandzie" programowo zrezygnował z teatralnego rozmachu. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się w klitce, jednopokojowym mieszkanku z przedpokojem i kuchnią, i z klasyczną meblościanką, jaka w latach komuny zdobiła mieszkania od Władywostoku po Lipsk. Do tego staroświeckie radio lampowe i czarno-biały telewizor. Nie ma wątpliwości - Mediolan, z którego został wygnany Prospero, to sowieckie imperium, a on sam jest jednym z tych ludzi, których jeśli nie pozbawiano życia, to przynajmniej wyrzucano, a może trafniej powiedzieć - wypluwano gdzieś na sam margines zdrowego komunistycznego społeczeństwa.

Wszystko to jednak nie znaczy, że Korsunovas przerobił "Burzę" na rodzaj politycznej paraboli. "Miranda" sięga w głąb ludzkiej duszy. Kongenialnym pomysłem Korsunovasa jest ograniczenie postaci sztuki jedynie do Mirandy i Prospera, przez co wszystkie wydarzenia rozgrywają się pomiędzy nimi, a tak naprawdę - w ich wnętrzach. Miranda przemienia się niekiedy w Ariela, a Prospera w Kalibana albo Ferdynanda, ale to taki Kaliban, który świntuszy z użyciem rury od odkurzacza. Przez cały ten czas pozostajemy w ciasnym pokoiku zesłanego na margines życia, zgnojonego człowieka. Ba, mamy powody, by podejrzewać, że wszystko, co dzieje się przed naszymi oczami, jest grą jego wyobraźni, dodatkowo rozkręconej przez opróżnianą przez tego człowieka butelkę wódki.

Prospera gra w tej sztuce Povilas Budrys. Niezwykłe jest w jego grze nie tylko to, jak potrafi przemienić się ze zwierzęcego Kalibana w zniewieściałego Ferdynanda. Najbardziej poruszające jest to, że potrafił zdegenerowanego przez alkohol człowieka, wyrzutka, pokazać jako kogoś, kto nie stracił wewnętrznej wolności. Miranda (również sugestywna rola Airidy Gintautaite) i Ariel zarazem to w tej sztuce dusza Prospera, sparaliżowana w pierwszych scenach i dumna, i wolna w ostatnich.

Rzecz ciekawa, że "Hamlet" rosyjskiego Teatru Kolady, pokazany wcześniej, stawiał podobne pytania - o możliwości ocalenia wolności i godności w posowieckim świecie. Tak jak kiedyś Rumuni, tak w tym roku dawni obywatele imperium pokazują na gdańskim festiwalu najciekawszego Szekspira.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji