Artykuły

Senat rozluźnia gorset kultury

W tym tygodniu Sejm ma przegłosować poprawki Senatu do ustawy o działalności kulturalnej. Jeśli je przyjmie, a prezydent podpisze nowelizację, teatry, filharmonie, orkiestry i opery czeka kadrowa rewolucja - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Nowelizacja ustawy o działalności kulturalnej miała być małą konstytucją polskiej kultury, jednak po przejściu przez maszynkę sejmową z odważnych rozwiązań pozostało niewiele. Głównym punktem sporu była sprawa umów sezonowych dla artystów wykonawców (aktorów, śpiewaków, tancerzy, muzyków). Rząd proponował, aby zatrudniać ich na jeden do pięciu sezonów, co dawałoby dyrektorom instytucji większą swobodę w planowaniu repertuaru i budowaniu zespołów. Jednak związki zawodowe, przede wszystkim Związek Artystów Scen Polskich, były od początku przeciwko temu rozwiązaniu, argumentując, że pogorszy warunki socjalne artystów i ich pozycję wobec dyrektorów. Pod ich naciskiem Sejm na wniosek PiS wykreślił z projektu umowy, pozbawiając sensu pozostałe zmiany: kadencyjność dyrektorów czy wprowadzenie pojęcia sezonu artystycznego.

Było to jednak pyrrusowe zwycięstwo, bowiem Senat z powrotem poluźnił gorset, w jakim tkwią instytucje publiczne. Nie tylko przywrócił możliwość zawierania umów sezonowych, ale też wzmocnił pozycję dyrektorów instytucji. Po senackich poprawkach dyrektor będzie mógł zwolnić aktora lub muzyka już po jednym sezonie z powodu potrzeb repertuarowych, niedostatecznej jakości pracy lub braku osiągnięć artystycznych pracownika. Co więcej, artyści nie będą nabywali automatycznie prawa do umowy bezterminowej po przepracowaniu 15 lat, co przewidywał projekt rządowy. Jedyną ochroną będzie czteromiesięczne wypowiedzenie, dające czas na znalezienie następnego angażu.

Proponowane rozwiązania to rewolucja w instytucjach artystycznych. Dotąd artyści w teatrach zespołowych, filharmoniach, operach i orkiestrach pracowali przeważnie na etatach, ich umowy było trudno rozwiązać. Wielu zwolnionych odwoływało się do sądów pracy i wygrywało, bowiem kodeks pracy nie przewidywał zwolnienia pracownika z powodu braku osiągnięć artystycznych czy zmiany repertuaru. W niektórych instytucjach etatowi artyści zmuszali do odejścia swoich szefów, z którymi nie umieli nawiązać współpracy, stało się tak w kilku teatrach. m.in. w Nowym w Łodzi, Powszechnym, Studiu i Ateneum w Warszawie oraz w Filharmonii Białostockiej.

Senat chce, aby to nie zespoły decydowały o tym, z kim chcą współpracować, lecz dyrektorzy, odpowiedzialni na mocy ustawy za program instytucji. Nowelizacja otwiera drogę do gruntownych zmian w zespołach teatralnych i muzycznych, i to już wiosną przyszłego roku. Nowe przepisy mają bowiem objąć wszystkich artystów z publicznych instytucji, także tych zatrudnionych na umowach bezterminowych (w projekcie rządowym dotychczasowe umowy miały pozostać niezmienione).

Z punktu widzenia odbiorców kultury proponowane przez Senat rozwiązania są dobre: wymiana krwi w teatrach, filharmoniach i orkiestrach w połączeniu z kadencyjnością dyrektorów może przyczynić się do odświeżenia oblicza artystycznego wielu scen. Dla aktorów, muzyków, tancerzy, śpiewaków nowe przepisy oznaczają z jednej strony mniejszą stabilność zawodową i konieczność wędrowania za pracą. Z drugiej jednak zwiększają szanse awansu zawodowego dla najzdolniejszych i dają większą przestrzeń do rozwoju artystycznego. Pracy nie powinno zabraknąć, w Polsce działa ponad 300 publicznych instytucji artystycznych, w tym prawie 70 teatrów dramatycznych i kilkadziesiąt orkiestr. Wszystkie będą potrzebowały dobrych wykonawców.

Paradoksem jest, że poprawki Senatu w gruncie rzeczy są powrotem do sytuacji sprzed 1989 roku, kiedy dyrektorzy teatrów co roku podczas tak zwanych rozmów sezonowych proponowali aktorom (lub nie) dalszą współpracę. Nowością jest wprowadzenie okresowych ocen, których kryteria ma określić minister kultury w oddzielnym rozporządzeniu. To akurat niezbyt szczęśliwe rozwiązanie: często rezygnacja ze współpracy z aktorem lub muzykiem nie wynika przecież z negatywnej oceny jego zdolności, ale ze specyfiki repertuaru. Poza tym biurokratycznymi metodami nie da się zagwarantować poziomu artystycznego. Ale związki zawodowe upierały się, że dyrektorzy instytucji nie mają prawa do ocen pracowników artystycznych, często bowiem sami nie są artystami (ale np. krytykami czy menedżerami). Propozycja ocen okresowych według ministerialnych kryteriów to konsekwencja tych żądań.

Możliwość rozwiązania umowy już po jednym sezonie to niejedyna poprawka Senatu do nowelizowanej ustawy. Senatorowie przywrócili skreślony przez posłów przepis o obowiązku uzyskania zgody na dodatkową pracę, o ile koliduje ona z obowiązkami w macierzystej instytucji. Chodzi o sytuacje, kiedy np. aktorzy zajęci na planach filmowych czy telewizyjnych nie pojawiają się na próbach, a nawet na spektaklach (czego jaskrawym przykładem była niedawna afera z Grażyną Szapołowską, która, zamiast występować w przedstawieniu "Tango" w Teatrze Narodowym, nagrywała telewizyjny show). Teraz dyrektor instytucji będzie mógł zażądać od producenta filmowego czy telewizyjnego rekompensaty za odwołane spektakle, próby czy koszty ubezpieczenia pracownika. W praktyce jednak niewiele się tu zmieni - w wielu teatrach od dawna istnieje obowiązek uzyskania zgody na dodatkową pracę, ale dla gwiazd dyrektorzy i tak będą dopasowywać repertuar.

Inną ważną zmianą jest zaostrzenie warunków, kiedy samorząd może powołać dyrektora bez konkursu. W ostatnich latach w wielu miastach omijanie procedury konkursowej stało się regułą, a nie wyjątkiem. Przykładem jest Warszawa, gdzie w minionych sezonach powołano poza konkursem aż sześciu dyrektorów teatrów. Tych wyborów dokonywano w sposób nieprzejrzysty, bez publicznej dyskusji nad programami i kandydaturami. Było to możliwe, bo przepisy nie nakładają na urzędników obowiązku tłumaczenia się ze swych decyzji, samorząd miał tylko obowiązek zasięgania opinii ministra, która nie była wiążąca. Teraz urzędnicy samorządowi, występując do ministra o zgodę na ominięcie procedury konkursowej, będą musieli szczegółowo uzasadnić taki tryb oraz przedstawić kompetencje i doświadczenie zawodowe kandydata. Brak decyzji ministra oznaczać będzie odrzucenie kandydata. Może to uczynić cały proces bardziej przejrzystym (wnioski samorządów do ministerstwa będą musiały być upublicznione), a także zwiększyć znaczenie konkursów (bo samorządy nie będą ryzykować odrzucenia swoich kandydatów).

W tym tygodniu Sejm ma przegłosować poprawki Senatu. Jeśli ich nie odrzuci, ustawa pójdzie do podpisu prezydenta. Bronisław Komorowski będzie ostatnią instancją, do której będą mogli zwrócić się związkowcy, ale szanse, że zablokuje ustawę są nikłe. Uchwalenie nowelizacji w wersji senackiej może być dotkliwą porażką związków zawodowych, przede wszystkim ZASP, który od początku występował przeciwko reformie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji